Zazwyczaj unikam w tytułach recenzji wartościowania, jasnego określenia jaki mam stosunek do przetestowanego sprzętu. Jeżeli nawet coś się tam pojawia, to ze znakiem zapytania. W przypadku multibitowego Gungnira jest inaczej, bo to DAC, który razem z opisanym przez nas Mjolnirem 2 stanowi według mnie bliskie ideału, docelowe rozwiązanie dla kogoś, kto:
• dysponuje wysokiej klasy nausznikami, przy czym nie muszą to być wcale najdroższe modele… wystarczy, że mamy HD600/650, HE-400 – takie słuchawki pozwolą w pełni rozkoszować się brzmieniem tego setu
• dodatkowo chce zintegrować sobie tor wokół świetnego preampa (Mjolnir), ma lub planuje zakup końcówki/końcówek mocy
• buduje sobie system w oparciu o aktywne kolumny (takie, jak choćby wykorzystywane u nas w redakcji nEar05)
Jak widać, nie trzeba wcale mieć nie wiadomo czego w torze, dotychczasowym torze, by w pełni docenić progres jaki wnosi wspomniany zestaw DAC + preamp, bez żadnego faux pas, więcej nawet – sam producent jasno daje do zrozumienia, że ma w głębokim poważaniu hiperstratosferyczne high-endy, że dla niego te wszystkie audiovoodoo za pięć zer na rachunku to totalnie nie ta bajka. Już kiedyś o tym wspominałem, testując produkty tego producenta, ale warto to przypomnieć, szczególnie w tych okolicznościach, odnośnie tytułowego sprzętu (oraz Mjolnira 2). I jest wierny takiemu, zdroworozsądkowemu, podejściu do wyceny swoich urządzeń. Szczególnie mocno to widać właśnie w przypadku tytułowego przetwornika oraz wspominanego pre. Ktoś inny wołałby 20 tysięcy, albo i więcej za takie klamoty. Po prostu.
Powiem wprost – zakup tych urządzeń to wg. mnie w kategorii koszt/efekt najlepsza inwestycja jaką możemy poczynić budując sobie system na lata (a może pokoleniowo? Na starość słuch siada, ale młode ucho naszego już podrośniętego potomstwa będzie mogło skorzystać z dobrodziejstw takiego zestawu). W branży takie podejście zasługuje na szacunek i na pochwałę, bo – cóż – jest rzadkością. Co więcej, w przypadku Gungnira oraz Mjolnira taki zestaw może być nie tylko docelowym rozwiązaniem pod słuchawki, ale stanowić fundament całego systemu audio i to takiego z ambicjami grania na poziomie high-endowym właśnie. Inaczej. Te klamoty nie będą według mnie żadnym ograniczeniem toru, bez względu na pozostałe elementy składowe (głośniki, wzmacniacze oraz źródła).
W przypadku Multibita właściwym źródłem będzie komputer, nie streamer, tylko komputer właśnie. Komputerowy transport pozwoli według mnie na uzyskanie optymalnego efektu, bo możliwości jakie drzemią w tym DACu da się najlepiej wykorzystać za pomocą źródła, które nie jest ograniczone jedynie słusznym, zamkniętym oprogramowaniem. Mówiąc wprost – odpowiednio zmodyfikowany pod audio, albo specjalnie zaprojektowany PC z odpowiednim software zaoferuje najlepsze warunki dla multibitowego DACa Schiita, nie będzie stanowił ograniczenia dla jego możliwości, potencjału. To, co najważniejsze, tzn. interfejs USB w pewien sposób narzuca taki właśnie wybór transportu cyfrowego, ale już nie warunkuje, bo coraz więcej strumieniowców pozwala na granie via USB.
