LogowanieZarejestruj się
News

NuForce DAC-9: cyfrowe źródło ma znaczenie

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
NuForce DAC-9 (6)

Test przetwornika NuForce był dla mnie ciekawym doświadczeniem. Możliwości referencyjnej ”dziewiątki” dawały sposobność do poeksperymentowania, co rzecz jasna skrzętnie wykorzystałem. Urządzenie zagościło u mnie na nieco dłużej niż zwyczajowy miesiąc, co pozwoliło na bardzo dokładne przetestowanie sprzętu. Napisałem „doświadczenie”, bo czegoś przy okazji się nauczyłem. Czasami, z pozoru niewielkie zmiany w systemie mogą przynieść wymierne korzyści, pewien zestaw cech występujący w danej konfiguracji (tutaj – wierzcie mi – decyduje często przypadek, łut szczęścia… niestety tak to właśnie wygląda, trzeba się z tym pogodzić i uwzględnić w naszych rachubach podczas budowania własnego systemu) trafia nagle w dziesiątkę, jest dokładnie tym czego oczekujemy od sprzętu grającego, stanowi optimum do którego (pod)świadomie dążymy. Brzmi to wszystko nieco tajemniczo, może zwodniczo, na pewno mało konkretnie. Zgoda. Ale co poradzę, że DAC-9 to nie była taka typowa podróż w pomierz, posłuchaj, sprawdź i odeślij. Nie, w tym wypadku było inaczej, zupełnie inaczej.

Zaczęło się kiepsko, bo raz że sprzęt swoje przeżył (no właściwie to nie do końca, o czym dalej), dwa kable które wpiąłem w ogóle nie miały ochoty na współpracę, co powiem szczerze przydarzyło mi się pierwszy raz w życiu (taki brak dopasowania). Sam się zdziwiłem i wręcz początkowo myślałem, że będzie wielkie rozczarowanie. Nie było. Więcej, nie tylko nie było rozczarowania, ale (jak wyżej) znalazłem może nie Złotego Graala (słyszałem w życiu coś lepszego, ale też nie dużo lepszego i już samo to daje do myślenia, bo system marzeń kosztował jakieś kilkadziesiąt tysięcy złotych), ale rzecz z którą mógłbym żyć i w sumie dalej nie szukać, nie martwić się, że może to zagra jednak dużo lepiej, a może tamto będzie… DAC-9 w pewnych, określonych warunkach, zagrał u mnie po prostu zachwycająco. Nie zagrał sam, wręcz jeden element był nieodzownym partnerem dla przetwornika, ale to w sumie nic dziwnego – zawsze w audio jest tak, że pewien zespół cech charakteryzujący mieszankę sprzętu tworzy synergię, optymalne połączenie – tak było, jest i będzie. Tak też było przy okazji niniejszego testu. Kompleksowo sprawdziłem dwa wejścia słuchawkowe, które wraz z dedykowanym wzmacniaczem słuchawkowym stanowią mocny punkt opisywanej konstrukcji. Do tego zintegrowałem sprzęt z moim kinem domowym (od ścieżki filmowej po koncertową). Cóż, w innych tekstach poświęconych DAC-9 tego typu smaczków raczej nie znajdziecie. Zapraszam do przeczytania naszej najnowszej recenzji przetwornika NuForce DAC-9.

Retro w stylu Sci-Fi`80
Jak już wspomniałem w zajawce, producent zdecydował się na oryginalną stylistykę, nawiązując wg. mnie do kina fantastycznego z przełomu lat 70-80 minionego wieku. Czerwone cyfry wyświetlaczy na froncie, dotykowy panel z podświetlonymi liczbami określającymi wybór kolejnego złącza, charakterystyczny design przywodzący na myśl klasyczne seriale SF, space opery… tak, to jest coś, co albo z miejsca odrzuci zwolennika estetyki z innej bajki, albo zachwyci. Ja należę do tej drugiej grupy i mnie osobiście wygląd tego urządzenia bardzo przypadł do gustu. Lubię takie klimaty, a laboratoryjna poświata bijąca z podświetlonych na czerwono cyfr to jest to :-) . Z przodu znajdziemy dwa złącza jack (duże i małe) gdzie wepniemy słuchawki, a w przypadku mini-jacka dodatkowo będziemy mogli podpiąć np. Makówkę (dzięki dodatkowemu, frontowemu złączu optycznemu, zrealizowanemu w tym przypadku w formie mini-Toslinka). Do tego niewielka, ale pewnie działająca, wygodna gałka regulacji głośności wzmacniacza słuchawkowego.

