LogowanieZarejestruj się
News

Cast w B and O. Bang&Olufsen wprowadza obsługę transferu audio by Google

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
A9_tyt

Dobra wiadomość, choć byłaby jeszcze lepsza, gdyby dotyczyła nie jednego, a paru producentów audio. Tak czy inaczej krok we właściwym kierunku. A kolejni producenci wprowadzający Cast do swoich produktów pojawią się za moment. Masowo. Google nawiązał współpracę technologiczną z Duńczykami, czego efektem jest obsługa technologii Cast w nowych głośnikach bezprzewodowych B&O. Na razie dotyczy to droższych konstrukcji tj. A6 oraz A9. Seria Beo Play rozrasta się sukcesywnie, co oznacza, że niebawem zobaczymy tę technologię w kolejnych bezprzewodowych głośnikach Bang&Olufsena. Oba modele wyposażono w moduły łączności WiFi (konieczne w przypadku Cast), a dzięki obsłudze AirPlay oraz dodatkowo wyposażeniu produktów w Bluetooth to tylko i wyłącznie od użytkownika będzie zależało, z jakiego rozwiązania w danym momencie skorzysta. Jak wspominałem, czymś, co przemawia za technologią Google, są mniejsze opóźnienia (w transmisji, także sterowaniu/obsłudze) oraz możliwość uzyskania lepszej jakości dźwięku (bitperfect, obsługa strumieni o parametrach 24bit/96kHz i ew. wyżej via HTML5 – tu nie ma ograniczeń!). Zazwyczaj głośniki bezprzewodowe z modułami WiFi dysponują odpowiednimi konwerterami C/A, ich przetworniki cyfrowo-analogowe bez problemu radzą sobie z plikami hi-res, tyle tylko, że zarówno Bluetooth, jak i AirPlay nie pozwalają uzyskać tej lepszej jakości, co wynika z ograniczeń samych protokołów / technologii. Cast daje nadzieję na zmianę w tym zakresie.

O „nowym AirPlay-u”, wspominają twórcy Roon-a. Chodzi tu o udoskonaleniu idealnej w założeniach koncepcji, bez ograniczeń jakościowych (DXD, MQA, DSD, wszelkie formaty, hi-resy wszelkie… tam jest wszystko). Pisaliśmy szeroko o RAAT, o alternatywie, warto to mieć na uwadze. To, podobnie jak Cast, znak że w branży sporo się dzieje, że zachodzą zmiany, które mają na celu popularyzację lepszego jakościowo dźwięku dla masowego odbiorcy. Właśnie masowość jest tutaj kluczem, a bez łatwej implementacji technologii w masowych produktach (wszelkie bezprzewodowe głośniki, takie jak wymienione powyżej „samograje” B&O, czy wspomniane we wczorajszym wpisie inteligentne rozwiązania tj. Google Home) to się zwyczajnie nie uda. Na marginesie Chromecast będzie end-pointem w ROONie. O tym właśnie piszemy! Dopiero wprowadzenie tego na szeroką skalę, w produktach nieaudiofilskich może szybko zmienić sytuację i ułatwić wdrożenie nowych, obiecujących technologii przesyłu danych audio – mam tu na myśli MQA przede wszystkim, choć nie tylko. Warto przy okazji wspomnieć o pracach jakie prowadzą giganci internetowi/technologiczni: Intel, Apple, Google, którzy przyszłość audio widzą w radykalnym rozbracie z kablem, bezprzewodowości, w strumieniach…. oraz (szerzej) w nowych metodach przesyłu danych. To zwiastuje bardzo poważne zmiany w branży. Doskonale widać to było w Monachium, na HE, gdzie wymieniony Roon był niemal na każdym stanowisku, gdzie MQA było obecne na wielu stoiskach (Warner z MQA!), gdzie mówiło się o dużo o nowych technologiach w kontekście produktów zarówno pod strzechy, jak i tych dla garstki bardzo majętnych. Cast jest – mówiąc kolokwialnie – dla ludu. Nie musi być (i nie musi) Chrome (usługi Google, przeglądarka Google), może i musi być demokratyczny, nie zamknięty, a otwarty. Cast w sprzęcie audio jako standard to właśnie takie mam to bez względu na ekran, na system, na produkt z jakiego w danej chwili korzystam. Cast bez Chrome (w sensie sprzętowej, nie technologii – bo to nadal jest strumień via HTML, z wykorzystaniem technologii przeglądarki Chrome) na początku. To właśnie nieodległa przyszłość… 

Obserwujemy to z dużym zainteresowaniem, bo widzimy w tych zmianach zapowiedź integracji (hardware) z wreszcie powszechnym i bez ograniczeń, bez barier dostępem do treści (dystrybucja, kontent). Audio bardzo się zmienia i w efekcie zmieni, to co dzisiaj stanowi (jeszcze) segment stanie się głównym nurtem. Giganci technologiczni o to zadbają, widząc w tym – nie oszukujmy się – szansę na maksymalizację zysków (na mocno zagospodarowanym już rynku elektroniki użytkowej). To, co zobaczymy niebawem w przypadku słuchawek, będzie prawdziwym trzęsieniem ziemi (rozbrat z kablem, integracja szeregu nowych funkcji niekoniecznie związanych li tylko z dźwiękiem, zaawansowana korekcja, całkowicie nowe możliwości w zakresie brzmienia i długo by wymieniać), zmiany dotkną także audio stacjonarne i nie chodzi tu tylko o zyskujące popularność bezprzewodowe „samograje”, ale w ogóle o całość elektroniki, o to, czym w ogóle ma być system audio. Przesada? Niekoniecznie. Wystarczy zobaczyć jakie produkty otrzymują certyfikat RAAT, jakie produkty będą obsługiwały MQA, jak wyglądają coraz liczniejsze konstrukcje głośnikowe od specjalistów z branży (aktywne, bez drutowe, albo z drutem, ale też z dużą ilością elektroniki), jak zmienia się podejście producentów do takich kwestii jak: miejsce odsłuchowe, adaptacja akustyczna, dostęp i sterowanie, a mówiąc ogólnie jak zdefiniować na nowo system audio. Nowe sposoby obsługi, ale także nowe sposoby konsumpcji (odkrywanie nowinek, wycieczki w przeszłość, nowe spojrzenie na osobiste gusta, preferencje) to GIGANTYCZNA zmiana i ta zmiana czai się tuż, tuż za rogiem.