To tak, tytułem wstępu, czas na konkrety zatem…
Forma
Jak wspomniałem w zapowiedzi, duża i ciężka obudowa mocno się nagrzewa (to taki znak firmowy ), jest typowo dla tego producenta „grubo ciosana” z jednego kawałka aluminium (front, góra). Boczki i dół to metalowe, też dość grube ścianki, z tyłu pysznią się wyjścia RCA/XLR oraz cztery wejścia cyfrowe (poza oczywistymi jest jeszcze BNC), wszystkie 24/192, obsługujące sygnał PCM (o DSD nie ma tu mowy). Dalej mamy metalowy hebelek mechanicznego wyłącznika zasilania, z przodu zaś tylko jeden przycisk wyboru źródła oraz dyskretne diody informujące o pracy, wybranym wejściu w DACu. Tyle. Na górze zaś, poza logo, klasyczne dla tego producenta kratki wentylacyjne, dodające uroku konstrukcji. Producent informuje o możliwości upgrade DACa w przyszłości (info na obudowie). Całość obsługiwana jest ręcznie, żadne tam piloty, żadne tam apki… samo sterowanie ogranicza się w sumie do włączenia/wyłączenia urządzenia (albo i nie – patrz niżej).
Jako, że daniem głównym jest USB, to właśnie w przypadku tego interfejsu dostajemy opisaną poniżej magię, resztę można potraktować czysto pomocniczo. Nie twierdzę, że nie ma sensu podpiąć coś pod SPDIF, bo każde źródło zyska na połączeniu z opisywanym przetwornikiem, także śmiało można jakieś CD, jakieś Chromecasty czy inne Airporty (sprawdziłem – grało bardzo przyjemnie, ale wyraźnie nie na poziomie komputera) połączyć, można, z tym że i tak pewnie zdecydujemy się na interfejs komputerowy. Brak pilota to nie zaleta, co oczywiste, ale jw. USB jest tu kluczowe (dla uściślenia i rozwiania ewentualnych wątpliwości: nie miałem źródła z BNC i tu pozostaje pewne niedopowiedzenie z mojej strony). Sercem i patentem na dźwięk jest tutaj przetwornik multibitowy Analog Device AD5781 BRUZ (18 bit) pożeniony z układem DSP Analog Devices SHARC. Mamy w przypadku tytułowego urządzenia alternatywę dla najczęściej stosowanych rozwiązań opartych na kościach delta-sigma.
To kluczowa sprawa, bo taki DAC R2R dostarcza sygnał bit-perfect z pierwotnymi parametrami zegara, bez żadnej ingerencji, zachowując oryginalne sample, a dodatkowo tego typu przetwornik jest piekielnie szybki. Dzięki technologii Adapticlock, firmowemu systemowi regeneracji zegara VCXO/VCO dla wszystkich wejść cyfrowych DACa, mamy pod pełną kontrolą opóźnienia czasowe (redukcja jittera) oraz częstotliwość próbkowania. Analogowa, w pełni dyskretna ścieżka sygnału (oparta na JFETach) wraz z opisanym powyżej krzemem tworzą firmowy patent na magię. To coś dużo trudniejszego i dużo droższego do implementacji od tanich kości ΔΣ, to coś tworzonego w oparciu o trudno dostępne (bo nieprodukowane już) układy. I niech Was nie zwiedzie te 18 bit (w praktyce nie jesteśmy w domowym audio usłyszeć więcej dźwięku o parametrach wyższych niż 20 bit). O cyferkach jeszcze będzie, o tym jak prowadzą na manowce ;-)
Specyfikacja
Konwerter C/A: Analog Devices AD5781BRUZ x 4 (2 @ kanał, konstrukcja w pełni zbalansowana)
Filtr cyfrowy: proprietary Schiit bitperfect closed-form digital filter on Analog Devices SHARC DSP
