LogowanieZarejestruj się
News

Audeze LCD-X, czyli tam gdzie emocje zastępuje wierność przekazu

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
LCD-X a

Tytuł zdradza sporo, prawda? No właśnie, tytułowe słuchawki mogłem bardzo dokładnie porównać z redakcyjnymi LCD-3 i nie miałem wątpliwości, że te dwa modele to zupełnie inna filozofia, inny pomysł na brzmienie. Powiem więcej, te nauszniki w ogóle nie przypominają mi żadnych z dotychczas testowanych na HDO, a testowałem wszystkie modele poza zamkniętym XC. Amerykanie stworzyli coś, co wedle ich zapewnień, ma stanowić nową jakość, referencyjną jakość i w pewnym sensie tak właśnie jest. Tyle, że wszystko jest subiektywne i określenie referencyjny (tzn. jaki? ;-) ) może oznaczać bardzo różne rzeczy. Dla mnie to coś, co nie tylko znakomicie reprodukuje dźwięki, bez zarzutu prezentuje muzykę, gdzie nie ma się po prostu do czego przyczepić. Dla mnie referencja to zaangażowanie, to emocje, to coś co nazwałbym magnetyzmem, siłą przyciągania, która to powoduje, że właśnie te słuchawki, ten wzmacniacz, te kolumny preferujemy, wybieramy, mówimy „mógłbym z nimi żyć”. To bardzo subiektywna ocena, dlatego często za referencję uznajemy coś całkowicie innego – aptekarską detaliczność, wzorową neutralność, studyjny (w sensie wierny) sposób przekazywania informacji zawartych w utworze. Niekoniecznie, a nawet rzadko idzie to w parze z tym, co wymieniłem powyżej. Oczywiście jedno w połączeniu z drugim można by uznać właśnie za „referencję”, ale cóż… świat nie jest doskonały, nie ma czegoś takiego jak 10/10 (to ocena zarezerwowana dla Stwórcy, as himself ;-) ) czytaj, nie da się we wszystkim dojść do absolutnej perfekcji. Dlatego też, wiele osób z branży, dziennikarzy skłania się do takiego właśnie, opartego na aptekarskich wyliczeniach, na pomiarach, definiowania czym jest, a czym nie jest referencja.

LCD-X są słuchawkami, które komunikują nam niezwykle wiernie to, co zapisano w pliku, na nośniku, wszystko jest w nich ułożone, poukładane, równe, bezbłędne wręcz, całkowicie pozbawione czegoś, co nazywam „wkładem własnym”. To oczywiście dla purysty bardzo miłe określenia, gotowa rekomendacja, coś czego szuka, co rzadko występuje w przyrodzie. Myślę, że poza studyjnymi słuchawkami, z których wiele gra w takiej manierze, trudno będzie znaleźć na rynku nauszniki konsumenckie, które prezentowałyby podobny poziom neutralności. W tym wypadku idzie to w parze z bardzo letnim odbiorem. Tak, nie ma tutaj miejsca na wulkany emocji, ba nie ma zaangażowania typowego dla dużo obiektywnie gorszych, wielokrotnie tańszych słuchawek z… wkładem. Takie HD650, takie K701 potrafią znacznie bardziej wciągnąć w to, co dociera do uszu, znacznie mocniej zaangażować słuchacza, z drugiej strony to LCD-X pokazują (tak to bardzo, bardzo umowne stwierdzenie, ale w tym wypadku zasadne) całą prawdę. Wierność przekazu, jego bezstronny, precyzyjny przekaz jest na pierwszym bezsprzecznie miejscu. I tak to właśnie wygląda, nie inaczej. To spore zaskoczenie (początkowo), ale też tylko na początku, bo wraz z upływającymi dniami, gdy X-y grały na głowie, uświadomiłem sobie, że producent chciał w przypadku tych słuchawek rozszerzyć swoją bazę, wprowadzić do oferty INNY produkt. Inaczej grający, zupełnie nie tak jak dotychczas, będący dla dotychczasowych modeli antypodami, jednocześnie oferujący na tyle wysokie kompetencje, że – faktycznie – w połączeniu z wymienionymi cechami stanowiący właśnie referencję.

To wg. mnie dobry wybór dla mojego kolegi, kolegi spędzającego godziny w Serato, z mikserami, z całym DJ-owym zapleczem pod ręką. Bo te słuchawki właśnie będą w tym przypadku super precyzyjnym narzędziem do tworzenia, gwarantującym optymalne środowisko pracy dla takiej osoby. Od razu sobie o nim pomyślałem, ale nie tylko o nim. Znam kogoś, kto patrzy na muzykę jak na matematyczną układankę, któremu pasuje chłodna analiza, naturalistyczna precyzja, kto szuka zupełnie odmiennych klimatów niż niżej podpisany. Czy to źle? Czy to jest mniej wartościowe, czy gorsze od tego mojego emocjonalnego podejścia do muzyki? Nie mogę tego obiektywnie ocenić, dla mnie to pewna sprzeczność, ale wiem, że znajdą się argumenty na obronę tej innej, odmiennej koncepcji czerpania przyjemności z muzyki. A przecież to właśnie moja, tylko moja wrażliwość, moje odczucia decydują o wyborze, ocenie, tylko one się finalnie liczą. Można zatem mówić o różnych, bardzo odmiennych drogach prowadzących do jednego, wspólnego mianownika, którym jest słuchanie takie, jak lubię, takie jakie MI najbardziej odpowiada. Tylko tyle i aż tyle. LCD-X są słuchawkami nie dla mnie, ale na pewno dla wielu szukających zupełnie innych akcentów, czegoś do czego ja nie przywiązuje takiej (albo w ogóle) wagi. W sumie, było to bardzo ciekawe doświadczenie, bo mogłem poukładać sobie w głowie swój system oceny, swoje priorytety, a to wszystko dzięki tytułowym nausznikom.