Niestety – o ile zmiana źródła za pomocą dotyku działa w miarę dobrze, pewnie, to absolutnie nie da się tego powiedzieć o dwóch dotykowych strzałeczkach, które w teorii pozwalają na regulację wzmocnienia (od 0 do 99, w pojedynczych krokach, każdy z ok. 2 sekundowym opóźnieniem – horror) na wyjściu analogowym, do którego podepniemy wzmacniacz. Ano właśnie, DAC-9 to także cyfrowy przedwzmacniacz, z płynną regulacją wzmocnienia. Niestety na przeszkodzie w pełnym wykorzystaniu tych możliwości stoi wspomniany brak normalnej zmiany natężenia dźwięku – wspomniany dotyk kompletnie odpada (wygoda -10), a pilot, taki z gatunku wielofunkcyjnych, obsługujących inne urządzenia producenta, nie tylko nie jest panaceum, ale powoduje jeszcze większą irytację. Wielka liczba identycznych, małych przycisków, z których tylko parę jest w tym wypadku wykorzystywanych (obsługa na „czuja”, bo trudno tu mówić o precyzyjnym opisie funkcji) bardzo utrudnia obsługę urządzenia. Na szczęście widok tylnej ścianki od razu poprawia nam humor. Jest tu wszytko, czego oczekujemy, czego potrzebujemy w przypadku wysokiej klasy przetwornika C/A.

Po lewej stronie znajdziemy trójbolcowe gniazdo sieciowe zintegrowane z bezpiecznikiem i wyłącznikiem głównym, dalej bateria wejść, zaczynając od najbliższego sekcji zasilania gniazda USB w standardzie B, następnie cyfrowego, zbalansowanego złącza (AES/EBU), dalej aż trzy gniazda elektryczne (wysokiej jakości złocone koaksjalne i BNC oraz kolejne gniazdo koaksjalne, gorszej jakości, które możemy wykorzystać do podłączenia jakiegoś pomocniczego źródła, np. odtwarzacza DVD/radia internetowego etc.). Wyliczankę cyfrowych złącz wejściowych kończy gniazdo optyczne (przypominam, są tu dwa takie złącza – z przodu oraz z tyłu!).  NuForce da się podłączyć do wzmacniacza zarówno za pomocą pary złoconych gniazd RCA (wysokiej jakości, takich jak wspomniane wejście koaksialne z numerkiem 1) oraz wyjść zbalansowanych XLR. Warto nadmienić, że DAC może pracować w dwóch trybach – jako przedwzmacniacz z regulacją wyjść analogowych (jak wyżej, w tym trybie obsługa niestety nie należy do najprzyjemniejszych) oraz w opcji bez regulacji natężenia dźwięku (z instrukcji: „należy dojechać na skali do 99, a następnie, za pomocą panelu na froncie, wcisnąć strzałkę w górę, dając +1).

 

 