Tor analogowy: w pełni dyskretny opary na JFETach (bufor dla zbalansowanych wyjść oraz sumowanie stopni dla wyjść niezbalansowalnych)
Parametry: 20Hz-20Khz, +/-0.1dB, 1Hz-200KHz, -1dB; maks. wyj.: 4.0V RMS (XLR), 2.0V RMS (RCA)
THD: niższe niż 0.005%, 20Hz-20KHz, maks wyj. IMD: <0.004%, CCIR SNR: > 115dB, referencyjne 2V RMS
Wejścia cyfrowe: koaksialne RCA SPDIF, BNC SPDIF, optyczne SPDIF (TOSLINK), USB
Obsługiwany sygnał: do 24/192 dla wszystkich wejść cyfrowych
Odbiornik SPDIF: AKM 4113
Odbiornik USB: C-Media CM6631A
Wyjścia analogowe: para zbalansowanych XLR oraz dwie pary niezbalansowanych RCA
Impendancja : 75 ohm
Zegar: sygnał bitperfect z natywnym poziomem próbek via regenerator Adapticlock VCXO/VCO oraz przy wykorzystaniu asynchronicznego modułu USB
Zasilanie: dwa transformatory, 8 stopniowa regulacja, z pełną separacją od ścieżki sygnałowej
Możliwości upgrade: sekcja USB oraz moduł DACa
Konsumpcja energii: ponad 20W
Gabaryty: 406 x 222 x 57 mm, waga 5kg
Sprawa ważna i dla maniaków oszczędzania energii poważny problem egzystencjalny… lepiej mieć Gungnira przez cały czas włączonego. On gra po godzinie inaczej (lepiej), a po dwóch/trzech gra na swoje 100%… to sprzęt bardzo konkretnie reagujący na przepływ energii przez swoje trzewia, podobnie jak to było zresztą z Mjolnirem 2. W przypadku tego ostatniego urządzenia było to o tyle problematyczne, że poza poborem sporej dawki prądu, tamten amp miał sekcję lampową, a lampy 24/7 to lampy szybko zużywające się i średnia to opcja. Tak, czy inaczej, tak to działa. U mnie DAC grał bardzo intensywnie od rana do wieczora (a potem przez cały czas także pod prądem) i właśnie taka „kultura użytkowania” przyniosła wymierne, najlepsze efekty brzmieniowe. Gdy parę razy wyłączyłem na dłużej DACa, włączając go ponownie musiałem odczekać z krytycznym odsłuchem. Innymi słowy nie jest tak, że sprzęt musi się tylko wygrzać, że nabiera wigoru po iluś tam set godzinach (według opinii użytkowników w przypadku Gungnira optimum to ok. 200 godzin „na liczniku”). To nie wszystko, bo trzeba jeszcze do tego dorzucić rozruch, w razie wyłączania DACa, nie trzymania go przez cały czas, stale pod prądem. W pierwszych wrażeniach podkreślałem, że DAC trafił do nas już z niemałym przebiegiem, także u mnie problemu z wygrzewaniem nie było. Sumując to, co wcześniej napisałem, niech go ten prąd pieści długo i namiętnie niech licznik godzin bije, a rachunkami za prąd będziemy przejmować się później.
Treść
To kolejny już raz (po teście thunderboltowego TAC-2, który – upieram się – gra na poziomie nieosiągalnym dla DACów zasilanych muzyką z portu USB za dziesięciokrotność sumy, którą zapłacimy za niego samego) kiedy zbieram szczękę z podłogi i zastanawiał się ile to jeszcze rzeczy tak bardzo mnie w życiu zaskoczy, bo nie o subtelne, a o konkretne różnice tu chodzi. Liczy się szybkość, liczą się szczegóły i liczy się przestrzeń. Brak ograniczeń w tym, co przed chwilą napisałem oznacza, że mamy brzmienie dalekie od tego, z czym kojarzy się „dźwięk cyfrowy”. To – krótko mówiąc – „analogowe”* granie. Bez ograniczeń, bez kresu, bez żadnych „ale”. Swobodne, płynne – totalny luz, wolność.