A konkretnie…

» Czytaj dalej

Onkyo i Pioneer z superDAPami. W tym miesiącu premiera DP-X1 & XDP-100R

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Onkyo DP-X1_1

Mówimy o urządzeniach z najwyższej półki, z tym że Pioneer to tańsza odmiana odtwarzacza osobistego z pojedynczą kością Sabre, zaś Onkyo to high-end pełną gębą z baterią (dwóch) kości przetwornika Sabre 9018, w konfiguracji jeden przetwornik przypadający na jeden kanał (cała konstrukcja to pełne dual mono patrz spec.). Nie mogę się doczekać rynkowej premiery tych DAPów, wierzę że Japończycy staną na wysokości zadania, tym bardziej wierzę, że w obu przypadkach będzie mariaż Androida z najlepszym obecnie, mobilnym oprogramowaniem do odtwarzania dowolnego, w tym najwyższej jakości, materiału muzycznego – HF Player. Ten software, w obecnej formie, nie ma sobie – piszę to z pełnym przekonaniem – równych. Wart jest wydania 9 euro, a w przypadku tytułowego sprzętu będziecie to mieli rzecz jasna w standardzie (na bazie tego softu zbudowano firmowe odtwarzacze w tych DAPach). Sprzęt pokazano po raz pierwszy na IFA 2015, jednak dopiero teraz ma swoją rynkową premierę. Czego tam nie będzie? Oj wszytko będzie, zresztą popatrzcie na specyfikację z wyszczególnieniem różnic między modelami.

Najpierw to, co różni oba modele:

Onkyo DP-X1: dwa przetworniki (2x, po jednym na kanał) ESS Sabre ES9018K2M, dwa wzmacniacze (2x, po jednym na kanał) ESS Sabre 9601K  (konfiguracja BTL oraz ACG). Wyjścia zbalansowane 2.5mm, oraz SE audio jack 3.5mm. Moc wyjściowa: 150mW+150mW (zbal.), 75mW+75mW (SE). Obsługa słuchawek od 16Ω do 600Ω – coś czuje, że tutaj faktycznie nie będzie słuchawek, których ten DAP nam nie obsłuży. Żadnych ograniczeń.

Pioneer XDP-100R: 1x ESS Sabre ES9018K2M, 1x ESS Sabre 9601K, audio jack 3.5mm. Moc wyjściowa: 75mW+75mW. Wsparcie dla słuchawek 16Ω do 300Ω.

DP-X1 & XDP-100R wspólne cechy:

Android 5.1.1 (różne skórki, ten sam soft do odtwarzania)
CPU: Snapdragon 800 2.2ghz Quadcore
Ekran 4.7″ 1280*720 HD (312 PPI)
2GB RAM
32GB wew. pamięci
Dwa sloty dla kart Micro SD (SDXC) – maks. 512GB
Komunikacja: WiFi 802.11ac, DLNA Bluetooth AptX
Dostęp do: Google apps, Spotify, Tidal, Deezer, etc.
Obsługa dźwięku: odtwarzanie MQA, PCM 384khz (DXD) DSD 256
Ust. gain: Low/Normal/High
Cyfrowe wyjście via usb – DoP DSD 256 oraz PCM do 384khz (DXD)
Tryb usb OTG
Potencjometr ze 161 krokami (!!!)

Ustawienia dźwięku:

- 11 zakresowy korektor parametryczny
- upsampling 384khz (w pełni konfigurowalny)
- konwersja z PCM do DSD 128 w locie
- dwa filtry cyfrowe: szybki i wolny
- rozbudowany DSP (możliwości programowania wraz z aktualizacjami oprogramowania)
- ustawienie balansu osobno dla lewego jak i prawego kanału

Czas odtwarzania hi-res to minimum 16 godzin! Całość obudowy wykonana w aluminium. Waga to słuszne 203 gramy, wymiary: 130 x 76 x 13mm.

Godni przeciwnicy dla high-ednowych HiFiMANów oraz Astell & Kern? Na to wygląda. Szczególnie ten Onkyo zwraca na siebie uwagę, możliwości ma wyczynowe. Znakomicie, że w końcu pojawiają się DAPy z softwarem systemowym dającym w praktyce dostęp do dowolnego źródła dźwięku z sieci. Pisałem o tym wcześniej, że pojawienie się takiego sprzętu to wyłącznie kwestia czasu. Oczywiście osoby poszukujące w pełni uniwersalnego źródła, takiego które łączy w sobie cechy wysokiej klasy grajka jak i urządzenia służącego do komunikacji i tak wybiorą smartfona z dodatkiem mobilnego DACa i trudno z takim podejściem polemizować, w końcu nie każdy chce mnożyć byty. Tyle, że argument o graniu wyłącznie z pamięci odtwarzacza przestaje być aktualny – wystarczy sparować z telefonem grajka i już można grać z Tidala. I o to chodzi! Do tego cała pamięć przeznaczona na najlepszy jakościowo materiał, jaki znajduje się w naszej kolekcji i można ruszać w świat, mając dostęp do CAŁEJ swojej muzyki (właściwie to brakuje tutaj Loopa, choć otwartość na inny software może pozwolić na doinstalowanie takiego oprogramowania w przyszłości). W sumie, mając dostęp do prywatnej chmury, nie ma przeciwwskazań do trzymania całej biblioteki, nawet kilkuset gigabajtowej, dostępnej w każdej lokalizacji. Archiwa muzyczne hi-res dostępne z chmury, przy obecnie oferowanych 30-50GB transferu miesięcznie (tak, tyle można obecnie bez przeszkód uzyskać od operatorów w kraju) zaczyna nabierać sensu. Najlepszy jakościowo materiał na takim, jak powyżej, DAPie robi różnicę. Po prostu robi.

Będę polował na te odtwarzacze, postaram się je jak najszybciej przetestować.

