LogowanieZarejestruj się
News

Matrix HPA-3B przetestowany… symetrycznie, niebanalnie, oryginalnie, tak

Podziel się na:
  • Wykop
  • Facebook
  • Digg
  • Google Bookmarks
  • Blip
20181019_111707921_iOS

Tak, czyli jak? Ano z dwoma przetwornikami, które pod balans były projektowane (no jeden w 100% był), do tego wykorzystujących oryginalne patenty technologiczne. Pierwsze źródło to DSD player, konwerter sygnału PCM do DSD w locie, nasz ulubiony KORG DS-DAC-100. Będzie grane via AudioGate i pod Roonem będzie (end-point z nanoPC w strefie), oczywiście native, oczywiście wspomniany 1 bit. Drugie źródło – Zoom TAC-2 – czytaj pro źródło, pro interfejs (thunderbolt) i pro łączenie (tylko balans, tylko). Tu PCM do 192, jednobitowego nie umie (choć niby przyjmuje, ale gra cicho i oficjalnie jednak nie), ale to nieistotne. Szybkość, dynamika i fenomenalna rozdzielczość. Korg odmiennie – ciepło, analogowość, muzykalnie i bardzo przestrzennie (to ZOOM też robi fenomenalnie). Japończyki, dwa, pożenione z czymś, co już miałem okazje, ale stanowczo za krótko, stanowczo!

HPA-3B. M-Stage. Najlepszy z dostępnych (?), najbardziej zaawansowana konstrukcja tego typu (to na pewno), specjalnie przygotowana pod symetryczne tory. Bo z tyłu mamy XLRy (choć dzięki przejściówkom można SE i z przodu poza 4 pinowym XLR jest też duży jacek), gain regulowany szeroko (10-5-20db) i …ciężkie, z jednego kawałka metalu wykonane, chodzące z wyraźnym oporem pokrętło, potencjometr (mmm, pyszne). Wzmacniacz, któremu podobno niestraszne żadne słuchawki, żadne… zdolny do wysterowania każdych, dysponujący wyczynowymi parametrami.

Klamot waży swoje, obudowa bogato wentylowana i ożebrowana (radiator jeden wielki), bardzo grube ścianki – no wygląda to rasowo. Najistotniejsze jednak jest to, co słyszymy. Po pierwszym zaznajomieniu nie miałem cienia wątpliwości – to jeden z najmocniejszych, grających na bardzo wysokim, high-endowym poziomie, słuchawkowych ampów jakie w życiu słyszałem. Wiedziałem, że muszę rzecz dokładniej obadać i właśnie nadarzyła się okazja, trafił do nas na testy i zweryfikuję te moje pierwsze zachwyty, sprawdzę, czy faktycznie, czy się nie zagalopowałem.

Sprawdzę zarówno z planarnymi LCD-3, jak i dynamicznymi HD650 (symetrycznie podpięte). Poza tym trafią do mnie jeszcze jedne, możliwe do podpięcia w balansie, słuchawki. Takie z wysokiej, ale jeszcze nie najwyższej półki. I tak sobie tego klamota przetestujemy. Dopasowane źródła, materiał najlepszy możliwy, trzy różne konstrukcje nauszników i tytułowa, mała (fizycznie), wielka (potencjałem) skrzynka, minimalistyczny (żadne zintegrowane daki, strumienie, czy pre i out-y) projekt. Spróbujemy przy okazji odpowiedzieć na odwieczne pytanie co daje nam ten balans, czy jakieś wymierne korzyści wobec SE przynosi taki, symetryczny tor, czy nie przynosi. Tak przy okazji.

No to jestem po testach, czas uaktualnić wpis, opisując wrażenia. Zapraszam.

 

Spróbujcie takiego połączenia, jeszcze Was stare słuchawki zaskoczą. I to jak!

 

LCD-3 świetnie

Brzmienie i „dla kogo to?”