Nie tylko podtrzymuję to, co napisałem wcześniej, ale mogę jeszcze coś do tego dorzucić. Ten DAC nie gra jak cyfrowe źródło, to po pierwsze, ale ten DAC nie gra też jak typowe analogowe źródło, gdzie często selektywność, dynamika, rozdzielczość nie są najmocniejszą stroną, gdzie te elementy właśnie złożone są w ofierze na ołtarzu „analogowości”, „muzykalności”, „ciepłego, gładkiego, przyjemnego w odbiorze grania”. Te cudzysłowy zastosowałem nieprzypadkowo, bo często tak właśnie opisujemy coś, co nie gra cyfrowo, a więc zimno, szkliście, „bez duszy” ale jednocześnie rozdzielczo, neutralnie, selektywnie, szybko. To oczywiście bardzo umowne, takie generalizowanie, ale połączenie wielu cech, często bardzo trudnych do uzyskania w ramach danego urządzenia, sytemu, toru definiuje nam i określa najlepszy sprzęt, najlepsze (udane, synergetyczne) zestawy / systemy audio. Brak kompromisów, wyjątkowe kompetencje – to coś, czego szukamy, czego pożądamy, co chcielibyśmy mieć w naszym torze, to coś, do czego dążymy. To pewien uniwersalny cel, bo choć różnimy się wrażliwością, mamy inne gusta (muzyczne, brzmieniowe) to całościowo, zespół cech warunkujących bezkompromisowy efekt (to ten opad szczęki ) sprowadza wszystko do wspólnego mianownika. Także analogowy? Hmmm. Cyfrowy? Nie. *Po prostu prawdziwy, naturalny, piękny.
Selektywne, niezwykle szczegółowe, rozdzielcze granie z niebywale dobrą górą. Jako, że nEary są w salonie, a do Gungnira można podpiąć równocześnie system niezbalanowany (dzielony system NADa z Szafirami 23 z thunderboltowym hubem & iMakiem – źródłem) oraz system symetrycznie łączony (wspomniane aktywne monitory ESIO) mogłem sobie wygodnie słuchać muzyki na dwóch, mocno odmiennych, zestawach. DAC powędrował także na chwilę do gabinetu, gdzie podpięty był pod cyfrowy amp D3020 z Topazami monitor. Pokazał wtedy ponownie, że ma te hektary i ma te szczegóły, oj ma. Przepaść w porównaniu do wejść cyfrowych w integrze NADa była namacalna, oczywista. Wersja multibitowa to od strony typologii dokładnie to samo, co znajdziemy w zamykającym cennik superDACu Schiita: flagowym, high-endowym, naj, naj Yggdrasilu. Tam, podobno, jest jeszcze lepiej. Doprawdy nie wiem, na czym by to miało polegać, to lepiej. Cyferki (tu 18, tam 20 bity – btw, podają gdzieniegdzie, wg. mnie błędnie 19/21, wystarczy rzut oka na specyfikację zastosowanych chipów) to jedno, a to, co słyszymy to… no właśnie… tu nie ma się do czego przyczepić, nie ma miejsca na krytykę. To „nasz” dźwięk, taki, do którego chcemy wciąż wracać. To chyba najlepsza rekomendacja dla każdego audio klamota. Jak coś nas uzależnia od siebie, powoduje że z ekscytacją, za każdym razem kiedy mamy chwilę, siadamy i słuchamy za pośrednictwem naszej ukochanej muzyki to, to jest właśnie to. Takie coś serwuje nam Gungnir i takim całościowo (muszę to kiedyś razem dłużej przetestować, muszę!) zestawem jest Mjolnir 2 z multibitowym Gungnirem – nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
