Cena czyni cuda, tanie, tańsze generuje – wiadomo. Chińczycy co prawda robią to z pełną premedytacją (w cenie dobrych butów macie klamoty oparte na topowych kościach), bo to się makretingowo po prostu sprawdza, ale nie w tym rzecz wg. mnie. Tak, zazwyczaj to Chi-Fi w niewielkim budżecie jest małe (małe obudowy, niższe koszta), bardzo kompaktowe, zintegrowane – fakt. Tyle, że jak się popatrzy na spasowanie, materiały, na inżynierię (PCB – to wygląda podobnie, albo lepiej niż w klamotach za wielokrotność tego, co Chińczyk woła), na projekt (technologiczne zaawansowanie – zawsze najnowsze standardy, ta… też cyferki, ale to przecież możliwości są, co klamot ogarnia) zwyczajnie NIE MA SIĘ DO CZEGO PRZYCZEPIĆ. Także wiecie, ta chińska ofensywa to nie jest kaprys, przypadek tylko wypracowane po długim okresie kopiowania / uczenia się, swoje własne, lepsze, bardziej zaawansowane i do tego w zupełnie innych realiach budżetowych. Jest generalnie tak, że najwyższej klasy high-end (Denafrips przykładem) to powyżej dychy, praktycznie nigdy powyżej dwóch dych, a ściga wszystko co tam w cennikach za 5-10 krotnie wyższe sumy okupuje stratosferę. I to jest fakt. Niewygodny dla producentów z Europy (w szczególności, bo Amerykanie zdaje się szybciej dostosowują się do realiów vide Schiit), bardzo niewygodny, bo nie są w stanie po pierwsze nadążyć, po drugie konkurować ceną, po trzecie (i tego nie da się usprawiedliwić rzadną miarą) zaoferować podobny do azjatyckiego poziom obsługi posprzedażowej. Znaczy wsparcie produktów coraz bardziej zależne od kodu (te cholerne komputery, popomstują tradycjonaliści) wymaga pieczołowitego, długotrwałego supportu. W Chinach i okolicach jest, u nas, nie ma. I to jest rzecz, która z roku na rok jest coraz bardziej widoczna, coraz bardziej pogłębia się przepaść między Azją a Europą (i cześciowo Stanami/Kanadą… mógłbym podać paru producentów, którym wydaje się, że wystarczy produkt wprowadzić na rynek i szlus, można zapomnieć, tylko liczyć ile na koncie spuchło).
Małe, ale (umiejętnościami) duże
Ta krytyka nie jest przypadkowa. M500 to nie jest ósmy cud świata. Nie. To przykrojony do realiów więcej (możliwości, technologii) za mniej ($$$) produkt Chi-Fi, będący doskonałym odzwierciedleniem tego, co powyżej. Ten sprzęt nie jest wybitnym ampem (powiedziałbym, że dość przeciętnym, nie zgadzam się z większością publikacji, które są tu mocno przychylne skrzynce), jako pre wypada raczej mizernie, ale to rasowe, nawet nie hajfajowe, a high-endowe źródło, przetwornik, mogący stanowić element dowolnego systemu, nawet takiego bardzo, bardzo kosztownego systemu. I nie będzie to żadne nieadekwatne, łączenie kiepskiego z wybitnym… nie, ten klamot może być podpięty najlepiej w balansie, z jakimś bardzo kosztownym pre, źródłem komputerowego audio (i nie tylko, bo SPDIF wypada tutaj bardzo dobrze, można spokojnie podpinać płytowe transporty, nie mówiąc już o dowolnym