#HDOpinie będzie starało się być na bieżąco, śledzić te zmiany. Stąd zapowiedzi i publikacje dotyczące software (cykl o front-endzie Roon), nowych, inteligentnych systemów – integracji w ramach „smart home”, nowych sposobach interakcji z elektroniką (szykujemy przykładowo artykuł o Leap Motion (patrz nasze publikacje nt.: 1, 2) wykorzystanym w zakresie sterowania sprzętem AV, będzie także o Google Home, jak tylko się pojawi na rynku) oraz tego wszystkiego, co przyniesie nam nieodległa przyszłość w interesującej nas tematyce. Nigdy wcześniej nie mieliśmy takich możliwości w zakresie dostępu do treści, nigdy wcześniej tak dobry jakościowo dźwięk nie był dostępny dla każdego zainteresowanego, dodajmy do tego wspomniane zmiany technologiczne i mamy obraz całości. Będziemy właśnie o tym (głównie) pisać na naszych łamach…

Gungnir Multibit w redakcji! Wyczynowy DAC do Schiit Audio

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Schiit_GM

Tak jak przetestowany u nas, znakomity Mjolnir 2 (jaka szkoda, że oba te urządzenia nie trafiły na siebie, jaka szkoda!) grał bez porównania ciekawiej od pierwszej generacji topowego wzmacniacza słuchawkowego z katalogu Schiit Audio, tak bohater niniejszego wpisu to ponownie …coś specjalnego, coś oryginalnego i koniec, końców całkowicie odmiennego od „pierwszego” Gungnira (na marginesie, to właściwie dwie wersje, równolegle oferowane na rynku). Tamten DAC dysponował układem delta-sigma, tytułowy zaś wyposażono w przetwornik multibitowy Analog Device AD5781 BRUZ. To robi, wierzcie mi, kolosalną różnicę. Co prawda pierwszego Gungnira nie słuchałem, opieram swoją opinię nt. tego urządzenia na relacji naszego stałego Czytelnika, ale to co usłyszałem w przypadku multibitowego układu od AD w Multibicie definiuje mi na nowo co potrafi zaprezentować cyfrowe źródło. To kolejny już raz (po teście thunderboltowego TAC-2, który – upieram się – gra na poziomie nieosiągalnym dla DACów zasilanych muzyką z portu USB za dziesięciokrotność sumy, którą zapłacimy za niego samego) kiedy zbieram szczękę z podłogi i zastanawiał się ile to jeszcze rzeczy tak bardzo mnie w życiu zaskoczy, bo nie o subtelne, a o konkretne różnice tu chodzi. Liczy się szybkość, liczą się szczegóły i liczy się przestrzeń. Brak ograniczeń w tym, co przed chwilą napisałem oznacza, że mamy brzmienie dalekie od tego, z czym kojarzy się „dźwięk cyfrowy”. To – krótko mówiąc – analogowe granie. Bez ograniczeń, bez kresu, bez żadnych „ale”. Swobodne, płynne – totalny luz, wolność.

Ok, będę tajemniczy i nie powiem (dużo) więcej, bo to zapowiedź jest i cóż, zaostrzę tylko apetyt na ciąg dalszy. Wypada jednak – jak już się powiedziało A, trochę na to B naprowadzić. To napiszę tak: jeżeli słuchacie symfonicznej, muzyki bardzo bogatej, aranżacji „barokowych”, muzyki pełnej treści / detali / wybrzmień to jest to DAC dla Was bez dwóch zdań. Także klasyka jak najbardziej (wspomniana symfoniczna), poza tym kapitalnie wypadają nagrania binauralne na tym przetworniku, bo jest tu nieprawdopodobnie wręcz reprodukowana przestrzeń, nieprawdopodobnie po prostu, a mi to jeszcze pogłębia zestaw, który gra z Gungnirem tj. dopiero co opisane Sapphire 23. No niebywała rzecz, jak to potrafi zagrać! Przełączenie na podstawkowe Topazy czy nEary05 (też przestrzenne granie, bo to monitory bliskiego pola są i tak grają – lubię takie granie bardzo :) ) utwierdziło mnie tylko w tym, co powyżej. Ten DAC gra niezwykle przestrzennie, to holograficzne reprodukowanie dźwięku, do tego TA DYNAMIKA. Wspomniane gatunki uzupełniłbym o metal, bo to jak system z Gungnirem Multibit radzi sobie z ciężkim repertuarem to prawdziwa poezja (rehehe) dla uszu. No nie mam pytań, nie mam wątpliwości, to robi różnicę. I chyba rozumiem zachwyty i drogę  zakupową co poniektórych, której efektem jest: „I’m full of schiit”. Taki zestaw, z naszym dead-endem Mjolnirem 2 i podpiętym do niego Gungnirem Multibit, (coś czuję, oj czuję) to jest właśnie TO. Cena? W naszym kraju tytułowy DAC kosztuje 6900 złotych.

Selektywne, niezwykle szczegółowe, rozdzielcze granie z niebywale dobrą górą. Pierwsze, wstępne wnioski po kilku godzinach katowania. Jako, że nEary są w salonie, a do Gungnira można podpiąć równocześnie system niezbalanowany (dzielony system NADa z Szafirami 23 z thunderboltowym hubem & iMakiem – źródłem) oraz system symetrycznie łączony (wspomniane aktywne monitory ESIO plus to co powyżej jako źródło) mogę sobie wygodnie słuchać muzyki na dwóch, mocno odmiennych, zestawach. Jak napisałem powyżej, DAC powędrował także na chwilę do gabinetu, gdzie podpięty był pod cyfrowy amp D3020 z Topazami monitor. Pokazał wtedy ponownie, że ma te hektary i ma te szczegóły, oj ma. Przepaść w porównaniu do wejść cyfrowych w integrze NADa oczywista. Cóż, wersja multibitowa to od strony typologii dokładnie to samo, co znajdziemy w zamykającym cennik superDACu Schiita: flagowym, high-endowym, naj, naj Yggdrasilu. Na marginesie, trzeba jeszcze zorganizować taki właśnie, topowy zestaw z Ragnarokiem oraz Yggdrasilem w celu dokładnego przetestowania w redakcji… tylko wtedy muszę jeszcze sobie ze dwa tygodnie wolnego wykroić koniecznie. Będzie to jeszcze w granicach naszego umownego 10 tysięcy za klamota. Dobrze, dość o tym, co byśmy…

Jako wisienkę pozostawiam sobie odsłuch na redakcyjnych LCD-3, bo to podobno idealny DAC pod te słuchawki. Zobaczymy czy tak jest w istocie (będzie towarzystwo lampy na moim, kolejny raz zmodyfikowanym, wzmacniaczu MiniWatt z nowym wkładem bańkowym – świetne lampy udało się dobrać właśnie! :-) ). Będzie więc Gungnir grał z M1 HPA Musical Fidelity, będzie także Capella Stana, wreszcie będzie testowany Z40 Myryada. Także sprawdzę dokładnie na czterech różnych wzmacniaczach, z których dwa są idealnymi partnerami dla (do niedawna) flagowych ortodynamików Audeze. Z innych słuchawek przewiduję K701, bo czuję że będzie to genialne połączenie z tym przetwornikiem. Te AKG są wymagające, potrafią w takim jw. repertuarze zawstydzić niejedne „parotysięczniki” i na pewno sprawdzę jak sobie w torze z tym Schiitem poradzą, jak zagrają.

Duża i ciężka obudowa mocno się nagrzewa (to taki znak firmowy ;-) ), jest typowo dla tego producenta „grubo ciosana” z jednego kawałka aluminium (front, góra). Boczki i dół to metalowe, też dość grube ścianki, z tyłu pysznią się wyjścia RCA/XLR oraz cztery wejścia cyfrowe (poza oczywistymi jest jeszcze BNC), wszystkie 24/192, obsługujące sygnał PCM (o DSD nie ma tu mowy). Dalej mamy metalowy hebelek mechanicznego wyłącznika zasilania, z przodu zaś tylko jeden przycisk wyboru źródła oraz dyskretne diody informujące o pracy, wybranym wejściu w DACu. Tyle. Na górze zaś, poza logo, klasyczne dla tego producenta kratki wentylacyjne, dodające uroku konstrukcji. Producent informuje o możliwości upgrade DACa w przyszłości (info na obudowie). Całość obsługiwana ręcznie, żadne tam piloty, żadne tam apki… tu liczy się dźwięk, samo sterowanie ogranicza się w sumie do włączenia/wyłączenia urządzenia (albo i nie – patrz niżej).