Co w środku gra?
Sercem opisywanego DACa firmy NuForce jest para konwerterów cyfrowo-analogowych firmy Texas Instruments. To dobrze znane układy scalone Burr-Brown PCM1798 (24 bit/ 192 kHz, przy 123 dB SNR). W DAC-9 zastosowano dwie sztuki, po jednej na kanał, aby zminimalizować zakłócenia oraz zwiększyć odstęp sygnału od szumu. Te kości to bardzo dobry krzem, stosowany w wielu doskonałych konstrukcjach, a taka jw realizacja daje nam pewność, że inżynierowie odpowiedzialni za projekt odrobili należycie lekcję, przygotowali coś specjalnego. Poza tym w specyfikacji znajdziemy 24-bitowy odbiornik sygnału S/PDIF AKM AK4113VF, który obsługuje częstotliwości próbkowania aż do 216 kHz. W przypadku DAC-9 górna granica dla wejść cyfrowych wynosi 192 kHz. Ten element ma – co warto podkreślić – swój własny zegar taktujący. Jest to jeden z najlepszych odbiorników S/PDIF oferowanych przez ich producenta. Jedną z firm, która niedawno zastosowała tę kość jest Asus (w przetestowanym modelu Essence One). Odbiornik USB może zostać wymieniony na nowszy – ten zastosowany fabrycznie to konstrukcja pozwalająca na odtwarzanie dźwięku o parametrach 24/96, a więc nie wymagająca sterowników pod Windowsem. Do tego tranzystory odpowiedzialne za wzmacnianie sygnału w domenie cyfrowo-analogowej PGA2310PA oraz DRV124PA, kość HPA 11W16 (wzmacniacz słuchawkowy) wreszcie bardzo dobre kondensatory Audio Grade, Nichicony oraz WIMA. Jak widać, wszystko w dobrym gatunku, elementy wysokiej jakości, cała konstrukcja bardzo dobrze przemyślana, co daje nadzieję na uzyskanie świetnego brzmienia…

 

Sprzęt testowy (pogrubione elementy wykorzystanie w niniejszym teście):

  • Zestaw #1przedwzmacniacz NAD 1020, NAD T743 (końcówka mocy, kino), kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz (nasz test)kolumny Mordaunt Short 902
  • Zestaw #2: aktywne kolumny Microlab Solo 7C (z przetwornikiem Beresford TC-7520 – cyfrowe połączenie z C515)
  • Zestaw #3: Zeppelin Air (nasz test)
  • Zestaw #4: NAD C-315BEE/C-515BEE (kolumny jw. nasz test)
  • DAC: Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), Peachtree Audio DAC IT, Matrix Portable DAC (nasz test)
  • Główne źródła cyfrowe: Squezeebox Touch (muzyka 24/96KHz nasz test), laptop z Win 7 (foobar z WASAPI, MediaMonkey + ASIO, muzyka 24/96~192 via USB-SPDIF), MacBook Air (wtyczka Bitperfect + iTunes 24/96~192 lub Decibel, wszystko via USB-SPDIF)
  • Konwertery SPDIF-USB: M2Tech HiFace Two & Matrix USB (nasz test)
  • Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD, BD), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD)
  • Gramofon NAD 5120
  • Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego: bufor lampowy DIY
  • Wzmacniacze słuchawkowe: Music Hall ph25.2 (nasz test); Musical Fidelity HPA 1
  • Słuchawki: AKG K701 (nasz test)Klipsch Image One (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 oraz Sennheiser Momentum
  • Sterowniki: iPod (nasz test) oraz iPad 2 (nasz test) z oprogramowaniem odtwarzającym & sterującym
  • Okablowanie: Supra DAC, Dual oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Klotz (analog) oraz Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB)
  • Router audio: Beresford TC-7220 (nasz test)
  • Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test) oraz dla USB, listwy APC (SA PF-8 oraz Cyberfort 350 z UPS), kable Supra LoRad

  