sprzęcie AV/rozrywkowym) dla czegoś, co ma kable w cenie dwóch, trzech takich DACów. Problem? No dla producentów z Zachodu z pewnością. Ten klamot jako soute DAC robi fenomenalną robotę, bo w kategorii najpopularniejszych konstrukcji Delta/Sigma po prostu nie ma konkurencji na swoim pułapie cenowym. I żeby nie było wątpliwości, to co potrafi zawstydza liczne (bo tak jest) konstrukcje chińskich wytwórców na podwójnych kościach MOBILNYCH (często, gęsto układy 9038K(Q)2M). Sprawdzone z D50 (będzie test) i cóż, stawiam tę konstrukcję w aspekcie konwersji cyfrowo-analogowej wyżej od wspomnianego. No właśnie, czy chodzi tylko o wzmiankowane, umieszczenie na płytce najnowszego, topowego układu konwertującego i „już”? Otóż właśnie nie „już”, bo mamy tu implementację kości jak trzeba, znaczy wyciśnięcie z najlepszego układu z oferty ESS maksimum na co Sabre’a stać. Tu nie ma prawie, ale gra to na poziomie jakiegoś układu sprzed paru lat, który nie potrafił pokazać takich detali, szczegółów, nie był tak rozdzielczy jak obecne, najnowsze kostki potrafią. Zresztą, tu nie ma przypadkowości – jest ESS skojarzone z najnowszym interfejsem USB XMOSa (216), który po prostu ogarnia nam to komputerowe granie na najlepszym, obecnie najdoskonalszym dostępnym poziomie. Elektronika w sensie komponenty, krótka ścieżka sygnału, najnowszy, dopasowany do układów firmware, pozwalający na uzyskanie właściwego rezultatu (cholernie ważne!). To tu jest. Za niecałe dwa tysiące złotych.
Im lepszy sygnał dostarczymy, tym lepiej usłyszymy. No logiczne, ale jakże często wcale nieoczywiste w audio światku.
Tu mamy różnicowanie na poziomie haj-endowym. I dobrze.
Dlatego jak ktoś się trochę zżyma, że tylko te chińskie, że przecież ile można, a poza tym to takie masowe, bez „legendy” i w ogóle takie niearystokratyczno-elitarne to ja na to mam krótką odpowiedź: I CO Z TEGO, JAK DOBRZE BRZMI. Nic innego się tu nie liczy, nic, a to brzmi jest wynikiem wymienionych powyżej: skrupulatny, nieprzypadkowy projekt, masowa produkcja na wysokim poziomie wytwarzania, skala oraz wsparcie. Kto to przebije? No właśnie. To oczywiście korzystna sytuacja, bo uzdrawia rynek, branżę, która od jakiegoś czasu (eksplozja produktów, firm oferujących stratosferę – ile tego, ho, ho) oderwała się od jakichkolwiek realiów. I nie chodzi tutaj tylko o kosmiczne pieniądze za produkt, ale kosmiczne olewanie cyklu życia produktu. To jest coś dla mnie absolutnie niewybaczalnego. Jak ktoś chce więcej, nie może oferować mniej. A to się nagminnie zdarza. Jestem w stanie zrozumieć dużo wyższą cenę za know-how (układy R2R, programowalne samodzielnie kości FPGA, jakieś egoztyczno-nietypowe rozwiązania w zakresie konwersji, silników DSP), nie jestem w stanie zrozumieć wysokiej ceny za „gotowca” z brakiem zainteresowania w cyklu życia. Ten bywa wyjątkowo krótki, a to przecież teoretycznie inny rynek od masowej elektroniki użytkowej. Teoretycznie.
