Nowa aktualizacja i kolejne, bardzo przydatne możliwości. Oprogramowanie w najnowszym wariancie daje możliwość instalacji wersji serwerowej Core na popularnych dyskach sieciowych firm Synology oraz QNAP. Co ciekawe to wspólny projekt developera oraz jednego z użytkowników Roona (Chris Rieke), który wcześniej opracował kod i wykorzystał prywatnie w celu przeniesienia serwerowego software na jeden ze swoich NASów. Piszę o tym nie bez przyczyny – wokół Roona stworzyła się prężnie działająca społeczność użytkowników. Wiemy jakie daje to benefity – wystarczy popatrzeć na coś, co bez społeczności nie przetrwałoby a jest rozbudowywane, rozwijane, żyje własnym życiem …mam tu na myśli LMS (Logitech Media Server). Tutaj jest podobnie, bo ludzie kombinują, podpowiadają, aktywnie biorą udział w szlifowaniu oprogramowania i chwyała im za to. Dla mnie, mającego styczność z branżą programistyczną, jakość oraz częstotliwość udoskonalania Roona robią ogromne wrażenie. To jedyny projekt z tego segmentu (software audio), który ma tak silne, tak dobre wsparcie. Dobrze, dość lukrowania, czas na konkrety, czyli co przynosi nowy soft (tytułowa funkcjonalność to niejedyne zmiany, jest jeszcze coś bardzo istotnego – wspomnę o tym poniżej), zatem czym jest Roon @ NAS.
Przeniesienie Core na dysk sieciowy to oczywiste zalety: 24/7, niskie zużycie energii, ogromne przestrzenie dostępne dla naszych audio kolekcji, zautomatyzowany sposób tworzenia kopii bezpieczeństwa. Minusy? Developer wspomina o dość wysokim koszcie takiego rozwiązania bez optymalizacji pod audio (bo NAS to po prostu PC), gdzie zakłócenia, szum (chłodzenie) to coś, z czym musimy się zwyczajnie pogodzić. Do tego dochodzi wspomniana wysoka cena. Oczywiście można kupić dzisiaj dysk sieciowy za względnie niewielkie pieniądze, ale będzie to rozwiązanie oparte na układach Marvella (ARM) lub co najwyżej Atom (x86 – tu zapłacimy już konkretnie), które nie sprawdzi się w opisywanym scenariuszu tj. przeniesienia serwerowego software Roona na NASa. Wymagania oprogramowania, o czym nie raz wspominałem, są konkretne, duże, tu nie wystarczy byle co (dotyczy to Core, nie Bridge – tu można śmiało zastosować system oparty na wymienionych powyżej układach, dowolny w praktyce), tu trzeba naprawdę wydajnej maszyny. Twórcy software wspominają o 64 bitowym CPU (x86) oraz co najmniej 2GB pamięci. Takie NASy Synology oraz QNAPa to już wydatek ponad 1k za samą skrzynkę, bez dysków. Co więcej, taki NAS, najlepiej jakby był wyposażony w jednostki Core ix. Wtedy mamy pewność, że przeniesienie bibliotek (*względnie może to być tylko samo Core bez kolekcji, dlaczego tak? O tym za chwilę…) na NASa będzie najsensowniejsze, uzyskamy komfort wynikający z wykorzystania szybkiego układu, dodatkowo wspominają o zaaplikowaniu (możliwy obecnie upgrade pamięci) w dysku sieciowym 4GB RAMu. To wszystko konkretnie kosztuje. Developerzy wymieniają przykładowo jako optymalny NAS QNAP TVS-471. To czterokomorowy dysk z Core i oraz 4GB za około 5 tysięcy złotych. Sporo.