To idealne partnerstwo dla planarnych słuchawek. Zarówno z HE-400, a przede wszystkim z LCD-3 ten DAC (oraz Mjolnir 2) tworzył zjawiskowy set, oferował w moim odczuciu idealne warunki, gwarantując że te nauszniki zagrają dokładnie na poziomie swoich kompetencji, możliwości. Fantastyczny, bogaty, niebywale płynny, szybki, klarowny przekaz z przestrzenią, głębią zapierającą dech (mówimy o słuchawkach!). W przypadku HD-eków (650) miałem wszystko, za co te słuchawki tak lubię… plastyczne granie, z tym obficie i naturalistycznie prezentowanym basem, który bierze słuchającego we władanie, buduje brzmienie, przy czym niczego nie ujmuje, a podkreśla, ustawia, wypełnia. Czyste, pełne detali, pełne życia granie, choć nie tak dynamiczne, szybkie jak w przypadku K701 (oj tutaj to się aż zdziwiłem, ale te słuchawki zawsze mnie czymś jeszcze zaskoczą, gdy je podepnę pod wybitnie dobry tor). Siedemset jedynki pokazały, że wgląd w detale, przestrzenność (i to taka niesłuchawkowa) połączone z ich liniowością, neutralnym charakterem w takim systemie, z takim przetwornikiem udowodnią, jak dobre, a często niedoceniane, to słuchawki. AKG zagrały w sposób wyjątkowy, ale też bezlitośnie na tych słuchawkach było słychać, jak kiepsko niektóre z odtwarzanych kawałków zostały zarejestrowane. Tutaj nie było żadnej litości i pobłażania. Natomiast z dobrym jakościowo materiałem czapki z głów. Pod pewnymi względami słuchało mi się lepiej, że tak powiem intensywniej, niż na wspomnianych wcześniej LCD-kach. Potwierdza to tylko opinię o tych nausznikach, że przypadkowa elektronika, niedopasowanie toru to przepis na popisową klęskę. Na secie Schiita K701 zagrały wyśmienicie.
Tu każda muzyka staje się wydarzeniem, każdy dźwięk słychać, każdy dźwięk można i należy smakować. Jeżeli słuchacie symfonicznej, muzyki bardzo bogatej, aranżacji „barokowych”, muzyki pełnej treści / detali / wybrzmień to będziecie wniebowzięci. Także klasyka jak najbardziej (wspomniana symfoniczna), poza tym kapitalnie wypadają nagrania binauralne na tym przetworniku, bo jest tu nieprawdopodobnie wręcz reprodukowana przestrzeń, nieprawdopodobnie po prostu, a mi to jeszcze pogłębia zestaw, który gra z Gungnirem tj. opisane Sapphire 23. No niebywała rzecz, jak to potrafi zagrać! Przełączenie na podstawkowe Topazy czy nEary05 (też przestrzenne granie, bo to monitory bliskiego pola są i tak grają – lubię takie granie bardzo ) utwierdziło mnie tylko w tym, co powyżej. Ten DAC gra niezwykle przestrzennie, to holograficzne reprodukowanie dźwięku, do tego TA DYNAMIKA. Wspomniane gatunki uzupełniłbym o metal, bo to jak system z Gungnirem Multibit radzi sobie z ciężkim repertuarem to prawdziwa poezja (rehehe) dla uszu. No nie mam pytań, nie mam wątpliwości, to robi różnicę. I chyba rozumiem zachwyty i drogę zakupową co poniektórych, której efektem jest: „I’m full of Schiit”.
I najważniejsze – nie ma tu muzyki, która nie zagra. Każdy gatunek, wszystko co przepuścimy przez tego multibita zyska, stanie się… ciekawsze, ciekawsze od naszych dotychczasowych wyobrażeń, od wcześniejszej oceny repertuaru. Sam się łapałem na tym, że płyty które nie bardzo mi podchodziły, rzeczy wydawało się nudne, nie trafiające w moje gusta, nagle… cholera, warto sobie posłuchać całej płytoteki, całej kolekcji plikowej, bo tutaj mamy odkrywanie na nowo tego, co – wydawało się – dobrze znamy. Odnośnie zaś jakości materiału, to widzę to tak: przesłuchajcie sobie na takim multibitowym DACu jeszcze raz wszystkie wasze nagrania redbookowe. O ile są to dobre rejestracje, udane realizatorsko, dobrze nagrane płyty to …odkryjecie jak wiele informacji, jakie bogactwo kryje te 16/44. Odkryjecie, że wcale nie musi być hi-res (no w ogóle nie musi, pisałem o tym wielokrotnie) by zagrało zniewalająco dobrze.