» Czytaj dalej

Musical Fidelity V90 BHA & MF200B najtańszy zbalansowany sys. słuchawkowy

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
MF zbalansowany #1

RAFKO Dystrybucja, wyłączny przedstawiciel Musical Fidelity na Polskę wprowadza do sprzedaży nowy zbalansowany system słuchawkowy: wzmacniacz V90 BHA oraz dedykowane doń słuchawki MF200 XLR. Jest to najtańszy markowy system słuchawkowy, który korzysta z zaawansowanej studyjnej technologii połączeń zbalansowanych, która pozwala na blisko 100 procentowe wyeliminowanie szumów oraz interferencji zakłócających sygnał dźwiękowy. System V90-BHA oraz MF200B to także nawiązanie do wielkiej tradycji marki Musical Fidelity. Przedsiębiorstwo Anthony’ego Michaelsona jako pierwsze wprowadziło zalety układów zbalansowanych na rynek konsumencki. Wraz z wprowadzeniem na rynek wzmacniacza słuchawkowego V90-BHA – idealnego partnera słuchawek MF-200B, zbalansowane tory audio nie są już dłużej zarezerwowane dla produktów z wysokiej półki cenowej.

Najważniejsze cechy:

  • wysokiej jakości w pełni zbalansowany wzmacniacz słuchawkowy
  • wejścia zbalansowane i niezbalansowane (automatyczna konwersja sygnału na zbalansowany)
  • znakomite parametry techniczne
  • szerokie pasmo przenoszenia: 10-35.000Hz
  • wyjątkowo niski poziom szumów i zniekształceń
  • świetna separacja kanałów, pozwalająca na zbudowanie szerokiej, czytelnej sceny
  • estetyczne wykonanie

Zalety połączeń zbalansowanych są od lat znane w profesjonalnym przemyśle audio, gdzie stosuje się je, aby zminimalizować szum oraz intereferencje sygnałów audio, szczególnie w przypadku sygnałów niskopoziomowych. Dzięki użyciu połączeń zbalansowanych, zakłócenia elektromagnetyczne są praktycznie wyeliminowane, co skutkuje wyjątkowo niskim poziomem szumów, który przekłada się na lepszą stereofonię, detaliczność oraz precyzję generowanego dźwięku.  V90-BHA jest wyposażony w wejście wysokoimpedancyjne oraz niskoimpedancyjne wyjście, co pozwala na bezpieczne podłączenie większości źródeł oraz łatwość obsługi praktycznie wszystkich słuchawek dostępnych na rynku (od 10 do 600 om). Zniekształcenia utrzymują się na bardzo niskim poziomie, który nie przekracza 0.005% w całości pasma audio. V90-BHA charakteryzuje się bezkonkurencyjnym stosunkiem sygnał-szum: 109dB (mierzone w klasie A) przy paśmie przenoszenia 20-80.000Hz (-1dB). Panel wejściowy oprócz zbalansowanych XLR zawiera też standardowe 2xRCA. Sygnał podawany przez drugie wejście automatycznie konwertowany jest na zbalansowany. Wśród wyjść znajdziemy 4-pinowe złącze Mini XLR oraz 3.5mm wyjście jack. Sprawia to, że V90-BHA jest urządzeniem niezwykle uniwersalnym.

Kombinacja bardzo niskiego poziomu zniekształceń i szumu, płaskiego pasma przenoszenia oraz niskiej impedancji wyjściowej, które oferuje V90-BHA daje gładki, bezwysiłkowy dźwięk, zarezerwowany do tej pory dla znacznie droższych produktów. Brzmieniu nie brakuje również charakterystycznego dla marki analogowego ciepła, którego miłośnikiem jest prezes i założyciel firmy, Anthony Michaelson. W trybie zbalansowanym, kiedy wzmacniacz pracuje jako konstrukcja dual mono, interferencje między kanałami są zminimalizowane, dzięki czemu zyskuje separacja kanałów stereo. V90-BHA pod kompaktową obudową posiada zamontowaną najwyższej klasy elektronikę Musical Fidelity. Drobne urządzenie prezentuje się świetnie i będzie gustowną ozdobą każdego systemu audio. Ceny: Musical Fidelity V90 BHA – 1399zł Musical Fidelity MF200B – 1499zł 

» Czytaj dalej

FiiO razy 3: testujemy DAPa X5 2gen, DACa Alpen E17K 2gen oraz router ES2

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
FiiO_3_1

Pierwsza z zapowiedzi dotyczy produktów FiiO. Nowy DAP X5, nowa wersja Alpena i ustrojstwo, które bardzo pomaga w testowaniu tego typu rzeczy – router audio ES2. W przypadku pierwszego z wymienionych, mówimy o nowym X5, drugiej generacji zaawansowanego odtwarzacza osobistego audio z oferty FiiO, sprzętu z …ambicjami. To urządzenie bez wewnętrznej pamięci, natomiast do dyspozycji użytkownika oddano aż dwa slot micro-SD. Czyli można sobie wyobrazić 256GB, a może nawet więcej, co przyda się bardzo w przypadku muzyki zapisanej w plikach hi-res (i mam tu na myśli te albumy, właśnie te po parę GB). No właśnie, duże pliki. Albumy w .dsf czy .dff potrafią zająć sporo miejsca, a ten tu wymieniony player potrafi grać taki materiał. Poza wspraciem dla DSD, mamy odtwarzanie muzyki hi-res do 24/192, w urządzeniu zastosowano kość PCM1792A oraz OPAMPy: OPA1652 (LPF) oraz OPA1612 (OP). To nowy produkt, jego premiera miała miejsce 15 czerwca 2015 roku, a do sprzedaży u nas trafił w lipcu. Świeży temat. Najciekawsze, że poza wspominanymi plikami DSD, ten maluch podobno radzi sobie bezproblemowo z obrazami płyt w tym formacie, co nie omieszkamy sprawdzić.