Dobra, dość smędzenia, wracamy do meritum…
M500 – cegiełkowate to, takie dla nas – przyzwyczajonych do określonej formy… nieforemne. Fakt, choć na szczęście na tyle jednak kompaktowe, że da się gdzieś schować (sterujemy m.in. z pilota IR, także trzeba wtedy kombinować), względnie jak biurko to z dostępem do wszystkiego na wyciągnięcie ręki, a wtedy niewielki gabaryt to zaleta, nie wada. Moim zdaniem, subiektywnie, dla tradycjonalistów taka forma to na minus, ale rozumiem że producent w całej linii swoich produktów otwiera się na osoby spoza grona wiecznie stękających , otwiera się na nowego, młodego klienta, chce przyciągnąć uwagę czymś nowym, innym, nowoczesnym, nietypowym (jak na audio klamot) właśnie w formie. Rozumiem, choć dla mnie osobiście to problematyczne. Siak czy tak, dzisiejsze audio klamoty są coraz mniejsze (koncówki D, wzmaki jak pudełka od dziecięcych pantofelków), króluje miniaturyzacja i czy nam się to podoba, czy nie, takie coś będzie coraz częściej w audio występowało. Nie przepadam za enkoderami, ten tutaj jest wyjątkowo mało układny – znaczy malutki, nieprecyzyjny, jako potencjometr słabo, jako wielofunkcyjne pokrętło / przycisk też słabo. Wybierając cokolwiek na malutkim displeju musimy nie tylko wytężać wzrok, ale przede wszystkim musimy delikatnie operować, bo rzecz jest bardzo, bardzo wrażliwa na operowanie, zbyt wrażliwa. Fajnie, że możemy parametry pracy i ustawienia sobie za pomocą wyświetlacza odczytać/ogarnąć, ale jednak forma ma tu wpływ na jakość obsługi. Gałka nie ma żadnego skoku, chodzi jak dla mnie zbyt swobodnie, bez wyczucia – lepiej operować za pomocą pilota zatem. Ten daje możliwość obsługi klamota, a że nie jest to jakoś specjalnie skomplikowane (ok, możemy ustawić parametry pracy, tj. sposób działania jako DAC czy pre, wyjścia, filtry wcześniej), można nawet nie patrzeć na ekranik, po prostu przełączając źródło czy dając głośniej/ciszej.
Małokompaktowe to, ale jednak nietypowe, co może stanowić problem (głównie w salonie)
Najlepiej po balansie, najlepiej
O tak jak widać. Tu jeszcze robi za pre, ale jeszcze lepiej niech inna skrzynka steruje poziomem
Dlatego można a nawet wg. mnie trzeba pożenić. Np. z takim ustrojstwem z wysokiej półki. SPL. Słuchawki, pre i dalej…
Co by tu z czym podpiąć?
Klamot dysponuje bardzo zacnym wyposażeniem, co biorąc pod uwagę cenę, naprawdę robi wrażenie. Bo jak inaczej, niż zachwycając się, ocenić wyjścia zbalansowane, baterię 3 (a nie dwóch, jak zazwyczaj) interfejsów SPDIF (2 optyki i elektryczne) w tych realiach budżetowych? Co więcej, dzięki wspomnianemu, najnowszemu, najpotężniejszemu XMOSowi mamy tutaj także pełne origami. Dla mnie to bez znaczenia, ale dla kogoś kto lubi ten stratny kontener, słucha dużo z Tidala to rzecz nie do pogardzenia. Znowu, dostajecie to za mniej niż 2k. Mniej niż. Inni, wielu, za wersje strumieniowców, daków wyposażone dodatkowo (jako hardwareowy upgrade) w licencjonowany, płatny MQA wołają 1000-2000zł. Dodatkowo, do ceny dopisują tyle. Tu mamy to w standardzie. Oczywiście obsługuje to, to wyczynowo hi-resy, przy czym wyczynowo via USB. I też tylko via USB leci MQA. Inne interfejsy cyfrowe, mimo ograniczeń (parametry, typowo 24/192, DoP DSD64) jakościowo, jak wspomniałem, wpadają znakomicie i aż szkoda marnować taki potencjał, a to też potwierdza to, o czym było we wstępniaku – ten klamot może być cyfrowym fundamentem każdego, także rozbudowanego audio systemu i to takiego z wysokiej, bardzo wysokiej półki.