Aha – ważne – lepiej mieć Gungnira przez cały czas włączonego. On gra po godzinie inaczej (lepiej), a po dwóch/trzech gra swoje 100%… to sprzęt bardzo konkretnie reagujący na przepływ energii przez swoje trzewia, podobnie jak to było zresztą z Mjolnirem 2. W przypadku tego ostatniego urządzenia było to o tyle problematyczne, że poza poborem sporej dawki prądu, tamten amp miał sekcję lampową, a lampy 24/7 to lampy szybko zużywające się i średnia to opcja. Tak, czy inaczej, tak to działa. U mnie od 9 (klamot podpięty) do teraz tj. do 16 bez przerwy w użyciu i akurat tego klamota mam zamiar trzymać z wyżej wymienionych powodów stale pod prądem ;-) I jeszcze jedno, DAC trafił do nas już z niemałym przebiegiem, co może – jak piszą niektórzy – mieć istotny wpływ na jego walor soniczne. Także niech go ten prąd pieści ;-) długo i namiętnie i niech licznik godzin bije.

Na koniec tego rozbudowanego, początkowego opisu, wspomnę jeszcze o jednej rzeczy… przesłuchajcie sobie na takim multibitowym DACu (btw o różnicach technologicznych między najpopularniejszymi konstrukcjami delta-sigma a multibitami, o tego typu przetwornikach, przeczytacie we właściwej recenzji) jeszcze raz wszystkie wasze nagrania redbookowe. O ile są to dobre rejestracje, udane realizatorsko, dobrze nagrane płyty to …odkryjecie jak wiele informacji, jakie bogactwo kryje te 16/44. Odkryjecie, że wcale nie musi być hi-res (no w ogóle nie musi, pisałem o tym wielokrotnie) by zagrało zniewalająco dobrze. Raz jeszcze – nie cyferki tu robią różnicę! Słuchając na naszym thunderboltowym DACu ZOOM TAC-2 takich właśnie nagrań, nie raz, nie dwa nie było słychać żadnej różnicy, bo i nie mogło być słychać – grało to tak cholernie dobrze z materiałem (umownie) o jakości płyty CDA. To także oznacza, że DSD, które ma parę rzeczy do zaoferowania, nie powinno być traktowane jako fetysz, jako coś absolutnie niezbędnego… znowu branża zdaje się sugerować nam coś innego, ale więcej w tym marketingu, niż faktycznego progresu.

Nie chcę być źle zrozumiany – zapis jednobitowy bardzo sobie cenię, testy produktów KORGa (hardware oraz AudioGate o tu i tutaj) tylko utwierdziły mnie, że to świetny sposób na przeniesienie zapisu analogowego do świata cyfry, że takie nagrania (także w formie gotowych downloadów) są zazwyczaj bardzo wartościowe (nieliczne, patrząc na cały rynek fonograficzny, ale jak już są to zazwyczaj znakomicie to brzmi, czego nie da się powiedzieć o wszystkich „hiresach” PCM niestety, bo często 24 bit niczego konkretnie nie gwarantuje). Tak, są bardzo wartościowe, ale jak pokazuje Gungnir Multibit istotą nie są tu sposoby zapisu (bo to tylko i aż narzędzie), a całość, to czy ktoś zwyczajnie odrobił pracę domową i wykonał dobrą robotę w studiu. Jeżeli odrobił i to słychać to wtedy czeka nas uczta. Prawdziwa uczta! :)

Wracam do słuchania…

(poniżej…. do oglądania)

» Czytaj dalej

Warner Music z długoterminową licencją na MQA!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
WARNER

To pierwsza z wielkich wytwórni fonograficznych (tzw. majorsów), która zdecydowała się na implementację tego rozwiązania w swoim katalogu. Taki krok ze strony Warnera oznacza, że MQA przestaje być rozwiązaniem może i ciekawym, ale póki co niszowym, a czymś, co może przeistoczyć się w przyszłościowy sposób zapisu muzyki. Oczywiście w tle mamy streaming, bo właśnie strumienie są tutaj kluczowe, a MQA ma pozwolić na oferowanie muzyki nie tylko bezstratnie, ale jeszcze dodatkowo w lepszej jakości niż do tej pory (w praktyce strumienie, poza niewielkimi wyjątkami, nie przekraczały bitrate płyty kompaktowej – tutaj będzie można zaoferować jakość hi-res). Wspominałem wcześniej o wprowadzeniu tej technologii przez Tidala (tyle, że na razie jeszcze w ograniczonym zakresie tj. paru lokalizacjach, nie globalnie), który jest rozpoznawalny, gdzieniegdzie nawet popularny, ale nie może być sam jeden narzędziem do popularyzacji tytułowego rozwiązania.

Krok milowy? Nie inaczej, bo za Warnerem pójdą inni. A to oznacza bardzo duże zmiany w usługach streamnigowych, bo o to pojawi się gotowy patent na przesyłanie muzyki o jakości studio mastera, przy zredukowaniu transferu do poziomu zbliżonego do dzisiejszego wykorzystania pasma. To całkowicie wykonalne, ciekawe kto z wielkich graczy (fonograficznych) dołączy oraz (co równie istotne), które z głównych serwisów streamingowych pójdą śladem Tidala. Czy będzie to Spotify? Czy może na WWDC wraz z bardzo poważną (tak mówią, ciekawe co z tego wyjdzie) przebudową iTunes zaprezentowana zostanie nowa wersja usługi Apple Music (oraz sklepu z muzyką do kupienia)? Firmie jabłczanej może bardzo zależeć, bo dochody ze sprzedaży albumów, piosenek szybko się kurczą, a maksymalizacja zysku (na pewno utwór nie będzie imho kosztował 99 centów, na pewno będzie droższy) to coś, co „Kupertyńczycy” opanowali do perfekcji. Do tego droższe abonamenty w AM… tak, to całkiem prawdopodobne, szczególnie, ża MQA może być stosunkowo łatwo wprowadzony do kramiku Apple (od strony technologicznej to żadne wyzwanie).

Uzyskanie idealnej jakości w przesyle strumieniowym może oznaczać ostateczny rozbrat z fizycznym nośnikiem. Rozbrat nie oznaczający zniknięcia płyt z rynku, a raczej ich marginalizacji, z jednoczesnym zaoferowaniem kompaktu (z winylem tak to właśnie wygląda) jako ekskluzywnego, specjalnie wydanego materiału, często w wersji nigdzie indziej (czytaj w Internecie) nie spotykanej. Płyta stanie się zatem niszą, ale właśnie taką niszą dl a konesera. To jak z czarnym krążkiem, który powrócił w chwale po ćwierć wieku niebytu (niemal) i obecnie stanowi właśnie taką odskocznie od tego co zero jedynkowe w konsumpcji muzyki. MQA może to wszystko jeszcze dodatkowo przyspieszyć, dla dużej części konsumentów taka zmiana de facto przejdzie (zapewne) niezauważona, ale dla całej branży będzie to bardzo ważna cezura. Warner zapoczątkował ten proces i raczej nikt go już nie powstrzyma…

ADL Stratos w redakcji: cyfrowo-analogowy all-in-one

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
ADL Stratos_tyt

Nowość ADL-a to coś więcej niż DAC, niż wzmacniacz słuchawkowy… to urządzenie mające ambicję zajęcia centralnego miejsca w systemie, fundamentu na którym zbudujemy sobie cały tor. Na wyrost? Nie, definitywnie nie. Biorąc pod uwagę wyposażenie oraz możliwości wniosek jaki się nasuwa jest oczywisty i jednoznaczny: jest Stratos oraz cała reszta toru. A to oznacza bardzo wysoko postawioną poprzeczkę, bo żeby ten all-in-one stanowił kościec to musi pokazać, że w każdym aspekcie swojej rozbudowanej funkcjonalności „daje radę”. Ten cyfrowo-analogowy przedwzmacniacz, rekorder z gramofonowym pre oraz wzmacniacz słuchawkowy w jednym (tak trudno znaleźć właściwe określenie dla takiej centralki… a może właśnie centralka audio?) może pochwalić się symetrycznymi wyjściami dla sygnału z możliwością zasilenia w ten sposób końcówek / kolumn jak i słuchawek.

