Czy jest jeszcze w dzisiejszych czasach miejsce na klasyczny system audio, system w najbardziej purytańskiej odsłonie – dzielonej, złożonej z końcówki mocy oraz klasycznego, pozbawionego złącz cyfrowych, spartańsko wręcz wyposażonego przedwzmacniacza. 100% analog? Co to, to nie, bo nawet tak minimalistyczny, zdawałoby się wczorajszy produkt jak opisywany w niniejszej recenzji system korzysta pełnymi garściami z technologii cyfrowej. Tak, zgadliście, w tak małej skrzyneczce (końcówka STA-100), trudno byłoby wygospodarować miejsce na wielkie kondensatory, na gigantyczne trafa, na duże radiatory… to kolejny produkt, który pełnymi garściami korzysta z dobrodziejstw PWM, obecnie technologii na tyle dopracowanej, na tyle podrasowanej, że sprawdzającej się na dowolnym pułapie cenowym. Znajdziemy zatem budżetówkę z wzmacniaczami impulsowymi, jak i absolutny high-end. No dobrze, ale nadal to co jest bohaterem artykułu ma się nijak do „nowoczesnego audio”, opartego na strumieniujących pliki urządzeniach, zintegrowanych, dogadujących się z komputerem, handheldem, obowiązkowo osieciowanych etc. Dodatkowo dzisiejsze integry są według mnie na tyle dopieszczone od strony kompetencji brzmieniowych, że zakup końcówek mocy (może poza lampkami, ale to temat na inną dyskusję) powoli mija się z celem. Po prostu zintegrowany sprzęt – i to także z najwyższej półki w niczym nie odstaje od wydawałoby się lepszych (bo pracujących oddzielnie… ale to już nie te czasy, to już nie jest świat prądożernych, mocno grzejących się i interferujących piecyków pracujących w czystej klasie A) wzmacniaczy, będących emanacją najbardziej purystycznej idei „drutu ze wzmocnieniem”. Końcówka w klasie D w osobnej obudowie? W czym to ma niby być lepsze od urządzenia wyposażonego dodatkowo w parę wejść/wyjść (głównie czy w ogóle cyfrowych), jakiś przetwornik C/A, a nawet moduł sterujący z odtwarzaczem multiformatowym oraz złączem sieciowym LAN/WiFi? No i ta archaiczna konstrukcja pre-ampa z czterema wejściami analogowymi. Po co to komu dzisiaj? Zapytacie, czy nawet a priori popukacie się w czoło, skreślając tego typu zestaw na starcie. I popełnicie w ten sposób duży błąd!
Rozczaruję sceptyków, niewiernych Tomaszów a może po prostu narażę się na krytykę. Otóż, ten zestaw, jak mało który ostatnio testowany, czy słuchany system audio, nie tylko pokazał się od jak najlepszej strony, ale utwierdził mnie w przekonaniu, że czasami mniej naprawdę oznacza lepiej, że analogowe, klasyczne przedwzmacniacze nadal mogą być kluczowym elementem odpowiedzialnym za brzmienie całego systemu. Tak, nawet w czasach cyfry, zaawansowanych, nafaszerowanych technologią rodem z komputera, odtwarzaczy czy DACów, przedwzmacniacz może wprowadzić ład i porządek, dodatkowo będąc pomostem dla wszelkiej, zgromadzonej na naszym ulubionym stoliku audio elektroniki łączącym fabrykę mocy wraz z kolumnami w jeden, harmonijnie połączony, spójny organizm. To właśnie ten element zestawu wcisnął testującego w fotel, pozwolił spędzić miłe chwile przy ulubionej muzyce, która – co tu ukrywać – zabrzmiała w taki sposób, że zamiast kończyć słuchanie o jakiejś sensownej porze, porze gwarantującej minimalny poziom regeneracji cielesnej powłoki, każdorazowo recenzent następnego dnia po sesji snuł się niczym zombie (co jednakowoż utrudniało percepcję, uniemożliwiając powtórkę dnia następnego – trzeba było sobie ten narkotyk dawkować, nie było innego wyjścia). I tak oto zdradziłem poniekąd finał tej opowieści, ale co tam – STA-100, a w szczególności HAP-100 zasługuje na takiego wstępniaka, na uderzenie w czołobitność od pierwszych taktów, znaczy się od pierwszych słów recenzji. Nie przedłużając, zapraszam do lektury…