Różnice w stosunku do poprzednika są całkiem spore. Co prawda nie zmieniono kości przetwornika, ale cała reszta została poddana sporym modyfikacjom: zmieniła się sekcja analogowa: sprzęt dysponuje znacznie większą mocą od poprzednika (o ok.14%), zastosowano także nowy, precyzyjny potencjometr działający w domenie analogowej oraz dwa niezależne zegary (44 oraz 48kHz), pozwalające na redukcję jittera, bez resamplingu, dodatkowo z obsługą formatu DSD (64, 128). Dodatkowo producent zadbał o obsługę słuchawek z mikrofonem i sterowaniem (zarówno dla iOS, jak i Androida). Ustawienia gain pozwalają teoretycznie w X5 2nd gen. wysterować większość dostępnych na rynku słuchawek (pytanie jak z ortodynamikami, których poprzednik napędzić nie był w stanie). Cóż, sporo tych zmian w stosunku do poprzednika…

Alpen w nowym wydaniu (testowaliśmy pierwszą wersję) bardzo mi się spodobał, bo w sumie niewiele w nim z poprzedniego modelu się ostało. To zupełnie przeprojektowany DAC/AMP, nie tak analityczny, ostry, z twardym i nieco rozlazłym basem,  jak pierwszy model, a raczej spokojny, słodszy, cieplejszy, czy po prostu ciepło grający przetwornik/wzmacniacz. Nie jest tak bezduszny, jakim bywał jego protoplasta. To takie pierwsze, bardzo wstępne wnioski po paru wycieczkach z wpiętym do toru E17K 2 gen. Po adaptacji mogę powiedzieć także że, więcej detali, więcej powietrza się pojawiło w tym graniu, do tego jest bardziej liniowo, bardziej naturalnie. Zmiany jednoznacznie na plus, duży progres tu nastąpił. Zachowano tę samą, atrakcyjną cenę, przy czym nowy Alpen potrafi teraz dekodować dźwięk 24/192 oraz DSD. Do tego prezentuje się według mnie lepiej od poprzednika – monochromatyczny wyświetlacz jest czytelniejszy, EQ lepszy, sensowniejszy i pewnie jeszcze parę rzeczy się znajdzie, lepszych, bardziej dopracowanych w porównaniu z pierwszą generacją. To wszystko bardzo cieszy. Czy wysteruje każde słuchawki? Dynamiczne, pewnie tak, ale planarne już niekoniecznie. Sprawdzimy to zresztą w najbliższym czasie.

Ostatni element układanki to niewielkie, wręcz miniaturowe akcesorium. Niezwykle użytecznie akcesorium, bardzo przydatne we wszelkich testach, porównaniach, słuchawek oraz (głównie) mobilnej audio elektroniki. ES2, bo tak się ten malutki router audio zwie, może więc przykładowo umożliwić podpięcie do dwóch źródeł do nawet czterech słuchawek, albo dwóch głośników/słuchawek do czterech odtwarzaczy, źródeł. Bardzo fajna sprawa. Przy tym jest dobrze wykonany, metalowy, z wygodnym pokrętłem zmiany wejść, wyjść. Te są, niemal wszystkie, w standardzie audiojack 3.5mm, niemal, bo w routerek wbudowano także jeden port 6.3mm. Nie zauważyłem żadnej degradacji, żadnego negatywnego wpływu na brzmienie, to urządzenie pasywne, widać że dobrze zaprojektowane i wykonane, bo nie wprowadzające do toru niczego, przezroczyste dla sygnału (pewnie minimalnie tłumi, ale nie wprowadza żadnych zakłóceń, anomalii w odtwarzanym dźwięku).

Podsumowując te pierwsze zapowiedzi. Czerwcowe premiery można w przypadku FiiO uznać za bardzo udane. Testowaliśmy nowy entry-level pod postacią DAPa X1, X5 drugiej generacji jest pod wieloma względami lepszy od poprzednika, zaś E17K 2 gen, jest lepszy pod każdym względem od pierwszej generacji Alpena. To wszystko, nowe możliwości odtwarzania muzyki o lepszych parametrach, przy jednoczesnym zachowaniu cen na niezmienionym poziomie w stosunku do poprzedników – bardzo nam się podoba takie podejście do tematu. Dokładnie obadam zarówno granie DSD (wspominane obrazy .iso), jak również współpracę z wymagającymi nausznikami (w sumie same takie u nas na stanie: HD650, K701, HE-400 czy LCD-3… każda z tych konstrukcji jest wymagająca, może HiFiMAN najmniej, choć też nie należy ten model do prostych do właściwego wysterowania). W razie potrzeby podpięcia naprawdę ciężkich do napędzenia słuchawek, w przypadku Alpena nadal możemy skorzystać z dodatkowego, stacjonarnego wzmacniacza docka, modelu E09S. Takie rozwiązanie, taki tandem testowaliśmy u nas jakiś czas temu i widać było spory potencjał. Tutaj powinno być podobnie, tylko jeszcze ciekawiej, lepiej. Poniżej zdjęcia zaprezentowanych produktów.

» Czytaj dalej

Matrix Mini-i Pro 2015 w redakcji…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Matrix Mini-i Pro 2015_2

Dojechał. Ma to, co niektórym robi różnicę – pełne wsparcie dla odtwarzania muzyki w DSD. Podpiąłem od razu przetwornik do komputera, tym razem jednak nie do Maka (co jest banalnie proste) a do naszego systemu PC, który obecnie funkcjonuje w formie tabletu PC. Asus ME400C to dwie, kluczowe w przypadku źródła audio, komputerowego źródła, rzeczy – jest całkowicie pasywny oraz nie ma tryliona interfejsów (w przypadku USB, mamy jedno wyjście, a sama magistrala może pracować w trybie bez współdzielenia z innymi urządzeniami/komponentami). Bym zapomniał, jest jeszcze trzecia sprawa, równie ważna, co dwie wymienione: mamy baterię, gramy z bateryjnego źródła i to także ma znaczenie. O tym systemie miałem swego czasu napisać i napiszę – przy okazji testu tytułowego urządzenia. Sterowniki do Matriksa zainstalowały się całkowicie bezproblemowo, także ASIO oraz wtyczka SACD / DSD do foobara nie sprawiła problemów. Znakomicie. Wiadomo jak to z PC bywa, czasami wszystko idzie gładko, innym razem jest droga przez mękę (tak było w przypadku jednego z ostatnio testowanych przetworników – podpięty pod tablet PC nie tylko co chwila rwał połączenie, przerywając odtwarzanie, to jeszcze skutecznie uwalił mi foobara, którego musiałem całkowicie wyrzucić, wraz z wpisami w rejestrze i zainstalować wszystko od nowa. Bardzo średnio przyjemna zabawa. Szybko też zarzuciłem (przy okazji testów poprzedniego DACa) pomysł testowania pod Windowsem, skupiając się na słuchaniu muzyki, a nie poszukiwaniu rozwiązania problemów sprzętowych i podłączyłem przetwornik do Maka.