Ma pilota zdalnej obsługi, ma solidny potencjometr wykonany z jednego kawałka metalu, ma wyświetlacz prezentujący stopień wzmocnienia (diodowy, nie prezentuje innych danych), ma wreszcie prawie wszystko od strony obsługi sygnału (via USB: PCM 24/384 z DSD 64/128)… prawie, bo 32 bitów nie obsłuży (w specyfikacji jest, ROON/OSX milczą na ten temat), DSD 11.2Mhz aka 256 też nie? (w specyfikacji jest, ROON/OSX milczą na ten temat, choć na obudowie diodę z oznaczeniem mamy), nie ma też natywnie zapewnionego wsparcia dla MQA. Egzotyczne formaty to oczywiście nisza, niszy, choć MQA może stać się dość istotnym elementem w niedalekiej przyszłości. Rzecz jasna brak obsługi zaszytej w układach Stratosa nie oznacza, że sobie nie posłuchamy – jak wspominałem, będzie można spokojnie odtwarzać taki materiał, a dekodowaniem zajmie się software (w tym algorytm działający zdalnie, jak w przypadku Tidala). Powracając do konstrukcji – dwa wejścia analogowe, z czego jedno z obsługą wkładek MM/MC to coś, czego można było spodziewać się w przypadku tego producenta (patrz nasz test GT40 Alpha), tak czy inaczej, fajnie że dodano jedno wejście liniowe, bo w razie czego można podpiąć do omawianego urządzenia jakieś zewnętrzne źródło w domenie analogowej. Wbrew pozorom czasami przydaje się taka opcja, tu jesteśmy na wypadek chęci podpięcia tunera, odtwarzacza, szpuli czy na co nam przyjdzie ochota, przygotowani. Wbudowany układ ADC pozwala na rejestrację dźwięku z czarnej płyty o jakości maks. 24/192. Oczywiście nie zapominano o optyku oraz wejściu koaksalnym dla sygnału cyfrowego.

Studyjna forma (dosłownie, bo poza wyglądem, to niewielki interfejs… wróć… centralka audio jest)

Jest co i gdzie podpinać :)

Minusem dla niktórych będzie wtyczkowy zasilaczyk. Stratos, mimo rozbudowanej funkcjonalności, mieści się w niewielkiej, kompaktowej, prostej obudowie. W ogóle forma przypomina jako żywo sprzęt studyjny (te czerwone cyfry na wyświetlaczu diodowym ;-) ), ładnie to nam koresponduje ze studyjnymi kolumnami nEar05 które właśnie grają w tandemie, podpięte symetrycznie z ADL-em. Niewielka waga, brak rozbudowanej sekcji zasilania w samym urządzeniu, przeniesienie tego elementu poza obudowę – innymi słowy – budżetowy projekt, gdzie koszt całości trzeba było trzymać w ryzach, w efekcie przyniósł bardzo atrakcyjną cenę. Tak, tutaj na pierwszym miejscu była wszechstronność, bardzo rozbudowana funkcjonalność, przy utrzymaniu ceny na jak najniższym poziomie. Nie znam drugiego takiego sprzętu (np. Matriksy są bez gramofonowego wsadu), który przy tych wszystkich możliwościach kosztuje 4500 złotych. Oczywiście projekt, pomysł to Japonia, wykonanie, fabryka to Chiny. To zrozumiałe do zaakceptowania, bo i Chiny dzisiaj to często, gęsto wysoka jakość wykonania, a gdzie indziej (a szczególnie w takiej Japonii czy USA) koszty wyprodukowania windują cenę. Także, jak chcemy sobie przeprowadzić modyfikację zasilania, zamawiając coś np. u Tomanka (porządny zasilacz na zamówienie pod omawianego Stratosa – rzecz jak najbardziej możliwa, wykonalna) to nic nie stoi na przeszkodzie. Czy przyniesie i jaki przyniesie efekt taka modyfikacja… postaram się to sprawdzić empirycznie. Na razie ADL gra sobie na tomankowej listwie TAP i to musi chwilowo wystarczyć.

Tak to się identyfikuje pod OSX-em (32bit?)

Poniżej galeria prezentująca obiekt (latający… nie, nie latający – grający oczywiście ;-) ) ze zrzutami ekranu z ROONa/Maka. Gramy via thunderboltowy hub (patrz nasza recenzja stacji thunderboltowej Elgato) i działa to wszystko bezproblemowo, płynnie, bez żadnych niespodzianek. ROON po ostatniej aktualizacji poprawiającej drobne błędy zadziwia mnie bezustannie stabilnością oraz możliwością „dźwignięcia” kilkunastu stref / urządzeń RAAT (nie licząc endpointów AirPlay). Sumując: ze Stratosem odtwarzamy muzykę w bitperfect, jednocześnie nie zapominając o czekającym na nas gramofonie. Będzie grało oraz będzie nagrywało. Muszę tylko wybrać jakąś sensowna alternatywę dla znakomitego Audiogate. Zobaczymy. Sporo się nauczyłem podczas testowania Korga 10R w temacie rejestracji winyla do pliku, także będzie można porównać i sprawdzić możliwości jakie w tym względzie oferuje propozycja ADL-a. Zapraszam do galerii (przypominam także poniżej specyfikację Stratosa – to szczególnie pod kątem wszystkich cyferkolubów… proszę, macie swoje cyferki ;-) ):

» Czytaj dalej

DP-X1 wreszcie na rynku. Topowy DAP od Onkyo w sklepach!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Zrzut ekranu 2016-05-01 o 22.52.29

Wspominałem o tym playerze. Wreszcie jest. Długo przyszło na niego czekać, ale też gwoli sprawiedliwości, producent wprowadził do projektu wiele usprawnień i stąd poślizg. Najważniejsza informacja brzmi – jest streaming, jest Tidal, można zatem uznać DP-X1 za alternatywę dla smartfona z jednym wszakże ale – nadal nie zdecydowano się na umieszczenie w DAPie (wzorem tabletów) własnego modułu komórkowego. Wielka szkoda. Możemy strumieniować w jakości płyty CDA, co więcej możemy (czy zaraz będziemy mogli) strumieniować hi-resy w formacie MQA. Player jest na to sprzętowo przygotowany. To maszyna, która może z powodzeniem konkurować z propozycjami Astell&Kern czy HiFiMANa. Propozycja rodzimego przemysłu (Sony) jest droższa (a nie ma takich możliwości, co opisywany DAP) lub tańsza vide Pioneer. Ten ostatni to uboższa wersja opisywanego produktu, player który pojawił się na rynku parę miesięcy temu. No dobrze, co poza streamingiem oferuje Onkyo, zapytacie. Oferuje całkiem sporo.