No maluch raczej
Kompletnie w DACu za mniej niż 2k. Można? Można
Mamy na froncie dużego jacka, można zatem (szczególnie, gdy ktoś słuchawki traktuje wyłącznie pomocniczo) skorzystać z tej opcji. Na mnie to wyjście nie zrobiło wielkiego wrażenia, grało nijako, poprawnie, ale nijako. Jak komuś na słuchawkach zależy polecałbym podpiąć pod M500 osobny, dedykowany wzmacniacz słuchawkowy. Tu integra sprawdza się tak sobie, lepiej będzie w dzielonym secie. Teoretycznie amplifikacji zamontowanej na płytce PCB nic nie brakuje, może wysterować dowolne słuchawki (mocowo wydolna, nawet trudniejsze planary, wysokoomowe dynamiki). Teoria, teorią, mnie jakoś nie przekonało to słuchawkowe wyjście do siebie. Jak nadmieniłem wcześniej, ta skrzynka średnio sprawdzi się jako pre (skala, precyzja, kultura działania potencjometru), także jak komuś zależy to początkowo, a potem jednak czysty DAC. To właśnie czysty DAC robi tutaj robotę i robi ją wybornie.
Sprawdzone też tak, można, gra jednak ciut gorzej niż w opcji 3 piny razy dwa.
Także w opisie brzmienia skupiam się wyłącznie na tej funkcjonalności i tak widzę tę skrzynkę – jako świetny, wybitny w kontekście ceny – przetwornik C/A. M500 wypada tu na poziomie nie licującym z kosztem zakupu i mógłbym napisać, że alternatywy nie ma, ale jednak nie do końca tak jest, bo Chińczyk nie śpi, tylko knuje znaczy projektuje, produkuje i wypuszcza coraz to nowe, też tanie, czasami równie interesujące, a bywa że (pewnie) przebijające opisany produkt w czymś tam. Witamy w świecie Chi-Fi chciałoby się dodać, no i się dodaje, bo tak jest w istocie. Dobra, to jak ten klamot konkretnie brzmi, w czym i czym zachwyca? Otóż, po pierwsze i najważniejsze to mistrzunio rozdzielczego, detalicznego grania, gdzie ani ździebełko nam nie umknie. Mam tu na myśli słuchanie z wpiętym M500 po balansie i tak zachęcam, choć podłączony do integry NADa (RCA) też w niczym sobie nie umniejszał, poza pewnym (jednak) zmiękczeniem, zauważalnie choć subtelnie mniejszą dynamiką tak grającego systemu. Podpięty pod mocarnego słuchawkowego ampa (XLR) oraz M-PWR (końcówka też via XLR, choć nie jest to klamot sensu stricto zbalansowany) działo się, oj działo pięknie! DAC jak flagowce na flagowym ESS pokazał całe przebogactwo na najlepszych realizacjach, najlepszym materiale dźwiękowym.
Warto zatem te najlepsze w jakości CDA oraz to co wypuszcza Chesky, 2L itp labele na tytułowym klamocie słuchać. Nie warto słabszego materiału, bo – o dziwo – nie spodziewałem się tego, nie jest dla tego słabszego wybaczający. M500 gra najlepiej jak mu się najlepiej zaaplikuje pliki, znaczy najlepsze się zaaplikuje. Na gorszym materiale (słuchane net rozgłośnie o podłym bitrate) wszystko dokumentnie siada, staje się nieakceptowalne. Shit in, shit out. Dobrze to świadczy o aplikacji konwersji C/A oraz toru sygnał – jest bardzo neutralnie, analitycznie, skrupulatno-szczególarsko, w sumie to, czego byśmy się po implementacji ESS spodziewali. Zrobili to dobrze, nie silili się na własne interpretacje, miało być maksymalnie przeźroczyście, maksymalnie wiernie, jak tylko się da i to się udało osiągnąć. Ten DAC potrafi zrobić wiwisekcję. To nie jest interpretacja jak (nawet) na najnowszej, flagowej, kości AKM (4499). Tam, a jeszcze mocniej na wcześniejszych układach, dało się / daje się odczuć ocieplenie, delikatne zmiękczenie dźwięku. Tu nie ma o tym mowy. Jest szczegół, jest precyzja, jest – czasami – sycząco, świszcząco, no sybilantami jesteśmy obdarowani. Czy to stanowi problem? Nie. Moim zdaniem nie, bo to taka, precyzyjna i pokazująca co zarejestrowano, reprodukcja. Nie można się obrażać na „prawdę”, prawda? Oczywiście dla kogoś może to być nieakceptowalne, będzie szukał czegoś bezpieczniejszego, czy inaczej – czegoś interpretującego (bardziej) od tytułowego klamota. Zrozumiałe, ale w niczym nie umniejszające opisywanemu.