Zacznę od tego, dla kogo ten amp nie jest. Mhm, właśnie tak – nie jest dla kogoś, kto nie ma, nie chce, nie ma potrzeby inwestowania w zbalansowany tor audio. Innymi słowy, osoba nie dysponująca odpowiednim (symetrycznym) źródłem może zaprzestać czytania niniejszej recenzji. ;-) Zaraz, moment, przecież w komplecie ze wzmacniaczem dostajemy fajne przejściówki na RCA, duży jacek jest na froncie, więc o co chodzi z tym „do widzenia”? Już wyjaśniam. Ten wzmacniacz został zaprojektowany SPECJALNIE pod kątem symetrycznego toru oraz BARDZO wymagających „mocowo” (czy inaczej, wyraźnie lepiej grających, gdy się je odpowiednio napędzi, gdy zapewnimy odpowiednią moc wzmocnienia, słuchawek) nauszników. W sytuacji, gdy będziemy chcieli podpiąć łatwe do wysterowania słuchawki, gdy podepniemy w sposób niezbalansowany jakiegoś DACa opisywany wzmacniacz straci wiele z tego, co ma do zaoferowania, będzie to prawdziwa „marnacja”. Serio. Sprawdzałem tego M-Stage’a z NAD HP50 (i nie tylko, z tych łatwych), sprawdzałem bardzo skrupulatnie z podpiętymi jackiem LCD-kami (na źródłach podpiętych via przejściówki) i – piszę to z pełną odpowiedzialnością – miałem inny dźwięk, co więcej ten dźwięk w jednym aspekcie był gorszy. W jakim? Ano w aspekcie bardzo istotnym, wręcz najistotniejszym (szczególnie tu) – immersji. To o tyle zaskakujące, że przecież mówmy tutaj o konstrukcyjnie zbliżonym (choć oczywiście dysponującym odmiennymi parametrami) torze wewnętrznym dla sygnału. A jednak, a jednak stopień zaangażowania był nieporównywalny. Dźwięk w opcji symetrycznej otwierał się tak wyraźnie, tak to różnicowało odsłuch, że aż musiałem dla lepszej percepcji sprawdzić, czy aby nie jest to sprawa jakiejś autosugestii. Stąd parę różnych słuchawek podpinanych symetrycznie i dwa różne źródła w balansie (KORG i ZOOM oraz porównawczo ten sam KORG via RCA oraz mDSD, który jest konstrukcją wyłącznie niesymetryczną). Wśród braci audiofilskiej narosło wiele mitów dotyczących wyższości podłączeń zbalansowanych nad nie, że to lepiej, że tak należy, z drugiej strony pojawia się pogląd, że to tylko i wyłącznie kwestia funkcjonalna, mająca w przypadku SQ wpływ wyłącznie w przypadku dużych odległości między spiętymi urządzeniami, względnie udowadniająca wyższość w miejscach, gdzie o interferencje nie trudno, gdzie wymagana jest solidność gniazd / połączeń (pro – studio, sala koncertowa etc.).

Na jednym obrazku oba interfejsy, które pożeniliśmy z HPA-3B: KORG DS-100 oraz ZOOM TAC-2

Moim zdaniem należy zachować zdroworozsądkowy dystans i nie sugerować się żadną z powyższych opinii, tylko słuchać i oceniać konkretny tor, konkretne uwarunkowania jakie mamy tu i teraz. Każda teoria podlega weryfikacji i w przypadku audio liczba zmiennych mających wpływ na efekt jest tak duża i tak często trudna do jednoznacznej klasyfikacji, że na końcu i tak pozostają nasze uszy. Dobra, ktoś zaraz przytomnie zauważy – to po jakiego testy, lektura recenzji, kiedy wszystko jest względne i niejednoznaczne. Odpowiem najprościej jak potrafię: artykuły opisujące sprzęt audio są TYLKO wskazówką i to obarczoną oczywistym ograniczeniem (bez względu na wspomniane przed chwilą kwestie związane z obiektywnymi uwarunkowaniami) – subiektywizmem ocen recenzenta. Przypominam o tym wszystkim (niby oczywiste, a jak przeczyta się wiele dyskusji to widać, że wcale niekoniecznie oczywiste), żeby uświadomić czytającym, że nie ma w przypadku audio dogmatów, których nie weryfikowałoby życie, dogmatów których byśmy nie podważali. To jest w tym właśnie (przynajmniej dla mnie) fascynujące, że nasze ulubione hobby potrafi nas zaskakiwać, że to jest coś gdzie odkrywamy, gdzie jest miejsce na nowe, inne, często niespodziewane doświadczenia.