Raz jeszcze – nie cyferki robią różnicę! Słuchając na naszym thunderboltowym DACu ZOOM TAC-2 takich właśnie nagrań, nie raz, nie dwa nie było słychać żadnej różnicy, bo i nie mogło być słychać – grało to tak cholernie dobrze z materiałem (umownie) o jakości płyty CDA. I nie zgadzam się z opiniami, że strumień HiFi Tidala jest rzekomo gorszy (całościowo), uprzestrzenniany (doprawiany) i ogólnie nadaje się co najwyżej do zapoznania się z twórczością, a nie krytycznego słuchania. Nieprawda. Tu, podobnie jak wszędzie indziej, liczy się konkretny materiał, konkretna realizacja i można trafić na świetne realizacje, na muzykę doskonałej jakości, właśnie w strumieniu, właśnie tak. Idiotyczne (dotyczy to także Remastered for iTunes… tak, nawet stratna kompresja nie wyklucza dobrego dźwięku, jak nie raz gardłowałem) jest wg. mnie przekreślanie jakiegoś sposobu dystrybucji w kontekście jakościowym, bo „to nie ma właściwych cyferek”, albo „bo stosują jakieś sztuczki”. To szukanie dziury w całym to… właśnie, szukanie dziury w całym.
Słowem…
Genialny przetwornik, patrząc przez pryzmat ceny właściwie nie mający konkurencji. Rzecz jasna trzeba pamiętać o pewnych, oczywistych ograniczeniach. Po pierwsze DAC obsłuży nam dźwięk 24/192, nie ma mowy o DXD, nie ma mowy o DSD (dla niektórych może to być istotne), nie uświadczymy także (nie liczyłbym na to, mimo że Schiit daje możliwości upgrade, tak zresztą jest i w przypadku opisywanego urządzenia) MQA, po drugie specyficzna obsługa (pod prądem), po trzecie brak zdalnego sterowania, po czwarte nietypowe gabaryty, utrudniające dopasowanie do reszty toru. Tak, to wszystko prawda, co powyżej napisałem, tylko co z tego tak naprawdę wynika? Ano nic, bo za te brzmienie można dać się pokroić, tak dobry jest to DAC, tak dobrą jakość oferuje, tak wiele wnosi do systemu, że można uznać powyższą listę za nieistotną, bo i tak na końcu jesteśmy my, z zadowolonym obliczem, siedzący na fotelu, słuchający za pośrednictwem tego grzejnika muzyki z ogromną przyjemnością, satysfakcją.
Mając do wydania umownie 12-13 tysięcy na tor (no część, ale tą – poza efektorami – najważniejszą) zdecydowałbym się na tego multibitowego Gungnira (Yagg jest sporo droższy), a do kompletu (od razu, albo później) zakupiłbym Mjolnira 2 i taki docelowy zestaw byłby dokładnie tym, z czym mógłbym żyć. Nie wyklucza to rzecz jasna (a wręcz zmusza do uzupełnienia takiego zestawu o interfejs KORGa (z genialnym AudioGate) i już mamy coś, co pozwala cieszyć się muzyką na poziomie uzależniającym niczym twarde dragi. Nie bez przyczyny przywołałem w tekście TAC-2, bo to alternatywa, tak choć bardzo specyficzna (interfejs, pro-tool) dla opisanego DACa. Siak czy tak, multibitowy Gungnir integruje nam cyfrowe źródła z komputerowym na czele, integruje w taki sposób, że temat „przetwornik C/A w systemie” mamy zamknięty. Stąd taki, a nie inny znaczek…
Schiit Gungnir Multibit przetwornik R2R cena ok. 6900zł
Plusy:
- zniewalająco dobre brzmienie
- solidna, pancerna konstrukcja, „pokoleniowa”
- jakość materiałów, wykończenia, forma
- docelowy interfejs dla naszych cyfrowych źródeł
- trudna do pobicia cena = efekt
Minusy:
- „tylko” 24/192, tzn. nie ma obsługi DSD/DXD, nowych wynalazków
- brak zdalnego sterowania
- klamot się grzeje, wymaga nieco specyficznego podejścia w kwestii obsługi, no i niestandardowych rozmiarów jest
Dziękuję firmie Audiomagic za udostępnienie sprzętu do testów
Wcześniej przetestowaliśmy na łamach HDOpinie m.in.: wzmacniacz Schiit Asgard oraz wzmacniacz Schiit Mjolnir 2.