Minimalizm formy, minimalizm treści. Mniej znaczy więcej…
Oba urządzenia to typowe dla NuForce proste, pozbawione jakichkolwiek ozdobników obudowy, niewielkie dodajmy, niezbyt ciężkie. Zalety PWM są dobrze rozpoznane – to wysoka dynamika, względnie wysoka moc szczególnie w odniesieniu do lichej masy, kompaktowych rozmiarów sprzętu, wysoka skuteczność / niskie zużycie energii wreszcie szybka odpowiedź na transjenty. Obecnie – jak wspomniałem we wstępniaku, największe wady impulsowych wzmacniaczy udało się praktycznie wyrugować. Nie straszne im zatem zmiany impedancji, poza tym charakteryzują się niezłą szybkością odpowiedzi przy zachowaniu dużej odporności (także na zakłócenia, skutkujące we wczesnych konstrukcjach nieprzyjemnym, trudnym do wyeliminowania szumem). To, że takie małe coś, takie 1.2kg coś (oba komponenty właśnie tyle ważą) potrafi zagrać jak duży rasowy piec naprawdę zasługuje na szacunek! Wyjściowe filtry w końcówce charakteryzuje wysoka wydajność, całość projektu charakteryzuje się dużym odstępem sygnału od szumu (SNR na poziomie ). Moc STA-100 wynosi 80W na kanał przy 8 ohmach, a przy typowo spotykanej impedancji kolumn bliskiej 4 ohmom, moc wzrasta do poziomu 160W (!). W konstrukcji zastosowano rozwiązania jakie spotkamy w do niedawna topowym monobloku V3 (seria 9).
W przypadku pre HAP-100 poza czterema wejściami niezbalansowanymi RCA, na froncie znajdziemy dużego jacka dla słuchawek. I nie jest to przypadkowy element, a rzecz oparta na bardzo dobrym wzmacniaczu słuchawkowym pracującym w klasie A. Spokojnie można obyć się bez dodatkowego wzmacniacza słuchawkowego. Nie żartuję, to co zastosowano w przedwzmacniaczu jest na tyle dobre, że większość tego typu sprzętu z przedziału 1000-3000zł po prostu niczego ponadto co HAP-100 nie wniesie, nie odczujemy żadnej poprawy. Precyzyjna zmiana natężenia dźwięku (w krokach co 1db od 0 do 100), brak sprężenia zwrotnego, wysokiej jakości komponenty – duże kondensatory, znakomite przełączniki (dla gniazd wejściowych RCA) oraz solidny transformator toroidalny niewątpliwie mają pozytywny wpływ na możliwości brzmieniowe przedwzmacniacza… do tego krótka droga sygnału, no i mamy podręcznikowy ideał. Na wyświetlaczu pre odczytamy poziom wzmocnienia oraz aktualne wybrane źródło analogowe (z 4 dostępnych). Całość nawiązuje konstrukcyjnie do referencyjnego pre P20. Poniżej parametry przetestowanego sprzętu:
Końcówka mocy
- Moc: 2x160W (4 Ohm), 2x80W (8 Ohm)
- Moc szczytowa: 2x194W (4 Ohm), 2x97W (8 Ohm)
- Impedancja wejścia: 20 000 Ohm
- Wzmocnienie: 28,6 dB
- Czułość: 0,89V
- THD+N: 0,01%
- Pasmo przenoszenia: 10 – 50 000 Hz
- Wejście: 1x RCA
- Wyjście: terminale głośnikowe
- Wymiary: 230 x 216 x 51 mm
- Waga: 1,2 kg
- Kolor: czarny lub srebrny
- przedwzmacniacz z zyskiem 5 dB,
- wbudowany wzmacniacz słuchawkowy klasy A,
- najwyższej jakości sekcja zasilania, dostarczająca pozbawioną zakłóceń energię do wszystkich obwodów,
- elegancki wyświetlacz podający informację o źródle, ustawieniach oraz poziomie głośności,
- dołączony pilot bezprzewodowy,
- odstęp od szumu powyżej 100 dB,
- THD: 0,002%,
- 4 wejścia RCA,
- wyjście jack 6,3 mm na przednim panelu.