Ok, dość tych dygresji. Tutaj wszystko poszło na szczęście gładko i bezproblemowo. Słucham właśnie albumu Alt-J w jakości 24/96 i jest dobrze, co ja piszę… bardzo dobrze nawet. DAC podpięty jest do mojego dzielonego systemu i po pierwsze mam całkowitą ciszę (jak nie gram) na kolumnach, po drugie – tak jak w przypadku poprzednika, modelu z 2014 roku, jestem pod wrażeniem brzmienia… całościowo, jest świetnie, od razu czujemy że to jest ten dźwięk, oczywiście na dokładny opis, na konkrety przyjdzie czas później. Matriksa sprawdzę na ortodynamikach Audeze, na konkurencyjnych HiFiMANach oraz klasyce opartej na dynamicznych przetwornikach, tj. HD-650 oraz AKG K701. Sprawdzimy także, jak Mini-i Pro 2015 zagra z iMakiem @ Roonie. Ciągle coś tam wprowadzają, sprawdzimy granie DSD i DXD na tym front-endzie z bohaterem niniejszego wpisu. Jestem pewien, że będzie to bardzo udany mariaż, bo też od strony software rozwiązanie proponowane przez twórców Roona daje duże możliwości konfiguracyjne, a sam DAC też w tej materii wyróżnia się na tle innych konstrukcji. Wreszcie, żeby nie było, że człowiek samymi hi-resami żyje (jest dokładnie odwrotnie) podpiąłem Mini-i do mojego ulubionego kompaktu – NADa C515BEE. Urządzenia połączyłem wysokiej klasy konektorem cyfrowym Supry, przygotowałem zestaw płyt, zobaczymy na ile ciekawiej będzie z zew. przetwornikiem C/A w torze.

Poniżej parę zdjęć prezentujących sprzęt: wysokiej jakości gniazda, OLED, precyzyjna regulacja, pilot alu (nie żadne tam plastiki)

AKTUALIZACJA: odtwarzanie z .ISO/IMG płyt SACD @ Mini-i PRO 2015 na zdjęciach, poniżej…

» Czytaj dalej

W testach: Audeze LCD-X, Musical Fidelity MF-200 & HiFiMAN HE-Adapter

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20150720_090138850_iOS

Obrodziło, jutro kolejne publikacje, a tymczasem zapowiedzi nowych testów, produktów które do nas zawitały. Będzie mocno nausznikowo, bo wszystko co w tytule siedzi to albo słuchawki, albo coś pod słuchawki. I tak, po pierwsze, będziemy porównywać LCD-ki X z naszą referencją, redakcyjnymi LCD-3 (test). To słuchawki, które różnicą się dość znacząco od przetestowanych u nas dwójek (LCD-2 test), są lepiej wykonane, mają wiele cech wspólnych z wymienionym flagowcem Audeze. Firma wypuściła w zeszłym roku dwa modele – X oraz XC, z których ten drugi stanowi nową jakość w ofercie, bo jest modelem zamkniętym, a wszystkie dotychczasowe słuchawki Audeze były otwarte (inny, zamknięty model, to zamknięte EL-8ki, ich otwartą wersję testowaliśmy niedawno – patrz tutaj). Słuchawki prezentują się bardzo dobrze – czarne (i tylko takie) z wygodnymi padami, z obowiązkowym (już) fazorem, z konektorami dla oklablowania wykonanymi z metalu, nie z plastiku jak w dwójkach. W komplecie oczywiście są dwa, bardzo dobrej jakości kable (według mnie rekabling to bardziej dla zabawy w modyfikowanie brzmienia, a nie jego poprawę – tak na marginesie). No właśnie, mamy kabel XLR i bardzo dobrze, że mamy, bo oba modele LCDków przetestujemy z akcesorium HiFiMANa – adapterem  pozwalającym na bezpośrednie podpięcie słuchawek do stacjonarnego wzmacniacza: integry albo końcówki mocy. Adapter podpiąłem pod nasz router audio, który pobiera sygnał z wzmacniacza lampowego MiniWatt-a. Wszystkie źródła dostępne są z przełącznika Pro-Jecta (z serii małych pudełek), łącznie z gramofonem. Będzie więc można bardzo wygodnie przetestować wszystkie nauszniki, zarówno z plików, jak i z płyty kompaktowej (w tym SACD via PS3) oraz czarnej.

Poza tym, do redakcji dotarły także słuchawki Musical Fidelity MF-200. To następca modelu 100, który zbierał dobre recenzje, w ogóle wejście MF na rynek słuchawkowy było dość udane (dokanałówki oceniano także bardzo wysoko). Zobaczymy jak wypadnie ten model, a że świetnie się złożyło, bo w redakcji są także ADL H-128 (pisałem już że są genialne? Chyba tak… to powtórzę raz jeszcze, GENIALNE są, niebawem opis…) oraz Momentum OvE 2. Do niedawna sądziłem, że „niemców” nikt w mobilnym graniu nie przegoni, bo Momentum (od pierwszej generacji – patrz test tutaj oraz najnowszej, bezprzewodowej – patrz tutaj), są bezkonkurencyjne, ale… okazuje się, że wcale tak nie jest i bardzo dobrze. Mamy naprawdę coraz większy wybór wybornych słuchawek na wynos, takich na uszy (a nie w uszy) i tylko się cieszyć z takiego obrotu sprawy. W sytuacji, gdy słuchanie na wynos nie musi dzisiaj oznaczać jakiegokolwiek kompromisu jakościowego (w sensie, że źródła, materiał nie musi taki być) sprawa nabiera nowego wymiaru – tutaj też ma być na najwyższym, możliwym poziomie. I często tak właśnie jest. Tidal, opisany przez nas Loop, zaraz Roon, Qoboz i parę innych, nowych projektów daje nam alternatywę dla Spotify, Apple Music etc. Rosną zatem wymagania odnośnie tego co na wynos, bo aby w pełni docenić dźwięk (hi-resy, pliki DSD) trzeba mieć dobre słuchawki, dobry wzmacniacz i dobrego DACa. Względnie słuchać offline na jakimś topowym DAPie. Patrząc na ostatni news (smartfon London od Marshalla), niewykluczone, że „audiofilskie” telefonu to nie będzie li tylko ciekawostka. Piszę to trochę pół żartem, pół serio, ale w sumie, jeżeli klient się znajdzie, to i takie produkty w większej liczbie się pojawią. DAPy też muszą przejść ewolucję i wg. mnie będą albo dogadywać się z naszym telefonem, pełniącym rolę modemu (odbieranie połączeń, w ogóle całą komunikację i tak załatwi wkrótce jakiś smartwatch na ręce), względnie otrzymają moduły LTE. Ok, dość tych bajań o przyszłości niedalekiej, poniżej parę zdjęć z nadesłanymi niedawno słuchawkami oraz adapterem…

