Autor: Antoni Woźniak
|
Kategoria: Artykuły, Audio, PC Audio, Slider, Słuchawki, Technologie
|
| Źródło:
HD-Opinie.pl
Nie wiem jak oni to robią, ale robią to lepiej od konkurencji. Ten DAC jest nie tylko wyśmienitym plikograjem (patrz test KORGa DS-DAC-100, który zrobił takie wrażenie, że został w redakcji), ale ma jeszcze coś, czego nie ma żaden inny produkt audio HiFi na rynku. Rekorder z możliwością masteringu każdego analogowego źródła do DSD, tworzenia własnych kolekcji plików dsf, dff z dowolnego materiału na profesjonalnym oprogramowaniu AudioGate 4. Ten soft robi zasadniczą różnicę – jest zwyczajnie FANTASTYCZNY. Hardware jest genialny zarówno w trybie odtwarzania (przykładowo konwersja PCM do DSD w locie, dużo pewniejsza od innych rozwiązań na rynku, tj. stabilniejsza, a do tego wprowadzająca realny progres w jakości brzmienia z takiego, poddanego konwersji materiału), jak i nagrywania. Software to szerokie spektrum ustawień, modyfikacji (osiem ustawień konfigu wkładki gramofonowej z dodatkowym, bardzo precyzyjnym ustawieniem parametrów zgrywania do pliku) połączone z ergonomicznym panelem, łatwą obsługą tworzą idealne narzędzie do „home masteringu”. Cóż, trudno się dziwić, w końcu mamy do czynienia ze specjalistą, z KORGiem, który robi to audio do domu niby przy okazji, ale jak robi! No właśnie… Japończycy, jak już za coś się zabiorą, to nie na odwal, tylko cyzelują, dopracowują – słowem – perfekcjoniści i efekt zwala z nóg. Dodajmy do tego formę (piękne to). U nich liczy się na równi treść i forma. Zresztą… popatrzcie na zdjęcia
I tak to moi drodzy wygląda w przypadku 10R. Genialne urządzenie, jeszcze ciekawsze od przetestowanej 100-ki, bo dające w praktyce do ręki narzędzie do tworzenia własnych zbiorów plikowych z dostępnego materiały analogowego (winyli, kaset magnetofonowych, taśm ), przeniesienia do domeny jednobitowej dowolnego materiału. DSD to temat wywołujący sporo emocji, warto samemu spróbować, przekonać się że poza teorią (z którą można polemizować, mieć odmienne zdanie) jest praktyka, a ta mówi mi jedno: dobry jakościowo materiał tego typu jest znakomity (bez żadnych „ale”), daje wg. mnie najlepsze rezultaty w zakresie połączenia zalet analogowego dźwięku oraz tego, który został zarejestrowany cyfrowo. Nie zapominajmy – analog ma swoje problemy, i to niemałe problemy – podatność na zakłócenia tzn. wszelkie brudy, trzaski, niedomagania w zakresie dynamiki, niska rozdzielczość itd itp to typowe przywary analogowego źródła, materiału. Nie ma czegoś takiego jak jedynie słuszna droga w audio i choć patenty typu „im niej tym lepiej, im prościej tym lepiej”, często się sprawdzają, to NIE SĄ DOGMATEM.
I tu wkracza do gry DSD, które – choć to nie gwarant, bo nie ma czegoś takiego w przyrodzie – daje nam możliwość połączenia tego co dobre w obu domenach. Niweluje cyfrowe wysuszenie, szklistość, braki w umiejętnym reprodukowaniu czegoś, co przyjęło się nazywać klimatem, powietrzem, wolumenem (tekstura, bryły, przestrzeń) a jednocześnie, oferuje, przynależne cyfrze wyrugowanie wspomnianych błędów, brudów, braków w odwzorowaniu całego bogactwa dźwięków oraz pozwala na szybką reakcję na to, co się w nagraniu dzieje. Oczywiście, dla mnie, fakt że coś ma takie, a nie inne literki po kropce (format) niczego nie przesądza. Są świetnie zrealizowane downloady Remastered for iTunes, są znakomicie brzmiące kompakty – nie, nie ma czegoś takiego, jak najlepsze medium dla dźwięku. To utopia, szczególnie, że nasza reakcja na to co słyszymy jest na tyle trudna do zdefiniowania, na tyle trudna do określenia, że możemy tylko (i aż) mówić o czymś, co może (ale nie musi) przynieść pożądane rezultaty, zapewniając to, co najważniejsze – przyjemność z obcowania z muzyką. Także nie cyferki, nie literki… nie zapominajmy o tym! DSD to coś, co zazwyczaj oznacza świetną jakość, znaczna część tego, co oferowane jest w zapisie .dsf/.dff brzmi bardzo dobrze, albo wręcz świetnie. Tylko tyle i aż tle.