Nasz punkt odniesienia:
- Zestaw #1 NAD C-315BEE/C-515BEE (nasz test)
- Zestaw #2: aktywne kolumny Microlab Solo 7C (z przetwornikiem Beresford TC-7520)
- Zestaw #3: przedwzmacniacz NAD 1020, NAD T743 (jako końcówka mocy), kolumny Pylon Pearl (nasz test), kolumny Pylon Topaz 20 (nasz test)
- Głośniki bezprzewodowe AirPlay / soundbar: Zeppelin Air (nasz test)
- DAC: Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), Peachtree Audio DAC IT (nasz test), Matrix Portable DAC (nasz test), AudioQuest DragonFly (nasz test), hiFace DAC (nasz test)
- Główne źródła cyfrowe: Squeezebox Touch (muzyka do 24/96KHz nasz test), laptop z Win 7 (foobar z WASAPI, MediaMonkey + ASIO, muzyka 24/96~192 via USB-SPDIF), MacBook Air (Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF), tablet PC Asus Vivo Tab Smart (foobar + ASIO)
- Konwerter SPDIF-USB: M2Tech HiFace Two (nasz test)
- Dodatkowe źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD & BD Audio), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD), zestaw bezprzewodowy AirDAC firmy NuForce (test)
- Gramofon NAD 5120
- Modyfikacja (opcjonalna) toru analogowego zestawu Microlab&Beresford: bufor lampowy DIY
- Wzmacniacze słuchawkowe: Music Hall ph25.2 (nasz test); Musical Fidelity M1 HPA (nasz test); Schiit Audio Asgard (nasz test)
- Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 (nasz test), Sennheiser Momentum (nasz test)
- Sterowaniei: iPod (nasz test) oraz iPad 2 (nasz test) z oprogramowaniem odtwarzającym & sterującym
- Okablowanie: Supra DAC, Dual, USB oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB), Audioquest Evergreen (analog)
- Routery audio: Beresford TC-7220 (nasz test), przełącznik źródeł ProJect Switch Box (nasz test)
- Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test) & Peachtree DAC IT (test), listwa APC (SA PF-8), listwa Tomanek TAP6 (test), kable Supra LoRad
Co tam w duszy gra. Nu Pre&Power w akcji!
Końcówka grała z kolumnami Pylon Audio Pearl oraz Pylon Audio Topaz 20. W obu przypadkach miałem do czynienia z niemalże pełną synergią – sprzęt NuForce pasował do polskich kolumn niczym idealnie dopasowana do damskiej dłoni rękawiczka. Perły przykładowo, znamionowo, dysponują impedancją 6 ohm, co pozwoliło na bardzo głośne słuchanie muzyki bez jakichkolwiek oznak dystorsji, zniekształceń czy przesterowania. Dawałem nieźle czadu, na Topazach 20 mógłbym spokojnie zagrać w dwukrotnie większym pomieszczeniu (oryg. 17 metrów kwadratowych).
Do uszu popłynęła prawdziwa muzyka, naturalny dźwięk, tak czysty, tak przerzysty, świeży, pełen wigoru, wybrzmień, a jednocześnie wewnętrznego uporządkowania, spokoju że aż usiadłem z wrażenia. Jasna cholera, przecież to idealne połączenie, znakomita synergia, pełna harmonia! Tu i teraz z Topazami w szczególności. Mój znajomy, muzyk (kiedyś zawodowo, obecnie amatorsko) siedział czy zasiedział się w zadumie, po czym rzucił krótko – tak, to jest właśnie taka reprodukcja która trafia w sedno – bo jest angażująca, pełna emocji, wciągająca, poruszająca. Grałem m.in. składankę Linna (zeszłoroczna gwiazdka), materiał hi-res, ze Squeezeboksa oraz DragonFly’a podpiętego pod makówkę (tutaj repertuar obejmował między innymi inteligentną elektronikę). Grało niebiańsko, także za pośrednictwem budżetowego odtwarzacza CD NADa (C515BEE). To właśnie to źródło było powodem zbierania szczęki z podłogi przez rzeczonego kompaniona. Takich emocji dostarcza winyl, a nie jakiś srebrny kawałek plastiku! A jednak. Odtwarzacz NADa to klasa sama dla siebie w segmencie budżetowych kompaktów i to właśnie przez wzgląd na superemocjonalny przekaz. To co robi ten player, szczególnie gdy na tacce wyląduje jakiś dobrze nagrany album (przykładowo Older G.Michaela, moja ulubiona płyta tego wykonawcy, brzmi bezapelacyjnie F-A-N-T-A-S-T-Y-C-Z-N-I-E). Tak jest z integrą C315, a w przypadku HAP/STA-100 było jeszcze, jeszcze, znacznie lepiej. Po prostu pojawiła się dodatkowo głębia, przestrzeń nabrała dodatkowo powietrza, wszystko było takie wielkie, otaczające, trójwymiarowe. Swoją drogą to niesamowite jak przestrzenne, jak sugestywnie holograficzne potrafi być „zwykłe” stereo.