Napisałem wcześniej o możliwości przeniesienia samego Core (soft serwerowy wraz z bazą danych), bez bibliotek na NASa. Chodzi tutaj o wykorzystanie (kolejne zalecenie) szybkiej pamięci półprzewodnikowej SSD w roli magazynu dla Core. Twórcy odradzają dyski talerzowe (zazwyczaj stosowane w NASach jako te, które gwarantują duże pojemności przy najniższej cenie za GB), wspominając o konieczności zapewnienia bardzo szybkiego dostępu software (działanie tej wersji oprogramowania to operowanie na dużej liczbie danych, ciągłe, z dużą ilością odwołań, szczególnie gdy mamy do czynienia z rozbudowaną konfiguracją Roona tj. wieloma strefami). Można oczywiście w tym celu zredukować koszty (kupno dysków SSD o pojemności 1TB i więcej to finansowa ekstrawagancja), wykorzystując w roli nośnika jakiś niewielki, tani 60-120GB dysk SSD. To wystarczające rozwiązanie. Można taki dysk podpiąć za pomocą złącza eSATA (jakie często udostępniają producenci NASów w swoich produktach) i już mamy Core na SSD plus biblioteki w skrzynce, względnie można zakupić tańszy dwu albo nawet jednokomorowy dysk (tańszy, nie oznacza tani – patrz wymagania odnośnie CPU i pamięci RAM) i całość rozwiązać w ten właśnie sposób, tzn. zdecydować się na Core na NASie z ewentualnym dodatkiem bibliotek na jakimś podłączonym nośniku.
Sam developer wspomina o niższym koszcie alternatywnych rozwiązań (dzisiaj dyski wieloterabajtowe są tanie), gdzie kolekcje muzyczne można spokojnie ulokować na zewnętrznym nośniku o bardzo dużej pojemności. Nie tracimy nic z wydajności, bo to co jest wrażliwe, co wymaga mocy tj. Core z bazą danych lokujemy na najszybszym systemie PC – czy to będzie (jw) NAS, czy jakiś komputer PC (w tym celu warto – wierzcie mi – zastosować desktopa, najlepiej szybkiego all-in-one) to nie jest już takie istotne, choć oczywiście zbudowany od podstaw system (jak opisany DX2), pozwalający na egzystowanie pod jednym dachem Core i Bridge jest ideałem (ale jakże kosztownym ideałem). Tak czy inaczej można, dzięki nowym możliwościom Roona, pokusić się o instalację na NASie – myślę, że kwestią nieodległej przyszłości jest pojawienie się produktów z szybkimi układami CPU w przystępniejszej niż obecnie cenie. Jak wspomniałem, nie trzeba decydować się na wielokomorowe (co znacznie podnosi koszt) rozwiązanie. Nie ma takiej potrzeby, bo możemy kolekcję trzymać na talerzowych, tanich jak barszcz, nośnikach i podpinać je do naszego Core wedle uznania. W przypadku instalacji Core na PC polecam system all-in-one nie bez przyczyny… zazwyczaj mamy idealne wyważenie takich cech jak cicha praca, oszczędność energii (niektóre z komponentów z laptopowym rodowodem), duża wydajność (CPU desktopowe o najwyższej wydajności), podatność na upgrade (zależy od modelu, ale z pamięcią RAM nie powinno być z zasady problemu) oraz sporo większa niż w komputerach mobilnych liczba interfejsów we/wy. Core wraz z Bridge (czytaj pełna wersja Roona zawierająca zarówno serwer z bazą danych jak i odtwarzacz) na takim systemie komputerowym świetnie się sprawdza. Taki PC ma zazwyczaj szybkie Core ix, ma co najmniej 8 albo i więcej GB pamięci (co w laptopach nie jest wcale takie oczywiste i tanie), dysponuje także dyskiem półprzewodnikowym (tutaj obecnie to także standardowe wyposażenie laptopów). Możemy zatem podpiąć interfejsy audio do takiego komputera i mieć wszystko zintegrowane. Czy wyjdzie taniej niż NAS? Niekoniecznie, ale będzie to rozwiązanie alternatywne dla kogoś, kto chce mieć jednocześnie całego Roona pracującego w jednym miejscu. W redakcji pracuje w tej roli rozbudowany iMac (spokojnie może być to PC, zapłacimy mniej, z tym że polecałbym Linuksa nie Windowsa – wtedy można pokusić się o równoczesną instalację dwóch modułów oprogramowania Core i Bridge z przeniesieniem sterowania na jakiś dotykowy ekran handhelda) i sprawdza się to bardzo dobrze. Warto przy okazji wspomnieć, że Roon faktycznie wymaga szybkiego systemu, widać to po wykorzystaniu redakcyjnego komputera – tutaj kluczowymi sprawami są CPU (szybki, czterordzeniowy układ), dużo RAMu (4GB w praktyce wykluczają maszynę pracującą pod kontrolą MS Windows) oraz SSD.