Za 899 dolarów dostajemy wykonanego w metalu, androidowego grajka z obsługą DSD 256 (11.2MHz) oraz plików PCM do 384kHz (DXD), wyposażonego w dwa oddzielne (po jednym na kanał) przetworniki C/A ESS Sabre (9018M). Do tego konstrukcja dual mono (wzmacniacze), odseparowanie całej ścieżki sygnału od modułu zasilającego (bateria) oraz części procesorowej (główny układ ARM kontrolujący działanie playera). A to jeszcze nie wszystko –  mamy do dyspozycji maksymalnie 432GB pamięci (dwie karty SD po 200GB plus pamięć 32GB wbudowana), 4.7″ ekran dotykowy 720p oraz bateria pozwalająca na 16 godzin działania. Niewykluczone, że uda się sprawdzić jak to gra i odnieść wrażenia z testu do doświadczeń wyniesionych z testów AK120/240 oraz HM8xx/9xx. To jedna z najciekawszych propozycji w tym segmencie rynku.

STRATOSfera od ADLa? SuperDAC (i nie tylko) Furutecha już w Polsce!

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
ADL Stratos - 3

Pamiętacie GT40-kę? Bardzo dobry DAC, bardzo dobry wzmacniacz słuchawkowy i coś jeszcze… to jeszcze coś, co zaaplikowano do niewielkiej skrzyneczki, to przetwornik analogowo-cyfrowy oraz przedwzmacniacz gramofonowy. W nowiutkim STRATOSie mamy oba elementy, ale samo urządzenie to zupełnie inna, wyższa liga. Testujemy z zapałem KORG-a 10R, który zawładnął nami bez reszty i szczerze – z ciężkim sercem będziemy się z tym urządzeniem rozstawać. Wspominam o Korgu nie bez przyczyny. ADL (Furutech) oraz właśnie KORG specjalizują się w sprzęcie łączącym świat cyfrowy i analogowy, pozwalając na przeniesienie kolekcji winyli do zero-jednykowej postaci, dysponują unikalnymi możliwościami w tym względzie. To jest coś, co dla wielu osób, wielu nie rezygnujących czy wręcz zaczynających przygodę z czarnym krążkiem optymalne rozwiązanie. Mamy integrację pliku i fizycznego nośnika, do tego z pełnym wsparciem dla wyczynowych materiałów cyfrowych (DSD, w nowym ADLu także DXD).

Oczywiście wezmę to urządzenie na warsztat. Będzie to piękne dopełnienie cyklu z KORGiem (duży, naprawdę duży artykuł się szykuje, bo tam trzeba opisać mastering, software tj. AudioGate, konwersję do DSD w locie i wiele, wiele więcej :) ), publikacje o sprzęcie, o którym w sieci za wiele nie przeczytacie. To, na marginesie, spore niedopatrzenie kolegów po fachu, bo wg. mnie te produkty pod wieloma względami nie mają odpowiedników, są unikalne, a do tego bardzo zdroworozsądkowo wycenione (wręcz okazyjnie). Japonia. Oni wiedzą, co to dobre audio. Koniec, kropka, amen.

O Stratosie słów parę: ” Nowy, innowacyjny ADL STRATOS został zaprojektowany z zamiarem przejęcia tronu po swoim poprzedniku. Wyposażono go w nowe funkcje oraz poprawiono cenioną już w GT-40 jakość dźwięku.  ADL STRATOS to niezależny DAC, przedwzmacniacz, przedwzmacniacz gramofonowy oraz wzmacniacz słuchawkowy w torze zbalansowanym – wszystko to zamknięte w jednej, niepozornej i przenośnej obudowie. Urządzenie posiada ponadto wsparcie dla plików DSD (2.8M oraz 5.6M), PCM USB (32bit/192kHz) oraz konwerter analogowo-cyfrowy umożliwiający zapis ze źródeł analogowych do formy cyfrowej. Teraz ze spokojem możesz cieszyć się całą swoją kolekcją muzyczną, poznając ją na nowo z jakością dźwięku, jaką oferuje ADL STRATOS.

Jeśli szukasz wydajnego wzmacniacza z zapasem mocy, który potrafi wysterować dowolny model słuchawek – ADL STRATOS zapewni to wszystko. Dzięki najnowszym rozwiązaniom technologicznym ADL STRATOS mógł uzyskać niewielkie rozmiary przy zachowaniu funkcjonalności i dużej mocy wyjściowej. Urządzenie zostało wyposażone w wejścia analogowe L/R, wejścia line lub gramofonowe (przełącznik wkładek MM/MC), wyjście optyczne S/PDIF (tylko w przypadku wykorzystania USB, jako źródło), wejście optyczne S/PDIF oraz kontroler wspierający ASIO i tryb asynchroniczny. ADL STRATOS już teraz można kupić i przetestować w wybranych sklepach Audiokracja lub innych dobrych sklepach Audio w Polsce. Cena rynkowa wynosi 4500zł brutto. 

Główne cechy:

  • Przetwornik cyfrowo-analogowy klasy Hi-End ESS ES9018K2M SABRE32 Reference Stereo DAC wspierający formaty 32bits/192kHz i DSD (2.8M/5.6M). Układ Sabre-2M jest najwyższej klasy przetwornikiem 32bit, dwukanałowym zaprojektowanym dla przedwzmacniaczy audio, odbiorników A/V oraz profesjonalnych aplikacji takich jak systemy nagraniowe, miksery oraz cyfrowe systemy studyjne. Układ został wyposażony w wiele patentów ESS m.in. 32bit HyperstreamTM DAC oraz eliminator jitteru, co zapewnia niedoścignione parametry.
  • Kontroler USB VIA VT1736 wspierający częstotliwości próbkowania: 44.1/48/88.2/96/176.4/192 kHz
  • Obsługa ASIO (Windows); Plug’n Play (MAC)
  • Potężny wzmacniacz słuchawkowy oparty o układ TI TPA6120A2. Napędza słuchawki od 16 do 600Ω przy zachowaniu dynamiki >120dB
  • Wsparcie plików DSD (2.8M i 5.6M) poprzez USB 2.0
  • Wejście optyczne S/PDIF: jeśli odpowiednia częstotliwość próbkowania nie może być zmieniona po stronie źródła, użytkownik zostanie powiadomiony diodą LED (częstotliwość próbkowania do 24bit/192kHz)
  • Wyjście optyczne S/PDIF (tylko przy wykorzystaniu USB, jako źródło sygnału) 24bit 192kHz (max)
  • Wzmacniacze operacyjne w sekcjach Line , ADC i DAC: NJM5532 OP Amp
  • Konwerter analogowo-cyfrowy: STRATOS został wyposażony w wysokiej jakości układ CS5340 dla wysokiej rozdzielczości nagrań z użyciem analogowych wejść, włącznie z phono, radio AM/FM lub innymi sygnałami analogowymi
  • Wygodna obsługa sygnału- przełącznik tłumienia nagrywania daje możliwość dostosowania sygnału wejściowego do urządzenia (0 dB, 6 dB lub 12 dB – funkcja informowania za pomocą diody RecAtt/db, gdy poziom sygnału wejściowego uniemożliwia poprawne działanie
  • Przedwzmacniacz gramofonowy: STRATOS został wyposażony w equalizer dźwięku gramofonowego do zapisu cennych płyt winylowych. Przełącznik pomiędzy gramofonami elektromagnetycznymi(MM), magnetoelektrycznymi(MC) i wejściem liniowym
  • Podwójny zewnętrzne źródło zasilania:
  • Zasilanie 1: 5V DC z portu USB zasilające jedynie odbiornik USB i wyjście optyczne
  • Zasilanie 2: Zewnętrzny zasilacz impulsowy 15V / DC 800mA / 12W dostarcza mocy potrzebnej dootrzymania wysokiej jakości sygnału
  • Najwyższej jakości komponenty: STRATOS w swojej konstrukcji posiada wysokiej klasy wzmacniaczoparty o przemyślany obwód sekcji analogowej
  • Konfekcja klasy Hi-End: Do budowy urządzenia wykorzystywane są pozłacane złącza RCA izolowaneteflonem. Całość wieńczy obudowa z najwyższej jakości aluminium oraz wykończona maszynowo gałka potencjometru głośności.