Wrażenia z odsłuchu
Sam przetwornik zagrał bardzo ładnie z SB Touch. Po podłączeniu kablem koaksialnym (do wejścia numer jeden) tworzył dobry duet, bez problemu różnicując (pod względem jakości) to, co było odtwarzane. Dobrze świadczy to o rozdzielczości DACa NuForce, bo źródła 24/96 wyraźnie zyskiwały, urządzenie pokazywało zalety grania z plików wysokiej rozdzielczości. Jednak to, co wbiło mnie w fotel, co stanowiło wspomnianą na wstępie, idealną synergię, połączenie które zdeklasowało wszytko inne, to komputer podpięty do konwertera cyfrowego M2Tech HiFace Two (przetestowany u nas wcześniej, patrz podany powyżej link na liście sprzętu referencyjnego). To było to! Najnowsza kolekcja świąteczna Linn`a pokazała jaki skok jakościowy zapewnia system odtwarzający pliki hi-res w najlepszej możliwej jakości. To połączenie wybitnej muzykalności, harmonijnego odtwarzania poszczególnych zakresów z niebywałą wręcz precyzją, dokładnością oraz czystością zawładnęło recenzującym sprzęt tak mocno, że parę razy musiał otrzymać otrzeźwiający cios ścierą, gdy wszelkie inne metody powrotu do rzeczywistości niżej podpisanego wypróbowane przez czcigodną małżonkę okazywały się kompletnie nieskuteczne. Aż boję się pomyśleć, co by się stało, gdyby zamiast świetnego HiFace wpiąć w tor jeszcze lepszy konwerter M2Techa – EVO. Tak czy inaczej, miałem tu wszytko to co lubię i to podane w taki sposób, że nie mogłem odmówić sobie dłuższych sesji odsłuchowych. Preferowałem kolumny, ale żeby była jasność – wzmacniacz słuchawkowy zamontowany w DAC-9 jest na tyle dobry, a do tego uniwersalny (a to zdarza się rzadko wśród dedykowanych wzmacniaczy, w przypadku innych, niewyspecjalizowanych urządzeń albo niektóre słuchawki nie zagrają, albo „zagrają” wszystkie, czytaj będziemy musieli pogodzić się z dużymi kompromisami). W tym wypadku było inaczej i dwie, bardzo różne, trudne do napędzenia konstrukcje (szczególnie austriacka) AKG701 oraz Sennheisery HD650, zagrały więcej niż poprawnie. Nie było także problemu z ortodynamicznymi HiFiManami HE-400, świetnie wypadły modele mobilne: zarówno od Klipscha, jak i nowe Momentum Sennheisera. Warto wykorzystać tę możliwość, jaką oferuje niejako bonusowo producent DACa – 701 z byle czym nie grają, z przetwornikiem NuForce zagrały.

Powracając do brzmienia z wykorzystaniem konwertera, te było niezwykle żywe, dynamiczne, szczególnie dobrze słuchało się mocniejszej muzyki. Dźwięk niezwykle plastyczny, pełen wybrzmień, a jednocześnie idealnie kontrolowany, bez podbarwień, bez nikomu nie służących podkreśleń. Wokale były wprost zachwycające, bas sprężysty, szybki, w ogóle ten DAC wraz z resztą toru miał takie pokłady energii, drajwu, że mógłby obdarować „mocą” parę innych urządzeń. Naturalne piękno muzyki, które czasami tak trudno wydobyć, które często gdzieś nam ucieka, gdy sprzęt nie pozwala na wydobycie wszystkiego co najlepsze w tym wypadku wylewa się z głośników, atakując nasze zmysły. Powyższy efekt udało się uzyskać podłączając (poza DACiem oraz konwerterem) PC/Makówkę kablem Trico (Supra), a dalej także przy użyciu okablowania Supry, elektronikę NADa z kolumnami Pylon Audio Pearl. Wybita rozdzielczość tego zestawienia pozwoliła w pełni docenić najlepsze realizacje hi-res (próbki wytwórni 2L, często nie moja bajka, słuchałem wielokrotnie dla samej przyjemności obcowania z dźwiękiem odtwarzanym w wielkiej sali koncertowej umiejscowionej w romańskiej katedrze… tak, nie przesadzam, wystarczyło zamknąć oczy i słuchać, słuchać…). Z drugiej strony dało się bezproblemowo konsumować dźwięk serwowany przez rozgłośnie internetowe, czy też muzykę z Deezera – amerykański przetwornik nie jest bezlitosnym sędzią, wręcz przeciwnie – w tym wypadku obchodzi się miłosiernie ze stratną kompresją, można tego słuchać bez obaw (szczególnie, gdy jest to dźwięk z ww serwisu w wersji Premium+ oraz stacji Linn`a (w obu przypadkach 320kbps)).