PS. Będzie także na dniach nowy Mini-i Pro od Matriksa (2015)

» Czytaj dalej

Pylon Pearl 20 – nasze pierwsze wrażenia

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20150610_105547118_iOS

Kolumny zdążyły się porządnie wygrzać, sprawdziłem je na bardzo różnych źródłach, nie tylko cyfrowych (SB Touch, komputery, odtwarzacz SACD), także analogowych (gramofon i właśnie, dopiero co odkurzony deck). To ostatnie trochę z sentymentu, trochę dla sprawdzenia czy z kilkudziesięciu kaset TAktu jakie się uchowały, cokolwiek nadaje się jeszcze do odtwarzania ;-) Białe (HG) Perły nie tylko prezentują się od strony wizualnej wybornie, potrafią także zagrać na poziomie dużo wyższym niż wskazywałaby na to ich cena. To zresztą standardowa sytuacja w przypadku tego producenta, podobnie było z wszystkimi, przetestowanymi przez nas na HDO kolumnami. Brzmienie 20-ek nie jest tak ofensywne, jak w 25-kach, jest spokojniejsze, moim zdaniem w określonym repertuarze (klasyka, wokalizy, muzyka dawna) 20-ki górują nad większymi kolumnami z linii, przy czym potrafią mimo takich samych przetworników co w podstawkach (monitory) wyraźnie więcej odnośnie możliwości nagłośnieniowych (obie konstrukcje, tzn. monitory oraz 20-ki grają w salonie, można zatem dokonać bezpośredniego porównania). Bardzo ładnie wpasowują się testowane kolumny w drugą odsłonę linii Pearl – w najprzystępniejszej cenowo serii mamy trzy, świetnie uzupełniające się, konstrukcje, które – można tak to ująć – nie tylko w pełni odpowiadają potrzebom większości użytkowników od strony mocy, umiejętności nagłośnienia pomieszczeń (od kilku metrów kwadratowych do ponad 30 metrów, w przypadku dwudziestekpiątek), to jeszcze można je dobierać pod kątem muzycznych gustów… szczególnie mam tu na myśli obie konstrukcje podłogowe, które wcale nie marginalnie różnią się sposobem reprodukowania dźwięków, dodatkowy głośnik średnio-niskotonowy wraz z większą kubaturą obudowy większego modelu dość znacząco wpływają na charakter brzmienia. Patrząc od strony praktycznej, dwudziestki, szczególnie w takim salonie, wydają się być świetnym kompromisem (nie w sensie możliwości, bo potrafią naprawdę wiele), bo nie zajmują tyle miejsca co większy model, a jednocześnie potrafią zagrać z odpowiednim animuszem, uniwersalnie wpisując się zarówno w potrzeby melomana jak i miłośnika X muzy.

Pylony Pearl 20 grają bardzo zrównoważonym dźwiękiem (bardziej od 25-ek), kreują spektakl na niższych poziomach kręcenia gałką głośności – są przeznaczone do cichszego słuchania od swoich większych braci. To nie znaczy, że nie potrafią, jak trzeba, dać popisu elokwencji w jakimś kinie, czy ciężkim graniu, tudzież przy głośniejszym odsłuchu, jednak ich domeną jest słuchanie na normalnych poziomach, a wręcz świetnie wypadają przy cichym (wieczór) słuchaniu muzyki. I żeby nie było, od razu, nawet przy tym niskim poziomie, zauważymy różnice w stosunku do monitorów. To brzmienie wypełnione, kompletne, bardzo ładnie zszyte, koherentne. Nie ma takiego basu jak w 25-kach, co oczywiste, jak na kolumny podłogowe nie ma go dużo, ale nie przeszkadza to w słuchaniu, nie traktujemy tego w kategoriach niedomagań, a w określonych sytuacjach (patrz repertuar powyżej) sprawdza się to lepiej od kolumn wyposażonych w dodatkowy przetwornik średnio-niskotonowy. Dużą zaletą jest łatwość ustawienia, nie wymagają dużej przestrzeni, nie muszą stać pół kilometra od ściany (sprawdziłem, w odróżnieniu od 25-ek, które wyraźnie zyskują, gdy się je odstawi od ściany konkretniej, 20-ki mogą stać całkiem blisko – wręcz zalecałbym takie ustawienie, ze względu na możliwość lekkiego dociążenia niskiego zakresu). Kolumny generalnie kojarzą mi się z graniem typowym dla monitorów bliskiego pola, przy czym zachowują walory zestawu podłogowego, pozwalając swobodnie nagłośnić te 20 metrów kwadratowych w niewymuszony sposób, pozwalając dodatkowo cieszyć się dźwiękiem z frontów w kinie domowym. To bardzo pożądane cechy, dobrze wpasowujące się w potrzeby osób poszukujących kompaktowego, uniwersalnego rozwiązania do dużego pokoju. W przypadku modelu HG dostajemy jeszcze coś – piękne (lakier robi tutaj zasadniczą różnicę, to wykończenie jest po prostu na zupełnie innym poziomie od pozostałych wybarwień) wręcz luksusowe kolumienki, znakomicie pasujące do nowocześnie urządzonych mieszkań. Przetworniki nie są drogie (są budżetowe), z tyłu nie znajdziemy WBT – jasne – ale to niczego nie zmienia, bo zwracamy uwagę na ogólną prezentację, a ta jest naprawdę świetna. Bardzo, bardzo dobrze 20-ki grają z gramofonem w torze. To idealny partner dla mojego kochanego gruchota, a jako że czarnych krążków słucham na normalnym poziomie głośności, nie uciekając się do kręcenia gałką mocno w prawo w przedwzmacniaczu z korekcją (bo też pojawiają się wtedy problemy – nie da się słuchać bardzo głośno), to właśnie winyl bardzo często zaczynał, kontynuował i  kończył muzyczną ucztę… to się na marginesie zdarza u mnie coraz częściej. Więcej informacji, m.in. o przestrzeni, o stereofonii znajdziecie w przygotowywanej recenzji 20-ek. Te kolumny, mogę to napisać we wstępnych wnioskach, trzymają poziom – w wersji bez lakieru HG, za tysiąc złotych dostajemy coś, co (jak napisałem wcześniej) gra dużo lepiej, niż wskazywałaby na to cena. Przy czym, moim zdaniem, dopłata za wykończenie takie, jak w testowanych kolumnach, jest tego warta. Zapraszam na całą recenzję już niebawem. Dzisiaj o Pylonie jeszcze usłyszycie….