» Czytaj dalej

Nowy, szybszy DAP HiFiMANa: HM802s (s od speed ;-))

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
unspecified

Zadebiutował właśnie. Przypomnę tylko, że mieliśmy wcześniej styczność z paroma grajkami HiFiMANa (np. topowy HM-901 patrz tutaj) i ogólnie to bardzo wartościowe źródła mobilne, potrafiące przenieść nas w świat muzyki wysokiej jakości, dodatkowo dające się pożenić z typowo stacjonarnymi nausznikami (a więc takimi, które potrzebują konkretów na wyjściu słuchawkowym). HM802s to model z wyższej, choć nie najwyżej, firmowej półki. Zmiany w stosunku do poprzedniego modelu serii 8 to znacznie wydajniejszy procesor, zdolny m.in. do wyraźnie szybszej obsługi wymagających plików DSD. O tym, że taki materiał potrafi „dać w kość”, można przekonać się odpalając tego typu kontent na tablecie PC (z intelowskim procesorem serii Atom), patrząc na użycie zasobów – pamięci oraz mocy CPU -podczas odtwarzania. Także dobrze, że producent wprowadził w tym zakresie modyfikacje. Cena na polskim rynku: 4195 zł.

Jak wspomina dystrybutor:

HM-802s to nowa, udoskonalona wersja HiFiMAN HM-802- następcy HM801 – pierwszego hi-endowego przenośnego odtwarzacza przenośnego. HM-802s bazuje na nowym procesorze z HM901s, który pozwala na obsługę plików DSD oraz gwarantuje włączanie urządzenia w czasie niższym niż 3 sekundy. Umieszczenie w układzie pary układów WM8740 pozwoliło na uzyskanie ekstremalnie wysokiej separacji kanałów oraz znakomitej wartości parametru stosunek sygnał/szum na poziomie 110 decybeli. Przez to scena znacznie zyskała na szerokości, zaś cały przekaz na detaliczności. Wraz z HM802s debiutuje nowa karta wzmacniaczy Power II, która jest następcą pierwszej wyprodukowanej przez HiFiMANA karty z HM801. Jak zwykle w przypadku HiFiMANa oferuje ona znakomity dźwięk, który jest znakiem rozpoznawczym przenośnych odtwarzaczy: analogowy, odprężający, miękki i gładki, bez grama zbędnej ostrości. Opatentowany system analogowej kontroli głośności zaprojektowany został z myślą o precyzyjnej kontroli natężenia dźwięku oraz właściwej separacji kanałów. Rezystory w obu kanałach zostały dobrane tak, aby były w 100% identyczne. Brak regulacji wzmocnienia gwarantuje, że sygnał nie jest poddawany cyfrowej obróbce. Do uszu użytkownika trafia klasowy, analogowy dźwięk.

Główne cechy:

  • opatentowany analogowy potencjometr oparty o drabinkę rezystorową
  • system operacyjny Taichi 2.0
  • oddzielne wyjścia: zbalansowane i klasyczne
  • przetwornik cyfrowo-analogowy: WM8740 x2 (po jednym na kanał)
  • zniekształcenia THD: 0.008%
  • stosunek sygnał/szum: 110dB
  • możliwość dokupienia pamięci SD do 256GB
  • odtwarzane formaty: MP3, ACC, WMA, OGG APE (16Bit/44.1KHz ,48.0KHz, 88.2KHz,
  • 96.0KHz, 192.0KHz) 16Bit & 24Bit: WAV, FLAC, AIFF (poza 176.4KHz), DSD64 (DFF,
  • DSF)
  • przenośne wymiary: 117mm (szer.) x 72mm (gł.) x 29mm (wys.)
  • żywotność baterii: 11 godzin
  • waga: 250g
  • karta Power II
  • moc: 200mW
  • THD: 0.03%
  • stosunek sygnał/szum: 108dB

» Czytaj dalej

MQA pojawia się w Tidalu. Gdzieniegdzie…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
e3d186e857615ca1fff556338c246f11d35357f2

Po odpaleniu najnowszej wersji aplikacji w niektórych lokalizacjach (niestety, obecnie, brak dostępności takiej opcji w Polsce – mam nadzieję, ze niebawem to się zmieni) pojawiła się tajemnicza opcja Master (jako najlepsza jakość, po HiFi, czyli strumieniu bezstratnym o parametrach 16/44~48). Tajemnicza dla kogoś, kto nie słyszał o MQA. Ten nowy sposób pakowania muzyki hi-res do postaci umożliwiającej strumieniowanie w ramach dostępnych pakietów danych w sieciach komórkowych (o to się rozchodzi – żeby najlepsza jakość audio nie oznaczała konieczności przeznaczania 30 i więcej GB z pakietu na streaming muzyki) to zapowiedź rewolucji w sposobie dystrybuowania dźwięku w usługach streamingowych. Tidal zapowiadał wprowadzenie tego i wprowadził. Na razie dotyczy to tylko malutkiej części katalogu – utworów z wytwórni 2L. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by nowo publikowane albumy (albo te, które już są, pamiętajmy, że materiał źródłowy to często jakość >16/44) pojawiły się w wersji Master. Oczywiście, aby w pełni cieszyć się z tej opcji potrzebujemy odpowiedniego DACa, wyposażonego w natywną obsługę MQA. Otwarte pozostaje pytanie, czy obsługa MQA nie będzie mogła być scedowana w pełni na transport komputerowy (programowy support w odtwarzaczu softwareowym). Wprowadzenie pełnego wsparcia dla MQA zapowiada m.in. ROON. To z całą pewnością przyczyniłoby się w pozytywny sposób do popularyzacji nowego standardu.

Na temat MQA pisaliśmy wielokrotnie, przykładowo pod tym adresem oraz tutajTo jedna z najbardziej obiecujących technologii, która może wprowadzić streaming audio na zupełnie nowy poziom – umożliwiając podniesienie jakości z radykalną redukcją zapotrzebowania na ilość danych koniecznych do przesłania muzyki hi-res (maksymalnie 24/192, a w przyszłości także strumieni DSD/DXD). To konieczność, także w aspekcie bezstratnego strumieniowania audio. Z doświadczenia – moja miesięczna 30GB paczka danych w abonamencie nie daje pełnej swobody słuchania muzyki z Tidala w jakości HiFi. Przy przesyłaniu 1411kbps (zmienny bitrate, średnio jest to jakieś 1200-1300kpbs) godzina strumieniowania dziennie redukuje pakiet do zera w około 20 dni (mniej więcej 3 tygodnie). To, jak na warunki oferowane przez operatorów, całkiem spory pakiet danych, a – jak widać - niewystarczający na swobodne strumieniowanie dźwięku w jakości bezstratnej.