Co bym tutaj wyróżnił, poza wspomnianą rozdzielczością/szczegółowością? Na pewno wysokie. Są bardzo bogate w formie i treści, to pokłosie tej szczególarskiej maniery, ale też nie ma tu jakże częstego (niestety), typowego (bo bezpieczno-zachowawczego) maskowania góry pasma. Wysokie brzmią tu rewelacyjnie, wybrzmiewa to w pełni, w całym swym bogactwie. Nie ma mowy o chowaniu, zmiękczaniu, usuwaniu górnego zakresu – namacalnie jest i daje ogromną satysfakcję. To DAC, który potrafi grać koherentnie, wszystkie zakresy, czysto, a przy tym właśnie ta umiejętność pokazywania szczegółu, nie unikania tego, co w materiale zarejestrowano (z jw. konsekwencjami, także negatywnymi tego stanu rzeczy) stanowi tutaj o wartości tej propozycji. To nie pierwszy DAC z flagowym ESS na pokładzie (Matrix Audio, testowane D1 SMSL-a i DX7Pro Toppinga, Audiobyte, flagowe Auraliki) i jest wspólny mianownik tego grania, tak, ale też nie każda aplikacja kładzie po równo i tak samo akcenty. Tu jest – ja wiem – może najbliżej wyobrażeniom projektujących te kości? Wróć. Może się źle wyraziłem – nie, nie gra to tak dobrze, jak np. X-Sabre Pro …nie, nie gra tak dobrze, ale pokazuje muzykę w podobny, szczegółu pełen i bogactwa pełen, sposób. Co więcej różnice będą (między ww) napewno trudne dla droższego do uzasadnienia, porównawczo będą wyzwaniem. M500 po prostu daje bardzo dużo, za bardzo, bardzo mało. I to jest bezdyskusyjne wg. mnie.
Można się bawić, ale wg. mnie to na granicy percepcji, poza jednym, które psuje, poza tym i tak najlepiej slow phase-linear lub fast phase-linear
Osobno słuchawki, osobno kolumny
MQA zaświeci na ekranie, gdy puścimy „Master” z serwisu i ja rozumiem, dlaczego to się może podobać. Dźwięk w większości wypadków jest TAKI SAM. Jest robiony, w sensie, mamy fajnie uprzestrzennione, bezpieczno-zmiękczone-czy odfiltorwane (po prawdzie, tam jest na stałe, zawsze, ściśle określona filtracja, a sam proces odpakowania jak wspomniałem wielokrotnie, jest stratny) brzmienie. I to się podoba, bo to takie easy listening. Co tracimy? Rozdzielczość, wgląd w nagranie, w jego strukturę, jego (czasem) niedoskonałości. To bezpieczne, ale nieprawdziwe, a często wręcz jednoznacznie fałszywe granie. Bo tak, jak nieprawdziwe jest de facto każe reprodukowanie w domowych warunkach to już określona z góry metoda na uzyskanie określonego brzmienia, właśnie stanowi umyślny fałsz. O MQA możecie sporo przeczytać na portalu (wpiszcie na Google HD-Opinie MQA i wypluje sporo rekordów), także nie będę już Was zanudzał, tylko powiem – w kontekście testowanego klamota – tak: jest, jest chyba w najtańszej (znowu!) ofercie w segmencie stacjonarne audio, działa niezawodnie i bez niedopowiedzeń. Odnośnie tego ostatniego, co napisałem – ile to jest wpisów na sieci, czy te MQA jest, czy nie jest, czy dekoduje wewnętrzny układ, czy jednak tylko softwareowo Tidal, dlaczego nie dekoduje, mimo że teoretycznie wspiera etc. etc. etc. Mhm, wielu wyłożyło się i nadal wykłada na origami, w sensie oferuje sprzęt teoretycznie ogarniający, ale jak przyjdzie co, do czego to jednak coś jest nie tak i całość (dekodowanie i rendering, pełne rekonstuowanie sygnału) to tylko napis na pudełku, opis marketingowy klamota. Tu to jest bezsprzecznie i działa, zawsze nam wyświetla bez pudła MQA, software zgłasza co trzeba (Roon), origami hardwareowo działa. Dla mnie – na marginesie – czymś niepojętym są dwie rzeczy: dlaczego rzecz wspiera taki pro jak 2L (label, który rejestruje muzykę na absolutnie topowym, naj poziomie) oraz japoński patent MQA na płycie w sprzedaży. To coś, czego nie potrafię zrozumieć. No, nic widać za durny jestem (bo przecież nie o nowe Ferrari, whisky 10k za butelkę i prywatnego jeta się tu rozchodzi? Prawda?