No to gęsto ;-)

M-Stage B jak Balans to maszynka wyspecjalizowana. To amplifikacja bardzo, ale to bardzo, pod określony typ słuchawek (balans i nie każde) i określony typ źródła (wysoka jakość, symetria). Powiem więcej, prawdziwą ucztę będziemy mieli dopiero po nakarmieniu toru odpowiednio dobranym (jakościowo) materiałem. W przypadku tej amplifikacji słaba mp3 będzie nieakceptowalna, płasko nagrany materiał odrzuci nas natychmiast, nawet słuchanie do tej pory strawnej (ale obiektywnie słabej) jakościowo internet-rozgłośni (vide chilltrax) stanie się mordęgą dla uszu. Nie ma opcji. Tu nie może być jako, tako, tu nie ma miejsca na kompromisy. Słuchawki? Stacjonarne, w balansie podłączone, ze szczególnym uwzględnieniem modeli ortodynamicznych. Raz, że możemy wykorzystać bardzo nietypową, niezwykle wysoko ustawioną, skalę wzmocnienia (gain aż do +20dB!) to jeszcze ten wzmacniacz, niezwykle liniowy, przezroczysty, totalnie neutralny jest prawdziwym championem w dwóch dziedzinach:

  • dynamiki
  • przestrzeni

To jak nam ten amp zagra z materiałem ciężkim gatunkowo (Converge), co pokaże z dużymi składami (koncerty) to jest poziom odniesienia. Poziom odniesienia dla słuchawkowych wzmacniaczy w ogóle, a w szczególności dla każdego modelu wycenionego poniżej 5 tysięcy złotych. Jedyne, co przychodzi mi w tej chwili do głowy, jeżeli chodzi o podobny sposób kształtowania dźwięku to (droższe) Taurus Auralic-a i potężna (już nieprodukowana) elektrownia HiFiMANa, jaką testowałem wraz z dedykowanymi jej (powinien to być taki komplet, sprzedawane razem, nie osobno ;-) słuchawkami, dawnymi flagowcami: HE-6. Tyle tylko, że tutaj mamy kompaktową formę M-Stage’a i zachodzę w głowę, jak konstruktorom Matrix Audio udało się w takich gabarytach uskutecznić takie umiejętności w zakresie dynamiki (posłuchajcie sobie ciężkich, gitarowych riffów na tym wzmacniaczu, w polecanych powyżej okolicznościach sprzętowych – o ja cież@!#$@#%) oraz przestrzeni. Te dwie rzeczy budują tutaj przekaz. Mamy dźwięk, który jakoś tak bardziej kojarzy się ze słuchaniem na zestawach kolumnowych, szczególnie w sytuacji oderwania (to jest tutaj wyczuwalne) od tego, co uciska właśnie uszy. Porównałbym to z wrażeniami płynącymi ze słuchania elektrostatów. Przy czym tutaj nie jest grzecznie, o nie, moi drodzy, tutaj jest bardzo nie. I – cóż – mogę powiedzieć, że ja to „kupuję”, choć zdecydowanie widzę, że to ani uniwersalne, ani łatwe w odbiorze (repertuar), ani proste w sensie odpowiednich części składowych toru, jakie musimy sobie tutaj zaaplikować, by uzyskać optymalny efekt. Innymi słowy, scena jest holo, to trzeba usłyszeć, mamy przestrzenność na prawdziwie wyczynowym poziomie :)