 

Wcześniejsze testy kolumn Pylon Audio na HD-Opinie.pl:

Pylon Pearl Monitor (pierwsza wersja) http://hd-opinie.pl/6863,audio,perla-glosniki-pylon-audio-pearl-monitor.html

Pylon Pearl Monitor (druga wersja) http://hd-opinie.pl/24091,audio,pylon-pearl-monitor-nasza-recenzja-nasz-wybor.html

Pylon Pearl 25 http://hd-opinie.pl/23109,audio,recenzja-kolumn-glosnikowych-pylon-pearl-25.html

Pylon Topaz Monitor http://hd-opinie.pl/21961,audio,recenzja-kolumn-podstawkowych-topaz-monitor-firmy-pylon-audio.html

Pylon Topaz 15: http://hd-opinie.pl/20749,audio,recenzja-kolumn-glosnikowych-pylon-audio-topaz-15.html

Pylon Topaz 20: http://hd-opinie.pl/12858,audio,recenzja-kolumn-pylon-audio-topaz.html

» Czytaj dalej

Audioquest Jitterbug – audio plaster dla Peceta?

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
AAQJBUG

O tym niewielkim ustrojstwie było ostatnio całkiem głośno. Kilku dziennikarzy z największych periodyków zajmujących się HiFi dostało to, to do przetestowania i jako jeden mąż orzekło, że wpięcie niewielkiego „cusia” w port USB, do którego prowadzi przewód z umieszczonym na drugim jego końcu DACzkiem robi zasadniczą różnicę jakościową. Nie to, że nie wierzymy dużo mądrzejszym od nas, sławnym kolegom, ale chętnie sami organoleptycznie przekonamy się niebawem o zaletach tego akcesorium. Jitterbug ma trafić do sprzedaży w połowie lipca 2015 roku w bardzo rozsądnej cenie 49 dolarów (w Polsce 240 złotych). Co dostaniemy za te niewielkie (w przypadku audio to wręcz resztówka jakaś) pieniądze?

Ustrojstwo ma przede wszystkim być skutecznym panaceum na jitter (stąd nazwa), ale nie tylko – ma także zabezpieczać przed pojawieniem się wszelkich brudów, interferencji, w skrócie – być swoistym filtrem, mającym na celu odrzucenie plew od ziarna. Nie mało jak za coś, co kosztuje porównywalnie do najtańszego, budżetowego interkonekta, który nadaje się do czegokolwiek, a nie tylko do wycieczki do kosza. Jak to się przełoży na brzmienie, konkretnie, to opiszemy jak rzecz do nas trafi, wspomnę tylko, że poprzeczkę postawimy bardzo wysoko, bo akcesorium podepniemy bezpośrednio pod NASa Synology. Ten serwer daje nam możliwość wyprowadzenia portem USB dźwięku do przetwornika C/A i niezależnego od komputerów sterowania odtwarzaniem za pomocą aplikacji DS Audio (są też inne programy, które mogą stanowić alternatywę dla rozwiązania firmowego) np. za pomocą tabletu. Działa to w teorii bezproblemowo, w teorii, bo w praktyce dźwięk nie jest najwyższej próby. Co prawda NAD D3020, którego w ten sposób spięliśmy bezpośrednio z serwerem, nie ma jakiegoś wybitnie dobrego DACa na pokładzie, ale powinien zagrać na innym, lepszym poziomie (co sprawdziłem, podpinając makówkę pod gniazdo we wspomnianej, cyfrowej integrze, z dużo lepszym jakościowo efektem). Stąd wydaje mi się, że będzie to idealne pole doświadczalne dla Jitterbuga, bo jest w takim połączeniu (z NASem) co poprawiać. Zdaniem testujących, szczególnie w budżetowych systemach takie akcesorium sprawdzi się wyśmienicie.

Czego oczekuję z wpiętym w tor Jitterbugiem? Na pewno poprawy dynamiki, lepszej rozdzielczości, eliminacji zauważalnej wyraźnie kompresji oraz błędów transmisji. Sporo tego, ale kurcze, podobno jak mówią ci, którzy rzecz obadali, to nie jest żadne audio voodoo, a najprawdziwszy audioplaster na problemy z komputerowym audio. Fajnie. W tej cenie można kupić tego sztuk parę, do każdego komputera (ciekawe jak z handheldami, z ME400 czytaj PC tabletem, sprawdzę na pewno, ale to pecet tyle że tabletowy, zobaczymy czy przez OTG na Nexusie to ruszy). Producent zresztą wspomina o takim scenariuszu w instrukcji, nie omieszkamy zatem sprawdzić z mobilnym audio. Poza tym wspomina się o możliwości wpięcia jitterbuga jako elementu eliminującego problemy interferencji z innymi, komputerowymi peryferiami, urządzeniami podłączanymi pod USB. Wspominają o niepraktyczności wypinania wszystkiego jak leci z komputera, który ma grać muzykę (a to często, gęsto trzeba zrobić, by uniknąć problemów podczas odtwarzania) i zalecają wpięcie Jitterbuga w tor z np. hubem USB, gdzie podłączyliśmy drukarki, skanery, myszki, dyski i co tam jeszcze. No praktyczne to i jeżeli faktycznie działa jak opisują, to może być to jeden z najciekawszych produktów z kategorii computer audio w tym roku.