 

W takiej sytuacji MQA staje się KONIECZNOŚCIĄ, bez której lepsze strumienie w Spotify, Apple Music, Deezarze i innych usługach streamingowych audio nie mają szans na wprowadzenie / popularyzację. Trzeba też widzieć szerszy kontekst tego, co się dzieje. I tak Bluetooth to obecnie ciągle doskonalony kodek aptX (obecnie minimalizacja opóźnień do 20-10 ms wraz z bitrate powyżej 1000kbps pozwalają na uzyskanie przez sinozębny protokół jakości zbliżonej do streamingu bezstratnego), a to przecież standard obejmujący swoim zasięgiem cała sferę Lo-Fi, każdy sprzęt z dostępem do sieci oraz słuchawki bezprzewodowe… Dalej, mamy technologie przesyłu danych multimedialnych w ramach Cast/AiPlay/DLNA (uPnP), czytaj WiFi, z jakością płyty CDA – coś, co dysponuje sporym zapasem patrząc na obecnie oferowane strumienie (do 320kbps). Wreszcie nowe handheldy to lepsze, często dużo lepsze możliwości w zakresie odtwarzania muzyki vide nowe iPady z wbudowanymi, czterema głośnikami, czy spodziewany, nowy iPhone z cyfrową transmisją dźwięku via Lightning/USB, czy też nowe Samsungi z układami audio Wolfsona itd. itp. To wszystko wymusza zmiany i te zmiany mogą mieć wspólny mianownik:

MQA

AKTUALIZACJA: cały proces przekształcania materiału w przypadku Tidala zachodzi w usłudze streamingowej (innymi słowy sprzęt bez natywnej obsługi nie tylko gra taką muzykę, nie tylko zyskujemy na redukcji przesyłu danych, ale dodatkowo mamy progres jakościowy). Najlepsze, że dotyczy to plików flac/alac, a nie tylko przygotowanych pod kątem MQA, innymi słowy mamy lepsze brzmienie przy odtwarzaniu dowolnego materiału PCM (w przypadku DSD – na marginesie – to nie działa). Innymi słowy nie tylko albumy z 2L, ale cała biblioteka Tidala dostępna w ustawieniu MASTER (MQA) zyska podwójnie (redukcja ilości danych oraz lepszy dźwięk). Znakomity artykuł na digitalaudioreview wyjaśnia niemal wszelkie wątpliwości związane z tą technologią (jedyne, co pozostaje nie do końca określone, to w pełni programowa, nie hardware’owa implementacja technologii – tutaj twórcy pozostawiają pole do spekulacji, nie wykluczając takiego rozwiązania w przyszłości).

PS. W przypadku hi-resów, na Tidalu pojawią się pliki o parametrach 24/44-48, takiej jaką natywnie obsługuje strumień MQA (tyle widzicie na wyświetlaczu DACa, który prezentuje dane o parametrach sygnału). Twórcy nowego standardu strumieniowej transmisji dźwięku hi-res nie wykluczają wprowadzenia technologii do najpopularniejszych usług streamigowych tj. Spotify, Pandora czy Apple Music. Tu również, mimo stratnej kompresji (ogg/mp3/aac) będzie można cieszyć się lepszą jakością dźwięku (takie deklaracje padły podczas spotkań z branżą na CES 2016)

2 Chromecast Audio & Pylon Pearl Monitor do wygrania! Konkurs@HD-Opinie.pl

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
chromecast-audio

PRZYPOMINAMY O ROCZNICOWYM KONKURSIE! ZOSTAŁO JESZCZE PARĘ DNI NA WYSŁANIE ODPOWIEDZI… :)

Tak nam się ten muzykę grający, nowy Chromecast Audio spodobał, tak bardzo, że nawet chwili nie zastanawialiśmy się nad wyborem nagrody w konkursie z okazji urodzin (no właśnie, to jedno z pytań, tych łatwiejszych ;-) ) portalu. Nadajemy od paru lat, trochę zmieniliśmy formułę, zaczynając od portalu informacyjno-opiniotwórczego o szerokim zakresie zainteresowań (elektronika mobilna, handheldy, wideo) po dzisiejsze blogowe oblicze z mocno sprecyzowaną specjalizacją audio. To audio mocno się zmienia, a my staramy się śledzić te zmiany i Was o tym, „co w trawie piszczy” informować. Informować, selekcjonując, uwypuklając to co istotne, co naszym zdaniem wartościowe, co warte zainteresowania, warte zwrócenia Waszej uwagi. Jednocześnie mamy ambicję, by patrzeć na interesujące nas zagadnienie szerzej, nie zasklepiając się w doktrynalnym (tak, wiele „audiofilskich prawd” zdaje się wykluczać zdroworozsądkowe podejście do tematu) podejściu do kwestii słuchania muzyki. Uważam, że postęp jaki dokonuje się na naszych oczach w dziedzinie audio (sprzęt, dystrybucja, a nade wszystko dostęp do całego bogactwa dźwięków jakie tworzy człowiek) stanowi ożywczy, pozytywny trend i nigdy w historii nie było takich możliwości poznawania, otwierania się na nowe. To dzięki rewolucji cyfrowej mamy to, co mamy i to jest piękne.

I nie chodzi tu tylko o nowe formy udostępniania twórczości, ale szerzej, o możliwości jakie oferuje globalna wiocha, o to jak łatwo zdobyć dzisiaj rzeczy unikalne – w końcu, nawet pozostając wiernymi tradycji (fizyczny nośnik, takież źródła) możemy obecnie wybierać, przebierać, wydziwiać do woli. Na marginesie, nie przejmujcie się wieszczami, wieszczącymi koniec nieefektywnych energetycznie klamotów – to bajki, bo po pierwsze to zawsze była i będzie nisza, po drugie – dla tej niszy zawsze znajdzie się ktoś, kto zaoferuje odpowiednie rozwiązanie, wreszcie po trzecie… jak pokazuje renesans czarnego krążka, zawsze będziemy mieli wybór, a dzięki możliwości zamówienia na końcu świata czegokolwiek, na co nam przyjdzie ochota, nic nam „nie przeminie”, „nie odejdzie na wieczny spoczynek” etc. Spokojnie. Globalny rynek i (szczególnie) to co obserwujemy w Azji, w Chinach, pozwala na optymizm i patrzenie z ufnością na to, co przyniesie przyszłość. Ta, wg. mnie, będzie różnorodna, pełna nowych, intrygujących rozwiązań, przy czym to, co najważniejsze, tj. samo słuchanie nie zmieni się, dalej będziemy konsumować, kontemplować, przeżywać, czy „słuchać do kotleta”. Na szczęście, bez względu na postęp technologiczny, potrzeby w sferze duchowej pozostają niezmienne – mamy je od zarania dziejów i to się nigdy nie zmieni.