Balans zdecydowanie, SE to marnowanie potencjału tego klamota

Ok, a SE? KORG (w roli źródła tylko) jak przepięliśmy z XLRów i grał via RCA, słuchany na tych samych LCDekach (3) z jacka i wszystko nam się jakoś „ugrzeczniało”. Nie, powiem mocniej – siadało. Przy czym to jest tak, słuchacie sobie niesymetrycznie tego wzmacniacza i gdyby nie opcja symetryczna, pewnie wiele dobrego bym o tym co słyszę napisał. Ale nie napiszę, bo właśnie jest tak, że wychodzi nam różnica i to na tyle namacalna na korzyść, że po prostu nie ma sensu słuchanie w okolicznościach innych niż te jedynie prawidłowe, optymalne dla całości. Pierwszy raz doświadczyłem takiej różnicy w przypadku testowanego urządzenia. Zaskakujące? Owszem, bo wiele razy dane było słuchać torów zbalansowanych (w moim przypadku głównie były to słuchawki) i nigdy różnice nie były tak wyraźne, namacalne. Podpinając ponownie via XLR, puszczając DSD-ki (oraz konwertując w locie PCM do DSD) odkryłem jeszcze jedną rzecz. Wreszcie (bez babrania się w podbijanie w oprogramowaniu, Roon daje taką korektę w przypadku sygnału 1 bitowego) materiał tego typu nie był wyzuty z dynamiki, nie był ugrzeczniony właśnie – to zarzut formułowany, całkiem wg. mnie słusznie, przez przeciwników 1 bitowego grania (mmm… ludzie od Schiit-a przykładowo, ale nie tylko) – że to „siada” w porównaniu z wersją PCM. Opisywany tor „dawał tak do pieca”, że o żadnym „mniej” w przypadku konwersji czy natywnego odtwarzania DSD nie mogło być mowy. To było TO! Znakomicie wypadły albumy NiN (Nine inch Nails), słuchałem tego na okrągło (mniejsza, że bardzo lubię, chodzi o to jak wyraźnie ciekawiej wypadało to w porównaniu z jackiem umieszczonym w samym KORGu). Z protoolsem, tj. ZOOMem sytuacja jest taka, że to konstrukcja zbalansowana i tyle, także tam i tak inaczej się nie da (choć słuchawki w interfejsie tylko jacek, jaka szkoda btw). Tu ciekawostka – to jedyny znany mi thunderboltowy pro-tool z kością obsługującą natywnie DSD. Tyle, że nikt tego tutaj w pełni nie uruchomił. Jaka, cholera, szkoda. Rozumiem, że dla muzyka to całe DSD jest kompletnie bez znaczenia (pomijam unikalne podejście KORGa, z ich masteringiem 1 bitowego materiału), ale identyfikuje nam soft tego TAC-2 jako źródło DSD-lubne, że wspiera (bo i kość AKM AK4396 wspiera jak najbardziej), ale co z tego, jak jest cicho i z szumem odtwarzane. Jaka, cholera, szkoda. Mniejsza. Z tych dwóch opcji wybierałbym zdecydowanie KORGa, w przypadku ZOOMa miałem wrażenie pewnego zdystansowania. Ciekawe, bo akurat w przypadku tego źródła dźwięku, czy to na HiFiMANach podpinanych bezpośrednio (jacek) pod interfejs, czy nEarach (symetrycznie łączone, studyjne monitory bliskiego pola), bez udziału HPA-3B, dźwięk jest bardzo namacalny.

Z dwóch źródeł lepiej KORG wypadł niż ZOOM, ze słuchawek LCD-3 wg. mnie porównywalnie (choć inaczej) z HE-400 (nadal zbieram szczękę ;-) ) Wszystko balans ofc

A jak z dynamikami? HD650 pokazały klasę, świetnie na tym torze było słychać to niskie, pełne wybrzmień, zejście, wielowymiarowy bas. Słuchawki oczywiście nie potrafiły tego, co robiły LCD-ki 3, nie grały tak przestrzennie (bo to nie jest ich domena), ale tu także dało się odczuć pewną różnicę. Dźwięk w tych ciemnych z natury Senkach, jak wiemy, jest pomiędzy uszami, w głowie, to takie typowo słuchawkowe granie. Tu wyraźne było przesunięcie akcentu, poprawa szczególnie stereofonii, grało to lepiej w balansie, z Matriksiem, w tym aspekcie, niż na świetnie sobie z tymi słuchawkami radzącym HPA-1 (Musical Fidelity). Także, w sumie, progres. Te słuchawki świetnie sprawdzają się w rocku i tu nie było zdziwienia, a jeszcze dodatkowym smaczkiem była poprawa zdolności wyławiania detali z nagrania, poprawiła się na tym secie rozdzielczość (też nie najmocniejsza strona tych klasyków). No dobrze, to dlaczego napisałem na wstępie, że szczególnie zalecam planary? To proste, bo tam właśnie ten amp pokaże prawie bez wyjątku (czyli w dowolnej konfiguracji, czy to z Audeze, czy Mr. Speakers, czy HiFiMANami etc) pełnie swoich możliwości, ujawni swój potencjał. Wspomniane Senki to dość specyficzne słuchawki odnośnie sygnatury, wymagające, niestety nie mam zbalansowanych (są z kablem na stałe, nie modyfikowałem ich) K701, a obecne konstrukcje dynamiczne to niemal w 100% coś, co ma być łatwe i (choćby to było bez sensu, patrząc na gabaryt) choćby opcjonalnie mobilne. Takie słuchawki nie będą sensownym kompanem wg. mnie dla tytułowego wzmacniacza, może się okazać, że dużo sensowniejszym (wg. mnie na pewno sensowniejszym) rozwiązaniem będzie inny model M-Stage’a, jeżeli w poszukiwaniach stacjonarnej elektrowni dla nauszników pozostaniemy przy marce. Intryguje mnie co udałoby się uzyskać na jakiś wielodrożnych armaturach, mogłoby być ciekawie.