Sprawdzając złącza cyfrowe, podłączając DAC-9 do kina domowego, udało się znaleźć jeszcze jeden mocny punkt przetestowanego urządzenia. Z dwóch kanałów uzyskamy iluzję surround, bardzo dobrą iluzję dźwięku wielokanałowego. Przestrzenność, umiejscowienie efektów, muzyków (koncerty) zasługuje na wysokie noty. To zresztą kolejna z zalet DACa 9 – stereofonia, budowanie szerokiej sceny, umiejscowienie źródeł dźwięku stoją tutaj na bardzo wysokim poziomie. „Prometeusz” Ridley`a Scott`a oglądany z wykorzystaniem DACa, wpiętego do toru (odtwarzacz Toshiby, amplituner NADa z końcówkami mocy bezpośrednio połączonymi z DACiem oraz Pylony jako fronty), to było coś! Po co sub, po co głośniki efektowe, po co… ja się pytam, po co to wszystko? Wystarczy taki zestaw i to mimo grania „tylko stereo” (we właściwościach odtwarzacza trzeba ustawić PCM, bitstream oczywiście nie jest dekodowany przez DACa). Koncerty to bajka, słuchało się i oglądało z prawdziwą przyjemnością. Atmosfera niemalże taka, jakbyśmy wykupili bilety i przenieśli się na stadion, do sali koncertowej (wspomniana katedra)… wspaniałe wrażenie.

Czas na podsumowanie
Przetwornik NuForce jest wybitnym urządzeniem audio, to jedna z konstrukcji, która może w określonych warunkach stanowić podstawę systemu, może wg. mnie stać się docelowym źródłem wraz z komputerem lub/i sieciowym odtwarzaczem. Nie trzeba szukać dalej, kiedy znalazło się coś, co stanowi optymalny, świetnie brzmiący komponent. Łatwiej popsuć, niż poprawić – w audio to jakże częsta sytuacja, warto o tym pamiętać. Sprzęt nie jest pozbawiony wad. Od strony ergonomicznej, jak wspomniałem na początku, DAC wypada słabo – sterowanie głośnością zrealizowano bardzo kiepsko, pilot jest do bani. Jednak te wady na szczęście nie mają większego znaczenia, gdy podłączymy sprzęt do toru audio, gdy zacznie grać. Pięć tysięcy złotych to niemała kwota, to całkiem sporo biorąc pod uwagę fakt, że nie chodzi tutaj o kolumny, wzmacniacz, czy jakieś dobry pre-. Jednak  w przypadku DAC-9 mówimy o sprzęcie, który może stanowić kres poszukiwań, a dzięki bardzo bogatemu wyposażeniu, integracji dobrego wzmacniacza słuchawkowego, można traktować go jako uniwersalne, a jednocześnie wszechstronne urządzenie (podłączymy do tytułowego przetwornika wszelkie źródła cyfrowe). Ten sprzęt „daje do pieca”, robi to jednak z pełną kulturą i wdziękiem, potrafi ożywić nasze umęczone pracą ciała, przenieść nas do innego wymiaru. Emocje? Tak, tutaj mamy je zagwarantowane, dzieje się i to dzieje się dobrze. Nasza gorąca rekomendacja, z jednym, drobnym zastrzeżeniem – nie byliśmy w stanie sprawdzić jak DAC-9 radzi sobie via USB. Zwyczajnie komputery nie wykrywały urządzenia, ten interfejs pozostawał martwy. Biorąc pod uwagę fakt zastosowania niezbyt wyrafinowanej aplikacji złącza USB, czuję że nasz zestaw konwerter & DAC był(by) i tak nie do pobicia. Polecamy posłuchać wszystkim tym, którzy szukają czegoś do 5 tysięcy złotych, lubiących dynamiczne, żywe granie. I nie tylko…

Przetwornik cyfrowo-analogowy NuForce DAC-9 (cena: 4950zł)

Plusy
- czysta energia
- bardzo muzykalny
- dynamika, przestrzeń, głębia
- harmonia
- wybitna rozdzielczość, szczegółowość
- wygląd / stylistyka
- bogate wyposażenie / możliwości 
- wzmacniacz słuchawkowy z niezależną regulacją
- możliwość upgrade USB 

Minusy
- sterowanie głośnością
- kiepski pilot zdalnego sterowania
- czasami reaguje ospale na komendy
- de gustibus… niektórym stylistyka nie przypadnie do gustu 

Serdecznie dziękujemy firmie Audiomagic za udostępnienie sprzętu do testów

 

Autor: Antoni Woźniak 

Dodaj komentarz