Cóż, czekamy na polską premierę (jak się nie doczekamy, bo dystrybucja zaśpi, to sobie sprowadzimy) i przetestujemy dokładnie tytułowy wyrób Audioquesta.

» Czytaj dalej

Testujemy wzmacniacz słuchawkowy Capella Stana Beresforda

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Capella_5

Testujemy nowy wzmacniacz Capella Stana i powiem szczerze, jesteśmy pod sporym wrażeniem. Ten sprzęt potrafi jak mało który z dostępnych na rynku napędzić tak różne słuchawki jak ortodynamiki HiFiMANa, Audeze z jednej, wymagające K701 czy Senki HD650, jak również plejadę mobilnych na i douszników (podłączałem wszystko jak leci, co było u nas akurat na stanie: dokanałowe Momentum, Bose, Westony oraz z pałąkiem: Beatsy Solo 2, bezprzewodowe (tu, przewodowe) Momentum, pierwszą generację wokółusznych Momentum, ADL H128 etc. Zastanawiałem się, czy dzięki bogatej regulacji oraz właściwościom samego wzmacniacza, sprzęt podoła tak krańcowo różnym słuchawkom jak wyżej wymienione. Nie tylko podołał, nie tylko potrafi wydobyć często wszystko co najlepsze z danego modelu, ale jeszcze robi to na poziomie mocno niekorespondującym z ceną. Ta cena jest tutaj skalkulowana bardzo, bardzo atrakcyjnie, powiem wręcz że okazyjnie, bo dostajemy coś specjalnego. To już nie tyle pierwsze wnioski, bo rzecz testuję intensywnie od około tygodnia (wcześniej wygrzewaliśmy skrzyneczkę), co właściwa narracja, choć nie ostateczna. Ciągle coś odkrywam! Lubię takie produkty, a Stan znowu pokazał, że da się zrobić coś specjalnego, bez konieczności zaglądania głęboko do kieszeni klienta. Chwalebne i godne naśladowania podejście.

Wzmacniacz na pewno przetestuję na torze analogowym. Chwilowo, ten tor okupuje ADL GT40 Furutecha, jak przestanie okupować, podepnę Capellę do naszego gramofonowego pre i zagramy czarną płytę. Na marginesie, zmodyfikowałem pod kątem audio PS3, która robi za odtwarzacz SACD (a także, opcjonalnie do głównego źródła, plików hi-res via serwer z odpowiednim oprogramowaniem) i płyty SACD też sobie sprawdzę. Mam idealny patent na wyrugowanie z zaśmieconego toru analogowego konsoli (przestery, szumy, trzaski… koszmar) wszelkich brudów. To bardzo skuteczna metoda, a że PS3 w torze potrafi skutecznie interferować z resztą urządzeń, rozwiązanie można wręcz uznać za absolutnie konieczne. Do tego bardzo dobry miedziany kabel (plecionka) z wyjściami analogowymi & płaskim wejściem do AV w konsoli, modyfikacja chłodzenia i można grać (tak, są takie, specjalnie pod audio kable dla PS3 dostępne na rynku – polecam!). Obecnie tworzy się ciekawa sytuacja, wraz z widocznym zainteresowaniem plikami DSD (pliki nagrane na płyty DVD, odtwarzane na konsoli poprzedniej generacji), taki sprzęt może być uzupełnieniem, lub alternatywą dla komputera – podłączę tytułowy wzmacniacz pod takie źródło, zobaczymy z jakim skutkiem (w torze stacjonarnym i w drugiej strefie ze wzmacniaczem słuchawkowym Musical Fidelity konsola gra bez zarzutu).

Poniżej kilka zdjęć prezentujących Capellę…

» Czytaj dalej

Pylon Pearl 20 HG w redakcji…

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
Perły_20_HG_4

Zawitały niedawno, wygrzewają się… cóż, biały lakier z wysokim połyskiem robi zasadniczą różnicę odnośnie estetyki. Te kolumny prezentują się wybornie, dla kogoś, kto chce by jego audio stanowiło ozdobę wnętrza pokoju, salonu w którym przewidziano dla nich miejsce, to moim zdaniem idealny wybór. Bardzo, podkreślam, mamy tutaj bardzo wysoki współczynnik WAF (Wife Acceptance Factor) - jeżeli kupicie je, obowiązkowo z kolcami, to gwarantuję, że następnego dnia po zakupie nie znajdziecie walizek z waszymi osobistymi rzeczami za drzwiami. Zresztą, co ja mówię, ostatnio pewne małżeństwo poprosiło mnie o poradę dotyczącą sprzętu audio – Pani domu dokładnie wiedziała ocb. Więc z tym męskim sznytem odnośnie HiFi to może nie do końca prawda. Tak czy siak, powracając do tytułowych kolumn, wrażenia wszystkich domowników nad wyraz pozytywne. I o to chodzi, bo przecież system audio zajmuje niemało miejsca, zazwyczaj umiejscowiony jest w centralnym punkcie, w salonie i wrażenia estetyczne, jego dopasowanie, funkcjonowanie we wspólnej dla domowników przestrzeni jako element wystroju wnętrza to rzeczy ważne, wręcz na równi z walorami brzmieniowymi.

Opis wrażeń brzmieniowych niebawem, obecnie kolumny wygrzewają się. Zgodnie z sugestią producenta daję im 50-60 godzin i przystępuję do krytycznego słuchania, oceny. Przetworniki te same co w podstawkach oraz większych 25-kach (tyle, że tam mamy po dwa nisko-średniotonowce w kolumnie). Rzecz jasna podłogówka zagra inaczej, porównując do kolumn podstawkowych, wnioski mogą zatem się różnić od tego, co napisaliśmy przy okazji monitorów (nasz test) oraz 25-ek (nasz test).

Galeria z opisem Pylon Pearl 20 HG na naszym fanpage’u. Zapraszam.

» Czytaj dalej