W przypadku LCD-3 i HDeków fantastycznie po balansie wypadał niski zakres i średnica. To było bez żadnej woalki dawkowanie czystej przyjemności. Moim zdaniem wpływ na to miała umiejętność nie dodawania (koloryzowania) do tego, co źródło nam serwuje i co z tym robią przetworniki na głowie. Te słuchawki tak już mają, że potrafią pokazać te zakresy pasma po mistrzowsku i miałem to tutaj jak na tacy. Nasycone, dociążone, z pokazanymi ładnie fakturami instrumentów, bryłami… mmm. Góra nie schowana, pokazana w pełnej – że tak powiem -krasie, ale bez natarczywości, jako ładne dopełnienie i uzupełnienie. Nie. To nie są właściwe słowa. Góra właśnie jako kropka nad i, bo udało się tutaj to wszystko zgrać i połączyć w muzykalną całość. Jak jeszcze dodam do tego LCDkową przestrzenność, większe od HDków umiejętności w dyscyplinie przenikania, łączenia poszczególnych zakresów, swobody (otwarcia), czegoś co Anglosasi nazywają „flow” to wiadomo mniej więcej o co chodzi. Udało się też podpiąć na koniec HiFiMANy HE-400 (druga wersja) symetrycznie i tylko się utwierdziłem, jak cholernie dobrym wzmacniaczem jest opisywany Matrix w symetrycznym (koniecznie!) połączeniu. Szczerze powiedziawszy to ostatnie, wypróbowane połączenie ze słuchawkami HiFiMANa było najlepsze wg. mnie, te słuchawki grały jak marzenie! Było lepiej od podpiętych dla porównania (SE) Sundara, przy czym właśnie w takich okolicznościach przyrody – symetrycznie HE-400 na symetrycznym torze. Może takie słuchawki (w sensie – planarne) marnują się (marnują potencjał), w typowych, niezbalansowanych torach? Hmmm, no nie wiem? Wiem, że znowu z ZOOMem, na dużym jacku, te właśnie HE-400 grają wprost obłędnie. Cholera, grają, czy raczej grały porównywalnie właśnie w balansie (Matrix i KORG/ZOOM) oraz z samym TAC-2 (w recenzji tego interfejsu bardzo mocno podkreślałem fantastyczną synergię tego konkretnie modelu HiFiMANów z opisanym protoolsem). No i bądź tu mądry ;-) No ale te same HE-400, czy (nawet bardziej) Sundara aż tak obłędnie na jacku HPA-3B nie zabrzmiały. Szkoda, wielka szkoda, że Sundara na razie nie są wyposażone w kabel zbalansowany (ale pracujemy nad tym ;-) ), bo byśmy rzecz jasna sprawdzili i ocenili.

Sprzęt grzeje się konkretnie, podczas testów robił się bardzo gorący. To czysta klasa A, zatem to normalne, ale też dla użytkownika wymagające, bo absolutnie odradzam umiejscowienie tego ampa na innym klamocie, w niewielkiej, zamkniętej przestrzeni, stawiania na nim czegoś (zasłaniania otworów wentylujących obudowę). Nie ma tu żadnego pilota, co akurat w przypadku takiego, wyspecjalizowanego, raczej biurkowego urządzenia nie jest problemem, podobnie jak wyłącznik znajdujący się z tyłu obudowy. Potencjometr sprawuje się bez zarzutu, kręcimy płynnie (nie skokowo, mamy tam niebieskiego Alpsa), ale nie lekko, tylko przyjemnie wyczuwalnym oporem, czytaj na plus… przypadkowo nie ustawimy sobie za wysoko, a tutaj naprawdę robi się głośno. Co ja piszę głośno… GŁOŚNO! Zastanawiam się, na marginesie, które ze słuchawek będą wymagały takiego podbicia gain (wspomniane 20db)? Mamy 5, 10 i 20 właśnie. Wystarcz w zupełności środkowe położenie. Amplifikacja charakteryzuje się, jak już wcześniej wspomniałem neutralnym, niepodkoloryzowanym brzmieniem, czarnym jak smoła tłem (zero szumów, zero przesterów, zero – zastosowali mechanizm zapobiegający pyknięciom btw), stanowi doskonałego kompana dla symetrycznie podpiętych, wysokiej klasy słuchawek.