KORG razy dwa. DS-DAC-100 & DS-DAC-10R
Korg DS-DAC-10R łączy świetnego DACa, z natywną obsługą materiału DSD z rekorderem. Faktyczna obsługa DSD to nadal rzadki przypadek, większość urządzeń chlubiących się takimi możliwościami tzn. odtwarzaniem plików DSD faktycznie nie ma takich możliwości i przekształca lepiej lub gorzej taki materiał na drodze software’owej, co wg. mnie nie ma żadnego sensu. Bardzo dobry wzmacniacz słuchawkowy to dodatkowa zaleta, ale tym co robi tutaj zasadniczą różnicę jest AudioGate 4 z wejściem przedwzmacniacza gramofonowego, pracującym także jako wejście liniowe dla dowolnego źródła audio (z możliwościami rejestracji). Plików DSD jest mało, płyt SACD jest mało, wiele gatunków muzycznych w tym zapisie to kompletna pustynia, same braki (w zakresie dostępności), stąd taki sprzęt to coś bardzo użytecznego, przydatnego, bo pozwalającego (jak wspomniałem wcześniej) na własny mastering muzyki, przeniesienie naszej ulubionej muzyki, często niedostępnej w formie downloadów dsf/dff, lub/i płyt SACD do jednobitowego zapisu.
Praca tego urządzenia ze wspomnianym oprogramowaniem to gotowy materiał pt. „jak należy robić interfejs cyfrowy audio pracujący pod kontrolą komputera”. To właśnie, łącznie, tworzy tutaj całość, perfekcyjną całość. Rzecz jasna testuję nie tylko z firmowym softwarem, bo KORG gra także z makówką na ROONie. Taki tandem, wg. mnie, zamyka temat – nie musicie niczego więcej szukać w zakresie oprogramowania audio, bo macie wszystkie możliwości, funkcje, opcje dostępne w wyżej wymienionym software. Przy czym, dzięki ekosystemowi ROONa, możliwe jest „bycie na czasie”. MQA? Bardzo proszę. ROONReady? (streamery, jakieś głośniki strefowe i co tam jeszcze) – nie ma sprawy. Integracja z innymi odtwarzaczami (w ramach ROONa vide HQPlayer), implementacja serwisów streamingowych (Tidal) ze znakomitej jakości przetwornikiem C/A, gotowym działać zarówno w ramach tego, co przygotował producent, jak i rozbudowanego jw. ekosystemu? Tak, to ten adres właśnie.
Czego chcieć więcej?
We właściwej recenzji przeczytacie jak banalnie proste (w przypadku AudioGate) jest tworzenie własnej kolekcji DSD z winyli, kompaktów oraz kaset magnetofonowych (tak, zorganizujemy dobrego decka, bo kasety jeszcze jakieś w kartonach się znajdą), jak świetnie ten DAC współpracuje z Windowsem (także 10 ) oraz, jakie możliwości oferuje wbudowany wzmacniacz słuchawkowy. No i najważniejsze (o czym nie pisnąłem wcześniej ani słówka, bo trzeba zostawić coś na deser!) jak brzmią winyle. Uwaga, winylomaniacy… to jedyny taki przedwzmacniacz gramofonowy z korekcją parametrów w oprogramowaniu komputerowym, wprzęgnięty w komputerowy system z możliwością modyfikacji brzmienia na drodze programowej w locie, z wspomnianym masteringiem oraz mod. samego odtwarzania czarnego krążka. Brzmi strasznie? No to wyobraźcie sobie… stop, stop, stop… o tym będzie w recenzji Powiem tylko tyle: adapter -> gramofonowy pre/DAC KORG 10R -> komputer z AudioGate (via thunderboltowy hub/USB) -> wzmacniacz/kolumny to patent na coś, czego nigdzie indziej nie znajdziecie (gramofony z USB w zestawieniu z tym to zabawki). Duże, pozytywne emocje. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Poniżej rozbudowana galeria, prezentująca między innymi AudioGate w akcji.
PS. W środę oraz czwartek planujemy nowe publikacje, parę zaległości nadrobimy. Między innymi thunderboltowy system audio na horyzoncie widzę Przy okazji przypominam o konkursie urodzinowym #HDOpinie – dwa Chromecast Audio oraz Pylony Monitor Mk II czekają na Was!
» Czytaj dalej