Leci 1 bitowy sygnał i wcale nie jest miętko, aksamitnie (typowo dla DSD). Fajno!
Pełne origami, znaczy MQA pełne
Sumując – to nie jest relaksacyjne brzmienie, które może nam się sączyć do ucha bez naszego udziału, bo tu wszystko ładnie, łagodnie, bez kolców, bez niespodzianek… NIE, to nie jest relaksacyjne plumkanie, to dźwięk angażujący, nie pozostawiający obojętnym, taki który wymaga skupienia. Na plus, zdecydowanie, nawet jeżeli czasami będzie kłuło, nawet jeżeli nie zawsze będzie słodko. Bo nie będzie. To DAC, który jest obecnie najtańszą możliwą opcją wejścia na poziom umownego „haj-endu”, znaczy na poziom gdzie sprzęt musi wykazać się nie dobrymi, nie bardzo dobrymi, a wybitnymi zdolnościami w skali bezwzględnej, gdzie coś (nie wszystko, czasami jakiś jeden, ale bardzo istotny aspekt grania) jest na poziomie absolutnie wybitnym. Ten DAC potrafi, nie musi się wstydzić pożenienia z urządzeniami, których pozycja w cenniku na pierwszy rzut oka takie zestawienie przekreślałaby nawet bez podpinania. Tak, pokutuje wśród audiofilskiej braci przekonanie, że jednak poziom $$$ wyznacza miejsce w określonej „klasie”. Jest milion przykładów na to, że tak od dawna (od zawsze?) nie jest. Można zwyczajnie mieć do czynienia z klamotem wartym 10 razy więcej, który będzie musiał w niektórych aspektach uznać wyższość tej kompaktowej skrzyneczki. To zła informacja dla tych, którzy jadą na marce, nie starają się, nie przykładają uwagi, uważają że nie mają z kim przegrać. Otóż mylą się, mają, muszą brać pod uwagę, że można podobny czy lepszy efekt brzmieniowy uzyskać w zupełnie innych realiach budżetowych. Słuchawki, jak wspominałem, to jednak zewnętrzny, ale gdyby jednak to szkoda że nie da się tu nic ustawić (np. poziom gain – brak). Pre traktowałbym jako wstęp tylko, szybko szukając możliwości pożenienia tego klamota z czymś, co potrafi przełączać i regulować na poziomie dużo lepszym niż ta propozycja.
Słuchawki poprawnie, szukałbym czegoś, co pokaże więcej w tym aspekcie, niż wbudowana amplifikacja
Mimo uwag, ocena może być tylko jedna. Znaczek wybór i to zdecydowanie, bo w takich pieniądzach po prostu dostajecie coś ultrarasowego (przetwornik) i to okazja jest. Wcześniej takie coś było nieosiągalne. Wraz z popularyzacją Ch-Hi staje się dostępną alternatywą, a – coś czuję – coraz częściej oczywistym wyborem, bo… bo po co przepłacać. Straszne, nie? Nie, wcale nie.