Dynamika stoi tutaj na bardzo wysokim poziomie. Umiejętność przekazania wszelkich, nawet bardzo gwałtownych, szybkich zmian brzmienia instrumentów to mocny punkt opisywanej konstrukcji. Zestaw NuForce świetnie poradzi sobie także z pokazaniem bogactwa detali, zagra niezwykle czysto, jednocześnie bez żadnego, zgubnego wyostrzenia, bez wynaturzonego obdarcia muzyki z emocji. Choć te – muszę to podkreślić – zaangażowanie budowane jest w inny sposób, fundamentem dla pojawiających się emocji jest zupełnie coś innego niż muzyczne czarowanie, analogowe, miękkie brzmienie NADowskiej integry. Tutaj mamy wysokie kompetencje w przekazywaniu informacji z pełnym, harmonijnym oddaniem wszystkich trzech zakresów. Bogaty w szczegóły dźwięk budowany jest na koherentnej, spójnej, całościowo kompletnej reprodukcji basu, średnicy oraz wysokich tonów. Bas jest nie tylko zróżnicowany, właściwie kontrolowany, ale także w pełni zintegrowany z średnicą. Ta z kolej przykuwa uwagę wyśmienitym, emocjonalnym oddaniem wokali. Góra jest nie tylko wyraźna, nie wycofana, w tle – jak to bywa nawet w dużo droższych konstrukcjach, ale do tego jeszcze pozbawiona jakichkolwiek wyostrzeń, podkreślania sybilantów. Przedwzmacniacz wg. mnie jest tutaj prawdziwą gwiazdą na firmamencie, to właśnie pre zawdzięczamy odpowiednie ułożenie dźwięku, rozłożenie akcentów, wreszcie wysokie kompetencje w kreowaniu przestrzeni. Podpięcie bezpośrednio pod końcówkę cyfrowego odtwarzacza z kontrolą głośności po stronie playera, względnie nadowskiego staruszka (pre 1050BEE) nie dało już takiej przyjemności ze słuchania, nie było tak spektakularne w paru, wymienionych powyżej aspektach. Miałem w trakcie testów parę innych źródeł, poza tym za pre robiły także moje słuchawkowe wzmacniacze Musical Fidelity oraz Music Hall’a. Końcówka Nu grała bardzo fajnie z M1 HPA, ale jednak najlepszym rozwiązaniem pozostał firmowy przedwzmacniacz. W takim zestawieniu mieliśmy to, co opisałem powyżej…
Podsumowując – mamy tutaj i realizm i emocje oraz wysokie kompetencje w ukazaniu bogactwa (prawdy?) oraz piękna muzyki. To rzadko spotykane połączenie. Czy to idealny zestaw? Nie, choć dla większości – zgaduję – jak najbardziej zbliżony do ideału. Nie jest to sprzęt dla każdego, bo można po prostu preferować analityczne szkiełko i oko, albo inaczej – brzmienie miękkie, nieco przymulone, takie bardziej organiczne granie, emocje budowane na innych składowych. Tak czy inaczej NuForce oferuje przystępny cenowo zestaw pre+power, który może z powodzeniem stanowić podstawę głównego systemu audio, systemu na lata, a może nawet na zawsze? Jakość wykonania mogłaby stać na nieco wyższym poziomie, wyświetlacz (diodowy) nie jest zbyt czytelny, choć może się (estetyka) podobać. To już naprawdę duży dźwięk, to możliwość napędzenia w praktyce dowolnych kolumn dostępnych na rynku. Dzięki pilotowi zdalnego sterowania nie będziemy musieli ruszać się z kanapy (pokrętło/przycisk na przedzie obudowy umożliwia kontrolę funkcjonalności przedwzmacniacza). Z Topazami dźwięk nie tylko wypełnił pomieszczenie, on się z tym pomieszczeniem świetnie zintegrował. Nie było potrzeby lokalizowania kolumn, źródła muzyki – to wszystko zniknęło, została MUZYKA. W tej cenie trudno będzie kupić coś wyraźnie lepszego (brzmienie). Bardziej funkcjonalnego? To już prędzej, bo mamy tutaj mocno spartańskie wyposażenie (patrz niżej). NuForce HAP-100 oraz STA-100 otrzymują od nas rekomendację. Zasłużoną rekomendację, ze wskazaniem jw na… przedwzmacniacz. Genialne urządzenie, uświadamiające użytkownikowi, jak ważny jest, nawet w dobie streamingu oraz dotykowego ekranu, klasyczny przedwzmacniacz. Końcówka jest – żebyśmy się dobrze rozumieli – bardzo, bardzo dobra, w tej cenie chyba bezkonkurencyjna. Piszę chyba, bo za zbliżoną sumę mamy jeszcze ciekawy wzmacniacz NADa (275BEE), który dzięki oryginalnej konstrukcji (to dwie końcówki zamontowane w jednej obudowie) może być interesującą kontrpropozycją. Problem w tym, że NAD nie ma obecnie taniego pre (model 165 kosztuje ponad 3500zł). Na marginesie – chcę ten sprzęt (NAD) przesłuchać u nas w najbliższym czasie.