Napisałem wcześniej, że nowy soft to nie tylko NASy. Właśnie – nie tylko i dla wielu (co ja piszę wielu, dla każdego!) to wcale nie najistotniejsza innowacja. Twórcy przebudowali biblioteki. Całkowicie. Chodziło tutaj o to, by nowy sposób tworzenia bazy danych Roona uczynić efektywniejszym, szybszym, by całość działała lepiej niż dotychczas. I wicie co? Pełen sukces – to działa znakomicie, niebywale szybko (wcześniej duża kolekcja wymagała nieco czasu by się zaktualizować po uruchomieniu software), właściwie można powiedzieć, że natychmiastowo. To przyspieszenie szybkości wczytywania i aktualizowania bazy danych robi naprawdę wielkie wrażenie. Brawo! Sam proces przebiega zazwyczaj bezboleśnie, jednak twórcy radzą dokonać wcześniej archiwizacji dotychczasowych bibliotek (cały proces opisano tutaj). Wprowadzono także całe mnóstwo usprawnień w interfejsie, na pierwszy rzut oka niewidocznych, a bardzo przydatnych (szybszy dostęp, czy dodatkowe możliwości szybkiego dotarcia do funkcji odtwarzania z każdego możliwego poziomu oprogramowania – bardzo przydatne!). Pojawiło się też kilka nowych, wspieranych urządzeń audio ze wsparciem (możliwością wykorzystania w roli end-pointu) tj.:
- Bryston BDP-2
- Bryston BDP-1
- PS Audio DirectStream
- PS Audio DirectStream Jr
- PS Audio PerfectWave
- Auralic VEGA
Dodajmy do tego szlifierkę (swoją drogą liczba błędów jest z aktualizacji na aktualizację mniejsza, co przy rozbudowywaniu funkcjonalności oraz przebudowie oprogramowania jest sporym osiągnięciem) i mamy Roona, który właściwie nie wymaga już jakiś fundamentalnych zmian. Teraz można to oprogramowanie popularyzować i to się dynamicznie dzieje, o czym wspominają twórcy (link do Software Release Notes). Coraz więcej producentów sprzętu audio widzi potencjał tego oprogramowania, widzi że to gotowe, całościowe rozwiązanie dla kogoś, kto chce grać z plików. Jedyne takie na rynku. Nie dziwi zatem (co było bardzo widoczne na ostatnim HE w Monachium) praktycznie co miesięczna dawka informacji o nowych produktach z supportem, o zainteresowaniu branży tym rozwiązaniem. Dla mnie to oczywisty składnik, kluczowy składnik systemu audio. Nie wyobrażam sobie mojego systemu bez Roona, bo to on integruje wszystko, oferuje najwięcej (porównując do alternatyw) oraz porządkuje moje źródła muzyki. Nie ma tutaj żadnych ograniczeń odnośnie formatów, rodzaju odtwarzanej muzyki, a łatwość obsługi, stabilność tego software jest czynnikiem decydującym o wyborze i cóż… jak wspomniałem we wcześniejszych wpisach – wprowadzicie abonament miesięczny, a gwarantuję że setki tysięcy melomanów zerojedynkowych rzucą się na ten kawałek kodu i będą wniebowzięci.