Za więcej za (dużo, znacznie, bardzo) mniej
Plusy
- rozdzielczość, wgląd, całe bogactwo dźwięków reprodukowane czysto, czytelnie, bez koloryzowania, bez (nad)interpretowania
- świetna dynamika, natychmiastowość, szybkość z jaką ten detal dociera do naszych uszu
- bogate wyposażenie, naprawdę, nie dość że flagowa kość, to jeszcze te możliwości? No super
- nie tylko USB tu robi, ale wszystkie interfejsy dostępne (cyfrowe) warte grzechu
- sekcja zasilania, z tego co widać, przygotowana w równie zadbany sposób jak tor sygnałowy
- sterowanie za pomocą pilota pozwala zniwelować problemy z gałką/enkoderem
- bardzo pięknie wypada przestrzenność, w sumie niespecjalnie w tekście powyżej o tym, ale tu możecie oczekiwać szeroko, głęboko
- różnicuje materiał i to bardzo dobra wiadomość dla kogoś, kto szuka przetwornika dla dużo droższego (niż M500) sprzętu, z którym miałoby to grać
- CENA, CENA, CENA. Bezkonkurencyjny współczynnik koszt/efekt, z zastrzeżeniem że w Chi-Fi to tylko ulotna chwila (jakieś podium)
Minusy
- forma nietypowa, może to nieco utrudniać życie, szczególnie w salonowym, nie biurkowym systemie, w którym M500 zagra
- wzmacniacz słuchawkowy to dodatek, nie danie równorzędne jakościowo z przetwornikiem C/A. Jest tylko poprawnie,
- pre wypada słabo (szczegóły w tekście), też to takie coś przy okazji, podpinamy pod zewnętrzny przedwzmacniacz zatem (precyzja, kultura pracy enkodera)
Dziękuję dystrybutorowi
za wypożyczenie sprzętu do testów
AUTOR: ANTONI WOŹNIAK
SPEC.:
Wejścia: USB / optyczne x 2 / koncentryczne
• Wyjścia: wzmacniacz słuchawkowy RCA / RCA / XLR
• THD + N: 0,00015%
• Zakres dynamiczny:
- XLR 125dB
- RCA: 120dB
- SNR: 120dB
• Transmisja USB: asynchroniczna
• Kompatybilność z USB: Windows 7/8 / 8.1 / 10, Mac OS X 10.6 lub nowszy, Linux
• Głębia bitowa:
- USB: 1 bit, 16 ~ 32 bit
- Optyczne / koncentryczne: 1 bit, 16 ~ 32 bity
• Częstotliwość próbkowania:
- USB PCM: 44,1 ~ 768 kHz
- USB DSD: 2,8224 ~ 22,5792 MHz
• Optyczne / koncentryczne
- PCM: 44,1 ~ 192 kHz
• Optyczne / koncentryczne
- DSD: DSD64 (DoP)
• Moc wyjściowa wzmacniacza słuchawkowego:
- 570 mW (32 Ω), 290 mW (64 Ω), 125 mW (150 Ω), 65 mW (300 Ω)
SETUP:
W nawiasach linki do recenzji
Software rdzeń: front-end ROON (tutaj, tutaj i tu) (porównawczo AudioGate (opis w tym miejscu)) @ OSX 10.14 & Win10 oraz Daphile OS (zintegrowany z Roon Core i soute)
• DAC/amp hp: Korg DS-DAC-100 (nasz test), Arcam rDAC (nasz test), M2Tech hiFace DAC (nasz test), thunderboltowy interfejs audio TAC-2 ZOOM & Elgato hub/dock (nasz test), Encore mDSD (test), HIDIZS S8, SMSL M500 & Idea DAC, plus przez chwilę takie źródła jak Audiobyte BlackDragon (test), Cocktail Audio HA500H (test), SPL Phonitor XE, VMV (SMSL) D1 & P1 oraz Topping DX7Pro
• Główne źródła cyfrowo-komputerowe/endpointy/: iMac (Roon CORE), porównawczo 2x Squeezebox Touch (nasz test), MacBook Air (Roon Bridge), iPad Pro (iPadOS, Roon App, Vox Player), MiniX FookoPC (Win z Roon Bridge / foobar / Audiogate miniPC pod audio patrz test) oraz terminale HP (OS: Daphile, Gentoo Player, Snakeoil)
