Autor: Antoni Woźniak
|
Kategoria: Aktualności, Audio, Handheldy, Slider, Słuchawki
|
| Źródło:
HD-Opinie.pl
Wspominałem jakiś czas temu, że takie produkty pojawią się na rynku. No i pojawiły się, a precyzyjniej pojawił się pierwszy taki produkt. Dlaczego o tym wspominam? Bo to duża rzecz, generalnie chodzi tutaj o to, że zamiast konwertować cyfrę na analog w telefonie, przesyłamy bit po bicie do naszych słuchawek, które wyposażone są w DACa. O korzyściach jakie to przynosi możecie przeczytać w naszej recenzji Sennheiserów Momentum Wireless, które da się za pomocą kabla USB podpiąć bezpośrednio do źródła (najlepiej komputera). W przypadku philipsowych Fidelio M2L rzecz jasna nie podepniemy ich do PC czy do MACa bo tu jest rzeczony Lightning, coś co występuje wyłącznie w iPhone, iPadzie czy iPodzie. Siak czy tak, ominięcie konwersji w samym telefonie, tablecie czy grajku może przynieść wymierne korzyści jakościowe i z miłą chęcią to sprawdzę, pod warunkiem że dystrybutor marki w Polsce będzie miał ochotę wypożyczyć nauszniki do testów. A z tym może być różnie. Szukam obecnie sposobu na sprawdzenie Fidelio 2, które na tyle ciekawie wypadły podczas krótkiego, ale treściowego zapoznania, że zapragnąłem nieco dokładniej im się przyjrzeć. No cóż, zobaczymy czy się uda te produkty zdobyć do testów.
W przypadku tytułowych słuchawek, zaskakujące jest to, że to nie Apple, nie Beats taki model jako pierwsze wprowadziło, a właśnie Philips. Co prawda firma na P. lubi być pierwsza, iść w awangardzie i jest wielce dla branży audio zasłużona, ale jednak dziwi fakt pojawienia się takiego produktu pod auspicjami kogoś innego. W końcu Apple zaplanowało sobie ofensywę w segmencie audio-muzycznym, czego dowodem niedawna premiera Apple Music, przebudowa oferty, nowy serwis streamingowy. Na marginesie, będzie w iOS 9 dostępna możliwość strumieniowania w jakości 256kpbs. To co jest teraz oferowane – strumień 64/128 – to jest jakiś żart. Serio. No ale widać, że czy to z pośpiechu, czy może z jakiejś innej przyczyny (technicznej) musieli wystartować z bardzo słabą jakością strumienia. Bałaganu w bibliotekach nadal nie naprawili. Powracając do słuchawek, M2L pobierają z jabłkowego handhelda strumień bitów o maksymalnej jakości 24bit/48kHz (to ograniczenie iPhone oraz iPoda, w przypadku iPada dałoby się osiągnąć lepsze parametry tj. 24/96… zresztą sprawa nie jest przesądzona, być może z tabletem można to osiągnąć, w końcu przetwornik w słuchawkach potrafi poradzić sobie z muzyką w gęstych 24 bitowych formatach jw.) ; w przypadku rozmów mamy monofoniczne 24bit/48kHz, co oznacza, że jakość będzie tutaj stała na wysokim poziomie, niestety nie są te Fidelio wyposażone w mikrofon, co jest wg. mnie dużym przeoczeniem ze strony producenta.