Wracając jeszcze na koniec do opcji SE (niesymetrycznie) będzie grał nam HPA-3B bardzo, bardzo przyjemnie, bezpiecznie rzekłbym, podobnie jak wcześniej przetestowane u nas M-Sateg’e*, ale prawdziwe możliwości ujawni dopiero w zbalansowanym torze. Powiem więcej, jak już tak go połączycie, podepniecie nauszniki via 4 pinowy XLR to nie wrócicie do słuchania na niezbalanowanym torze. Stąd też takie na wstępie postawienie sprawy, kontrowersyjne (bo przecież to dobry amp w ogólnym rozrachunku i będzie równie dobrze napędzał słuchawki co wersja U w niesymetrycznym torze), ale właśnie dlatego takie, by uwypuklić dla kogo i po co jest ten produkt. Masz chęć zbudowania sobie zbalansowanego systemu słuchawkowego? Proszę bardzo – oto wyspecjalizowany wzmacniacz, idealnie wpisujący się w takie potrzeby. W przeciwnym razie tracisz to, co jest tutaj istotą.

* recenzja modelu HPA-3U opublikowana na HDO dostępna pod tym adresem; porównawczo model Classic HPA-2 tutaj oraz wcześniejsza generacja opisana dawno, dawno temu tutaj

 

Gorąca kawa, gorący amp. Dużo miejsca wokół wskazane

Parę słów o konstrukcji & specyfikacji

Podobnie jak w innych konstrukcjach tego producenta możemy zmienić wzmacniacze operacyjne. W HPA-3B oryginalnie zastosowano bardzo dobre kości Texas Instruments LME49860. Dla eksperymentatorów pełne pole do popisu, można wymieniać, modyfikując w ten sposób (subtelnie) brzmienie. Front jest wykonany z dobrego jakościowo plastiku, reszta to metal, przy czym obudowę wyraźnie projektowano pod kątem jak najefektywniejszego odprowadzania ciepła, co nie dziwi biorąc pod uwagę wspomniane nagrzewanie. Widać po bokach ożebrowania, skrzynka pełni rolę radiatora, a całość prezentuje się rasowo. Jak wspomniałem, mamy niebieskiego ALPSa (27), który znakomicie się tu sprawdza, pozwalając na precyzyjną, płynną regulację poziomu wzmocnienia. Niewielka dioda na froncie daje znać, że z tyłu jest na „ON”, jest właśnie mała, dość dyskretna, specjalnie nie przeszkadza. W środku spore trafo, rzecz dla M-Stage’ów typowa, w ogóle konstrukcyjnie rzecz mocno nawiązuje do wersji U (w sensie komponenty, bo już nie tor / ścieżka sygnału!). No właśnie, raz jeszcze – sprzęt kosztuje podobnie, wersja U to bardzo dobry DAC/AMP (a tu „tylko” wzmacniacz) także – szukasz czegoś SE, kup wersję niezbalansowaną. Serio. Model B będzie moim zdaniem kompletnie bez sensu dla osoby nie posiadającej zbalansowanych słuchawek i odpowiednich źródeł. To właśnie układ symetryczny daje nam pełną separację obu kanałów, zapewnia zwiększony zakres dynamiki, dodatkowo mamy minimalną impedancję na wyjściu – tylko 0,6 ohma (nieco więcej niż podaje producent, ale co z tego, jak to poziom niezwykle wyśrubowany). Dodajmy do tego stabilne źródło zasilania i summa, summarum mamy znakomite parametry, producent nie bez przyczyny chwali się wykresami, takie jak: współczynnik zawartości harmonicznych z szumem THD + N na poziomie poniżej 0,0003% w całym zakresie pasma, stosunek sygnału do szumu SNR do -114dB.