• Konwertery USB-SPDIF/I2S: M2Tech hiFace Two (nasz test) oraz Matrix Audio X-SPDIF 2 (test)
• Uzupełniające źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD & BD Audio), Toshiba E-1 (HD-DVD koncerty), 2 x Chromecast Audio (nasz test) oraz odtwarzacz CDA TEAC PD-H500C multibit (po równo transport & player na lampowym buforze)
• Źródło analogowe: gramofon NAD 5120 (odbudowany i zmodyfikowany)
• Bufor lampowy DIY (na wyjściach CDA TEAC)
• Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity M1HPA (nasz test), MiniWatt (jw) N3 @ 12u7x Brimar BVA CV4035 (NOS) & EL84 TELAM (NOS) (router głośnikowy BTech z wyj. słuchawkowym 6.3mm)… porównawczo z (jako główny amp nausznikowy w teście) Woo Audio WA8 Eclipse, Chord Mojo, Audiobyte Black Dragon oraz Cocktail Audio HA-500H
• Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 (nasz test), Audeze LCD-3 (nasz test), HiFiMAN Sundara (test), NAD HP50, Sennheiser Momentum Wireless OvE, Sennheiser Momentum IEM, AirPods Pro
• Okablowanie: Supra DAC, Dual, USB oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB), Audioquest Evergreen (analog), Melodika (cyfra, interkonekt oraz głośnikowe – system), HiFiMAN HE-Adapter (XLR), okablowanie ProCaba (XLR, TRS), okablowanie oryginalne Audeze (balans), kabel na zamówienie dla HD-650 (balans)
• Routery audio: Beresford TC-7220 (nasz test), przełączniki źródeł ProJect Switch Box x2 (nasz test), krosownica HDMI oraz switcher głośnikowy BT z wyjściem @ duży jack, thunderboltowy hub Elgato (test) z wyprowadzonym interfejsem po piorunie do drugiej strefy (z gabinet @ salon) oraz jako aktywny hub USB dla przetworników w pokoju dziennym (kontroler w hubie, nie na płycie, jak dedykowany, komunikujący się point-to-point po piorunie z iMakiem), router RCA Beresford TC-7240, router mini jack FiiO
• Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test), listwa APC (SA PF-8), listwa Tomanek TAP6 (test), listwa TAP8 z DC blockerem (test) oraz TAP4 (test), kable Supra LoRad
Główne, aktualne setupy stacjonarne, pod kolumny:
- pre: NAD 1020, NAD 658 oraz Musical Fidelity M1HPA
- amp: NAD 748, Sonos Amp, Audiolab M-PWR, MiniWatt, 2x Culm 6s33c
- efektor: Pylon Audio Diamond Monitor, Pylon Audio Topaz Monitor, ESIO nEar o5 mkII
Plus zaplecze, sprzęt udostępniony w salonie Premium Sound, patrz tekst, zdjęcia… Egoista 845, Lumin T2, ROCKNA WAVEDREAM itd.
I jeszcze parę fotek…
Warto tak, z dodatkiem zewnętrznej amplifikacji słuchawkowej (jak na obrazku)
Pełen potencjał z kości wtedy na efektorze
Bardzo ładnie
Pamiętajcie o odpowiednim software, to jest istotna część systemu, bez tego (tak) dobrze nie zagra
Świetny serial i jeszcze lepsza ścieżka dźwiękowa. Polecam bardzo
Jest „tylko” DoP DSD256, bo pod makówką gra. Natywnie macie te maks. DSD512, można zatem wyczynową konwersję w locie PCM@DSD uskuteczniać. Jak ktoś lubi.
Chińczycy raczej nie pozostawiają niczego „niedorobionego”.
Zazwyczaj po pierwsze „po prostu działa”, po drugie pełna kontrola bez ograniczeń, po trzecie wspomniane w artykule uszanowane wsparcie
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.