Powracając do przetestowanej końcówki… STA-100 to świetna dynamika, niebywała wręcz czystość, solidna moc oraz wysoka rozdzielczość. Warto, naprawdę warto zadbać o odpowiednią kolekcję, tzn. zakupić gęste pliki, postarać się o dobre realizacje CD (fenomenalnie na zestawie NuForce zabrzmiała dyskografia DM na SACD via konsoli PS3 podpiętej analogowo wysokiej jakości kablem multislot-RCA). Warto, bo w konsekwencji otrzymamy coś, co wg. mnie może swobodnie być „tym systemem”, czymś docelowym, szczególnie jeżeli nie interesuje nas stratosfera (np. monofoniczne końcówki z oferty Nu, za ponad 10k zł, względnie przywołane monobloki V3). Bo takowe urządzenia będą wymagały kosztownych kolumn, dużych nakładów na akcesoria, kable etc. A przynajmniej warto będzie o to zadbać, by w pełni wykorzystać potencjał ww. konstrukcji. Omawiany system zaś to budżetowy zestaw dzielony, dla którego żadną ujmą nie będą kosztujące około 2500 złotych głośniki, a wręcz przeciwnie – będą one idealnym dopełnieniem całości. Tyle wystarczy by przenieść się do audionirvany. System na lata za 10 tysięcy? Tak, to możliwe (kupujemy okablowanie Supry, które nie jest drogie, a idealnie sprawdza się zarówno z NADem jak i NuForce, zasilanie także od Szwedów, względnie tomankową listwę, bo tania a dobra).
Topazy z tytułową elektroniką to synergia, to kompletne rozwiązanie – nie musicie dalej szukać, po prostu nie ma takiej potrzeby.
…oraz dodatkowo jako system z Topazami 20 firmy Pylon Audio oraz przetwornikiem hiFace DAC i dowolnym PC/Mac
Zestaw audio pre+pwr NuForce HAP-100 & STA-100 ( przedwzmacniacz 2150zł, końcówka 2590zł, komplet – 4740zł)
Plusy:
– świetna dynamika
– PRZESTRZEŃ
– pełna koherencja, znakomite zszycie pasma, niczego tutaj nie brakuje, ani nic nie dominuje
– rozdzielczość, sugestywne, niemęczące reprodukowanie szczegółów, mikrodetali bez cienia przerysowania
– brzmienie czyste, bez kompresji, bez szumu… ale przy tym nie północne, a południowe raczej, ciepłe
– wysokie możliwości mocowe, napędzi dowolne kolumny dostępne w sprzedaży
– zdalne sterowanie
– świetny wzmacniacz słuchawkowy, z jednym ale…
Minusy:
– wzmacniacz słuchawkowy nie jest uniwersalny, tzn. lepiej sprawdzi się z niskoomowymi nausznikami
– czytelność wyświetlacza diodowego nie zawsze wystarczająca (no ale ten wygląd… )
– pilocik niezbyt precyzyjny
– trochę czuć budżetówkę, choć ogólnie całość prezentuje się schludnie
Autor: Antoni Woźniak
Podziękowania dla oficjalnego dystrybutora firmy NuForce
za użyczenie zestawu do testów
PS. W recenzji przetwornika HiFace DAC pisałem o bliskim ideałowi zestawie obejmującym system NuForce, rzeczonego DACa oraz Asusa VivoTab Smart grającego z Foobara. Udało mi się przesłuchać na moim referencyjnym systemie binaturalnych nagrań Chesky`ego. Szkoda, że ww. zestawienie, z opisanym powyżej, fenomenalnym reprodukowaniem przestrzeni nie doczekało tego dema. Coś mi się wydaje, że byłby pełen odlot. O muzyce nagranej w ww. technice przeczytacie niebawem, przy okazji recenzji mobilnych, hi-resowych DAPów.
Galeria:
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.