 

SPECYFIKACJA:

Symetryczne wyjście słuchawkowe

Odpowiedź częstotliwościowa: od 20Hz do 20kHz (+0dB/-0.05dB)

SNR:> -114dB A-ważony

Zniekształcenia: >0.0003% przy 300ohms 135mW 1kHz A ważony

Impedancja wyjściowa: 0.6 ohms

Moc wyjściowa:

  • 3800 mW przy 33 ohm
  • 1500 mW przy 300 ohm
  • 800 mW przy 600 ohm

Niesymetryczne wyjście słuchawkowe

Odpowiedź częstotliwościowa: od 20Hz do 20 kHz (+0.03dB/-0.1dB)

SNR:> -108dB A ważony

Zniekształcenia: <0.0004% przy 300ohms 325mW 1kHz A-ważony

Impedancja wyjściowa: 0.4ohms

Moc wyjściowa:

  • 2100 mW przy 33 ohm
  • 430 mW przy 300 ohm
  • 220 mW przy 600 ohm

 

Regulacja wzmocnienia

Gain 5=5dB, 10=10dB, 20=20dB
Zasilanie

Napięcie zasilania:

230V ustawienie przełącznika na AC220V-240V 50/60Hz

115V ustawienie przełącznika na AC100V-120V 50/60Hz

Pobór mocy: <25W

Bezpiecznik: AC250V/500mA 5x20mm
Inne

Wymiary: 285x142x49mm

Masa: 1.7kg
Akcesoria

Płyta CD ze sterownikami i instrukcją obsługi x1

Przewód zasilający x1

Przewód USB x1

Przejściówka XLR/RCA x2

 

Krótkie podsumowanie 

Sprzęt specyficzny, wręcz, wyspecjalizowany. W ofercie jest coś, co będzie dla większości sensowniejszym wyborem (wersja U). A jednak, świetny, znakomity, tylko właśnie, pod warunkiem zapewnienia odpowiednich składowych. Ogromny potencjał i w sumie bezkompromisowy projekt. De facto, biorąc pod uwagę choćby słuchawki (ze źródłami jest podobnie, te symetryczne, faktycznie symetryczne, to zazwyczaj high-end jest) łączone w sposób zbalansowany, takie wprost z pudełka, mówimy o produktach za grube tysiące. No dobrze, a tu jest coś, co kosztuje bardzo przyzwoicie, zresztą M-Stage to zawsze był poziom budżetowy, w przypadku wersji B mówimy o około 2 tysiącach złotych. W zamian dostajemy doskonałe narzędzie dla wysokiej klasy słuchawek, pozwalające uzyskać dźwięk dużo lepszej jakości od praktycznie dowolnego wzmacniacza słuchawkowego SE (zbalansowane, tanie, to chyba już nieprodukowany, specyficzny model Musical Fidelity oraz produkty Aune, których nie testowałem). Pod jednym wszakże warunkiem… tak zgadliście, że go symetrycznie podepniemy. Niesamowita dynamika, świetnie zaprezentowana przestrzenność (w trybie SE „siada” to najbardziej, chyba bardziej niż dynamika nawet), „otwarcie” plus wzmiankowana przezroczystość (neutralność) to cechy, które – przyznacie – powinny charakteryzować każdy, dobry wzmacniacz. Tu to dostajemy, pod pewnymi warunkami.

 

Cena: ~1850 – 2050zł

Plusy:
- przy odpowiednim torze (symetrycznym) odwdzięczy się fenomenalnym brzmieniem
- a w szczególności obłędną dynamiką i prawdziwie trójwymiarową przestrzenią
- potencjometr: żadne skokowo tylko płynnie, ale nie lekko, tylko z wyczuciem
- „drut ze wzmocnieniem” w pełnym, pozytywnym tego słowa znaczeniu 
- bo neutralny, przezroczysty, różnicujący pięknie źródła i nauszniki
- transparentny zatem, rozdzielczy…
- do tego świetnie wykonany

Minusy:
- specjalizacja (balans)
- w połączeniu SE tracimy
- bardzo mocno się nagrzewa
- jedno źródło, żadne pre, żadne USB ;-)  

 

Podziękowania dla C4I za wypożyczenie sprzętu do testów


PS. Chodzi mi po głowie jeszcze takie coś:

Tor… terminal HP z Matrix X-Hi ->USB-> Matrix X-SPDIF 2 ->IIS-> Matrix X-Sabre Pro (2) ->XLR-> Matrix M-Stage HPA-3B @ HiFiMAN HEK v2 vs Mr Speakers Ether Flow 2 …coś czuję

FOTOGALERIA

M-Stage!

O jakie to dobre!