Na zakończenie chciałem podzielić się takim o to marzeniem, czy jak kto woli chciejstwem (odnośnie integracji Roona w najbardziej bezkompromisowej formie). Połączenie tego co zaprezentowało Sonore (MicroRendu) z możliwościami jakie daje Light Peak (patrz test interfejsu audio Zoom TAC-2 z Elgato thunderbolt dock station) oraz umieszczeniem na niewielkim, wbudowanym SSD Core z bazą danych. Wszystko to w zminiaturyzowanej formie, działające 24/7 z Core i3 (wystarczy, względnie Core M opartym na najnowszych rdzeniach Intela) na pokładzie. Myślę, że rzecz całkowicie w zasięgu dzisiejszych możliwości w zakresie konstrukcji systemów komputerowych. Taki Roon system. Sam Thunderbolt to nie tylko ogromne korzyści wynikające z zalet tego interfejsu (patrz wyżej link do recenzji TAC-2), ale – co nie mniej istotne – możliwość integracji wielu urządzeń w ramach takiego hipotetycznego rozwiązania. Mamy coś, co łańcuchowo można łączyć przy wykorzystaniu najszybszego, nie podatnego na żadne zakłócenia, interferencje, medium tj. połączenie światłowodowe. Takie stacje, jak opisana Elgato, produkty OWC, Belkina i paru innych producentów mogą „z półki” zapewnić rozbudowę takiego systemu w oparciu o wymienione huby. Obecnie (i to się raczej nie zmieni) komputerowe audio to USB audio – jak widać, nie będzie w takim przypadku najmniejszego problemu z podpięciem posiadanych interfejsów audio do takiego, thunderboltowego Core. Redakcyjny iMac realizuje taką koncepcję, ale tylko do pewnego stopnia, bo mówimy o zwyczajnym komputerze, w żaden konkretny sposób nie zoptymalizowanym pod kątem audio, do tego kosztownym. Ma swoje niezaprzeczalne zalety w tej aplikacji (OSX, wydajność, rozbudowane możliwości uniwersalnej maszyny), ale to jednak nie do końca to. Dodatkowo taki, chciany, komputer będzie – co oczywiste – dużo tańszy od dowolnego (może poza Mac Mini) komputera z jabłuszkiem na obudowie. Tak to widzę. Thunderbolt, SSD, a jako medium łączące z siecią – jak w przypadku Sonore – LAN (żadne tam WiFi!). Core plus Bridge pod jednym dachem z tabletem / smartfonem w roli sterownika. Taki pojedynczy komputerek, albo takie dwa (i więcej) komputerki (z rozdzieleniem funkcji serwerowych od odtwarzania muzyki) to było by definitywnie TO. Na Linuksie rzecz jasna. Według mnie niczego lepszego w tej dziedzinie nie dałoby się wymyślić. Oczywiście rynek nie zna czegoś takiego, jak „nic lepiej”, widzę zatem pole do popisu dla producentów takiego PC oraz (a może nawet przede wszystkim) stacji – hubów (a to zasilanie koszerne, a to jakieś zoptymalizowanie konstrukcji takiego huba pod kątem audio… wysokiej klasy DAC? Specjalny, wydzielony / dedykowany bezprzewodowy link do urządzeń audio korzystających z bezdrutowego przesyłu danych?), jakiś kabelków thunderbolt od audio kablarzy itd itp. Wiadomo, tak to się kręci. To, co byłoby „wsadem”, tzn. software, już jest. Zwie się Roon i w takim ideale komputerowego audio stanowiłoby nasze…
…dla całego systemu PC Audio. Ostatecznie zamykając temat. Ostatecznie?