Ważne – nie zastosowano żadnego układu DSP, żadnej skomplikowanej elektroniki w słuchawkach. Jest konwersja na analog przy samych przetwornikach (40mm), nie ma żadnego EQ, żadnego tuningu dźwięku. W sumie dobrze, bo niczego nie koloryzujemy, tylko idzie sama prawda do analogowych elementów odpowiedzialnych za reprodukowanie dźwięku tzn. do przetworników. Jak wspominałem w naszej recenzji, uważam, że obecnie nie tylko jest miejsce na tego typu rozwiązania (bardziej praktyczne jest USB, bo daje nam nie tylko możliwość podpięcia handheldów, zresztą nie ograniczonych do jednej marki, ale także komputerów z świetnym rezultatem, jak w przypadku wspomnianych Momentum), ale wręcz taka opcja może niebawem stać się jednym z ważnych elementów wyposażenia słuchawek. Aktywne systemy redukcji odgłosów z otoczenia stają się może nie standardem, ale wcale nie rzadko spotykaną funkcjonalnością – powoli nauszniki (i IEMy) zaczynają obrastać w elektronikę, stąd już tylko krok do wprowadzenia konwersji C/A w muszlach, potraktowania handhelda jako transportu cyfrowego. Rzecz jasna mamy tutaj skórkę, metalowy pałąk i ogólnie to, co w Fidelio zachwyca (jakość wykonania, materiały są bardzo dobre).
Słuchawki kosztują 299 dolarów. Z pierwszych testów wynika, że grają bardzo ładnie, trochę za mocno podkreślają bas, ale reszta pasma jest bardzo dobrej jakości. Czekamy zatem na kolejne produkty ze złączem Lightning, z wbudowanym DACiem. M2L są pierwsze, będą na pewno kolejne tego typu produkty. Mam nadzieję, że pojawienie się tego typu rozwiązań wymusi na Apple pewne zmiany w specyfikacji najnowszych iPhone, iPadów. Oby w końcu pojawiła się możliwość odtwarzania plików w najlepszej jakości (tzn. minimum 24/96, a najlepiej 24/192 czy nawet 384MHz). Konwersja DoP z DSD na PCM jest już możliwa, co pokazuje oprogramowanie na iOSa, takie choćby jak HiFiPlayer firmy Onkyo. To – w przypadku tego typu źródeł – wystarczające możliwości w tym zakresie, wprowadzenie natywnego odtwarzania DSD jest bardzo mało prawdopodobne (chyba że przy okazji dużej zmiany w specyfikacji, wprowadzenia jakiś zaawansowanych układów audio do jabłczanej elektroniki). Wraz z systemami ANC jakie coraz częściej goszczą w mobilnych nausznikach widać, wspominaną elektroniką (DAC, jakieś dodatkowe układy DSP) że w zakresie tego co na głowie – mimo zalewu rynku różnorodnymi produktami – jest jeszcze sporo do zrobienia i producenci niejednym nas w niedalekiej przyszłości zaskoczą. W sumie tylko się cieszyć, bo w zakresie samej technologii reprodukowania dźwięku obecnie jesteśmy na tle zaawansowani (myślę tu analogowych elementach odpowiedzialnych za finalny efekt brzmieniowy), że szczególnie odnośnie przenośnych modeli kierunek z umieszczeniem elektroniki w samych słuchawkach będzie mocno eksploatowany.
Może to przynieść bardzo konkretne korzyści, bo takie Active Noise Canceling (ANC) w Bose (QC25) naprawdę robi różnicę, te słuchawki bez takiego systemu byłyby tylko przyzwoitymi nausznikami, a dzięki systemowi potrafią mocno (in plus) zaskoczyć. Wspomniane Momentum z komputerem w torze w roli cyfrowego transportu to jest magia i w sumie można je w takim scenariuszu porównywać do dowolnych, nawet bardzo drogich słuchawek stacjonarnych, takie są dobre. Będzie zatem ciekawie, nie pozwolą nam producenci, inżynierowie na nudę, będzie się działo w słuchawkach niemało. Pewnie wysyp produktów z układami zaszytymi w muszlach czeka nas na początku 2016 roku (CES). Postaram się odwiedzić w tym roku Berlin (IFA) i sprawdzić na ile te moje przewidywania okażą się trafne…
PS. Dzisiaj Jutro zaległy test FiiO E10K2 oraz E11 plus parę zapowiedzi testów produktów, które do redakcji trafiły. Może uda się wyrobić przed weekendem z publikacją recenzji Pylonów Pearl 20 HG – zobaczymy.
» Czytaj dalej