   

Żeberka, otwory, pudełko, adaptery i jeden, jedyny kabel ;-)

B jak Balans

Podpięty już

Włączony

Z tym źródłem…

I tym tutaj, zamiennie, czarował z wymienionymi w zapowiedzi nausznicami

Liczyłem na coś spektakularnego! I cóż, nie przeliczyłem się…

Żeby podłączyć na jackowych TRSach ZOOMa potrzebne były jeszcze insze adaptery

  

O takie…

By DACa wraz z ampem wzmóc, móc ;-)

…przy czym (naj)bardziej podobało się granie z KORGiem

…a tu w ogóle zabrakło chemii

…a z tym

…na tym, w balansie… cud, miód i orzeszki

Elektroniką też, poza tym co w tekście recenzji, karmiliśmy

…ale w sumie wolałem taki repertuar (bardzo polecam)

…z konwersją PCM-DSD w locie via KORG

Takie rzeczy wymagają btw odpowiednio dużej mocy procesora

Setup

W nawiasach linki do recenzji

Software: front-end ROON (tutajtutaj i tu) (porównawczo AudioGate (opis w tym miejscu)) @ OSX 10.14 & Win10 oraz Daphile OS (zintegrowany z Roon Core i soute)

• Kolumny: C368 z modułami BluOS & HDMI bezpośrednio podpięty pod Pylon Sapphire 23 (test) oraz, alternatywnie via router, dodatkowo z Pylonami Topaz Monitor (test) ponadto spięty via SPDIF z odtwarzaczem CDA C515BEE i Chromecastem Audio (porównawczo), analogowo połączone to z tytułowym setupem

• DAC: Korg DS-DAC-100 (nasz test), Arcam rDAC (nasz test), M2Tech hiFace DAC (nasz test), thunderboltowy interfejs audio TAC-2 ZOOM & Elgato hub/dock (nasz test), Encore mDSD (test) … all porównawczo

• Główne źródła cyfrowo-komputerowe/endpointy/: iMac (Roon CORE), porównawczo Squeezebox Touch (nasz test), MacBook Air (Roon Bridge), MiniX FookoPC (Roon Bridge / foobar / Audiogate miniPC pod audio patrz test) oraz  terminale HP (Daphile)

• Konwerter USB-SPDIF: M2Tech hiFace Two (nasz test) …porównawczo

• Uzupełniające źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD & BD Audio), Toshiba E-1 (HD-DVD koncerty), 2 x Chromecast Audio (nasz test) oraz odtwarzacz CDA Onkyo C-705TX w gabinecie

• Źródło analogowe: gramofon NAD 5120 (odbudowany i zmodyfikowany)

• Bufor lampowy DIY (na wyjściach CDA Onkyo)

• Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity M1HPA (nasz test), MiniWatt N3 @ 12u7x Brimar BVA CV4035 (NOS) & EL84 TELAM (NOS) (router głośnikowy BTech z wyj. słuchawkowym 6.3mm)… porównawczo z (jako główny amp nausznikowy w teście) Woo Audio WA7 Fireflies, wszystko podłączane analogowo z X-Sabre Pro

• Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Sennheiser HD650 (też balans), HiFiMan HE-400 (nasz test) oraz Audeze LCD-3 (też balans) (nasz test), HiFiMAN Sundara (test)

• Okablowanie: Supra DAC, Dual, USB oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB), Audioquest Evergreen (analog), Melodika (cyfra, interkonekt oraz głośnikowe – system), HiFiMAN HE-Adapter (XLR), okablowanie ProCaba (XLR, TRS), okablowanie oryginalne Audeze (balans), kabel na zamówienie dla HD-650 (balans)

• Routery audio: Beresford TC-7220 (nasz test), przełączniki źródeł ProJect Switch Box x2 (nasz test), krosownica HDMI oraz switcher głośnikowy BT z wyjściem @ duży jack, thunderboltowy hub Elgato (test) z wyprowadzonym interfejsem po piorunie do drugiej strefy (z gabinet @ salon) oraz jako aktywny hub USB dla przetworników w pokoju dziennym (kontroler w hubie, nie na płycie, jak dedykowany, komunikujący się point-to-point po piorunie z iMakiem)

• Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test), listwa APC (SA PF-8), listwa Tomanek TAP6 (test), listwa TAP8 z DC blockerem (test) oraz TAP4 (test),  kable Supra LoRad

Dodaj komentarz