No dobrze, czas powrócić do konkursu. Konkurs urodzinowy, w którym są do wygrania ufundowane przez nas nagrody: dwa streamery Chromecast Audio. Pamiętacie zapewne naszą recenzję, opis tego bardzo użytecznego malucha? Niepozorne coś, co pozwala nie tylko na przekształcenie dowolnego sprzętu audio, w sieciowy sprzęt audio z dostępem do skarbnicy dźwięków zgromadzonych lokalnie czy w Internecie, ale także na uzyskanie bardzo dobrej jakości streamingu w ramach WiFi, przy wykorzystaniu transmisji bezstratnej. Jakby tego było mało, Chromecast Audio pozwala na obsługę plików hi-res 24/96 i jest wyposażony, poza analogowym wyjściem, także w cyfrowe, optyczne (jeden, współdzielony audiojacek 3.5mm). Nie ma tak przystępnego cenowo, z takimi możliwościami w zakresie obsługi audio, drugiego takiego urządzenia na rynku. Google zrobiło coś, co znakomicie wpisuje się w dzisiejsze potrzeby, pozwala w banalnie prosty sposób zintegrować to, co nowoczesne, z tym co wczorajsze. Klasyczny system audio staje się, dzięki temu maluchowi, systemem na wskroś nowoczesnym, z dostępem do praktycznie każdego serwisu streamingowego, do własnych bibliotek zawierających pliki audio, do tego streamer otwiera możliwości budowy najtańszego (a przy tym o największych możliwościach) systemu wielostrefowego, integrującego obraz (Chromecast) i dźwięk (Chromecast Audio) w całym domu. Rewelacja.

…oraz zestaw głośnikowy Pylon Pearl Monitor w czarnym wybarwieniu :D . Kolejne kolumny Pylona do wygrania… tym razem to nie my fundujemy, a sam producent funduje. Dziękujemy! :) W sumie trzy nagrody na Was czekają! Pisać, odpowiadać, słać, bo warto :)

Co trzeba zrobić, by zdobyć nagrodę? Tym razem będą pytania, takie bardzo proste jak i te nieco trudniejsze, a niektóre także troszkę podchwytliwe. Do rzeczy: wystarczy odpowiedzieć prawidłowo na pięć, poniżej podanych pytań, a następnie mieć nieco szczęścia w losowaniu (będzie szklane naczynie, a w nim małe kuleczki i sierotka lat 5, która to sierotka będzie miała niezłą frajdę przy okazji, co rzecz jasna z dziką radością uwiecznimy :) ). Tyle. No może nie tyle, bo w związku z Pylonami, zrobimy dogrywkę. Najpierw losowanie Chromecastów wśród osób z prawidłowymi odpowiedziami (listę tych osób opublikujemy), a następnie ponownie wymieszamy kuleczki i wszyscy z prawidłowymi odpowiedziami ponownie będą wybierani na chybił trafił z puli. Także, życzę powodzenia w odpowiedziach i nieco szczęścia w losowaniu. Aha, no i jakiś krótki regulamin pojawi się poniżej, żeby legaliści byli w pełni usatysfakcjonowani.;-)

Pytania:

1) Która to rocznica HDO, które to urodziny obchodzimy w tym roku?

2) Kiedy dokładnie opublikowaliśmy pierwszy wpis (dzień, miesiąc oraz rok)

3) Jakie to urządzenie (producent, model) widnieje @ naszym profilu facebookowym oraz @ tweeterze?

4) Jak nazywał się pierwszy, bezprzewodowy streamer audio Google, projekt który swego czasu poniósł całkowitą klapę i finalnie nie trafił do szerokiej dystrybucji?

5) Wyjaśnij w jednym zdaniu, czym jest cast.

 

Odpowiedzi przesyłajcie na adres redakcyjny, podany w kontakcie (antoni…). Czas trwania konkursu? Do końca marca. Ogłoszenie zwycięzców konkursu? W dniu urodzin. Czyli kiedy? He, he, no właśnie… wtedy :)

 

Recenzja nowego M-Stage: Matrix HPA-3U

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
01

Nowy model ma szansę powtórzyć sukces poprzednika. To wzmacniacz z wbudowanym przetwornikiem opartym na kości XMOS z obsługą sygnału PCM 24/192 oraz DSD 64 (wyłącznie DoP), zdolny do współpracy z mobilną elektroniką @ iOS/Androidzie. Przetestowałem go gruntownie, także na wspomnianych systemach mobilnych oraz komputerach z Windowsem oraz OSX-em. To urządzenie pierwszorzędnie wykonane, z dbałością o każdy detal, z bardzo dobrymi komponentami użytymi w konstrukcji. Matrix udowadnia po raz kolejny, że jego klamoty to pierwsza liga, to nie jest jakiś przypadkowy, tani sprzęt a porządne, konkretne HiFi. Tym, co w M-Stage było i jest najistotniejsze, to oczywiście świetnie zrealizowana sekcja wzmacniacza słuchawkowego, to stanowi clou tej konstrukcji. W przypadku omawianego urządzenia dostajemy ponadto przedwzmacniacz analogowy (jedno źródło analogowe można podpiąć, szkoda btw, że nie zaoferowano takiej opcji w przypadku nowego Quattro 2 Advanced) oraz wymienionego powyżej DACa.

Ten DAC jest na tyle dobry, że ta integracja praktycznie zamyka temat komputerowego interfejsu – wystarczy jakikolwiek transport plików (nie musi być PC/Mac, wystarczy tablet a nawet smartfon) i już można grać. Plusem takiego rozwiązania jest dostęp do dowolnych sieciowych źródeł muzyki, nie tylko lokalnych oraz wygoda obsługi. Matrix HPA-3U to typowo desktopowe rozwiązanie i wg. mnie nic nie stoi na przeszkodzie, by ten amp/DAC wylądował właśnie na sekretarzyku, na biurku z podpiętym via camera kit (albo bezpośrednio w przypadku obsługi OTG na urządzeniu z Androidem) tabletem czy telefonem. Do tego jakieś dobre słuchawki i już można mieć system.

Oczywiście można też inaczej. Dzięki wspomnianemu preampowi, integracji z komputerowym transportem oraz wyjściu na resztę toru HPA-3U może także pełnić funkcję głównego DACa w systemie. Co prawda forma na to raczej nie wskazuje (a na biurko właśnie), ale z powodzeniem można opisywane urządzenie użyć w salonowym HiFi. U mnie grało to z elektroniką NADa na kolumnach Pylon Audio Sapphire 23 i poza brakiem zdalnego sterowania (tylko manualna obsługa) miałem w torze konkretny przetwornik z opcją podpięcia analogowego źródła (podpiąłem SBT grającego z analogowych wyjść, w gabinecie zaś był to kompakt firmy Onkyo). Sprzęt dzięki grubej, metalowej obudowie z obfitymi radiatorami po bokach oraz odpowiednio naciętymi otworami wentylacyjnymi nagrzewał się nieznacznie, był ciepły, ale nie gorący, co kontrastowało wyraźnie z transportem / odtwarzaczem Auralica – jak wspominałem Aries Mini to niezły piecyk, a przecież tam niczego nie wzmacniamy, a nawet niekoniecznie konwertujemy, tylko przesyłamy…

Dobrze, dość dywagacji, dlaczego nowy M-Stage jest taki dobry (ostrzę sobie zęby na jego wersję zbalansowaną, bez DACa… a i właśnie ogłosili klasyka, patrz nasz wpis tutaj)? Ano dlatego jest…

» Czytaj dalej