Autor: Antoni Woźniak
Sprzęt redakcyjny (recenzje w linkach):
• Software: front-end ROON (tutaj, tutaj i tu) oraz AudioGate (opis w tym miejscu) @ OSX 10.9/Win10
• Zestaw #1 salon: NAD C315BEE oraz C515BEE (nasz test)
• Zestaw #2 gabinet: NAD D3020 (główny sprzęt do testów bezprzewodowego dźwięku via DLNA/AirPlay oraz Bluetooth – nasz test)
• Zestaw #3 salon: przedwzmacniacz NAD 1020 (gramofonowy pre), NAD T743 (jako końcówka mocy)
• Kolumny Pylon Pearl 20HG (nasz test), kolumny Pylon Topaz 20 (nasz test), kolumny Pylon Topaz Monitor (test) oraz Pylon Sapphire 23 (test), aktywne monitory ESIO nEar05 Classic II
• Głośniki bezprzewodowe AirPlay / BT / soundbary: Bowers&Wilkins Zeppelin Air (nasz test) oraz Scansonic S5BT (test)
• DAC: Korg DS-DAC-100 (nasz test), Arcam rDAC (nasz test), Beresford TC-7520 (nasz test), AudioQuest DragonFly (nasz test), M2Tech hiFace DAC (nasz test), Oppo HA-2 (nasz test), thunderboltowy interferjs audio TAC-2 ZOOM & Elgato hub/dock (nasz test) oraz Audio-gd NFB-2 (@Wolfsonach)
• Główne źródła cyfrowe: Squeezebox Touch (nasz test), MacBook Air 2011 (patrz wyżej, Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF), MiniX FookoPC (miniPC pod audio patrz test) oraz iMac 2013 (patrz wyżej, Decibel, wszystko via USB oraz USB-SPDIF, DAC M2Tech-a)
• Konwerter SPDIF-USB: M2Tech hiFace Two (nasz test)
• Uzupełniające źródła cyfrowe: PlayStation 3 (dla SACD & BD Audio), handheldy Apple, Toshiba E-1 (HD-DVD koncerty), zestaw bezprzewodowy AirDAC firmy NuForce (test), Apple TV z AirPlay via SPDIF, 2x AirPort Express 2012 z AirPlay via SPDIF, adapter BT z obsługą aptX Saturn, Chromecast Audio (nasz test), tablet PC (główne źródło @ MS Windows 8.1) Asus Vivo Tab Smart (foobar + ASIO via USB) oraz odtwarzacz CDA Onkyo C-705TX
• Gramofon NAD 5120 (odbudowany i zmodyfikowany)
• Bufor lampowy DIY (CDA Onkyo)
• Wzmacniacze słuchawkowe: Musical Fidelity M1 HPA (nasz test), MiniWatt N3 z lampami: 12u7x Brimar BVA CV4035 (NOS) & EL84 TELAM (NOS) (router głośnikowy BTech wyposażony w wyj. słuchawkowe 6.3 w torze), Beresford Capella (test)
• Słuchawki: AKG K701 (nasz test), Sennheiser HD650, HiFiMan HE-400 (nasz test), Sennheiser Momentum (nasz test) oraz Audeze LCD-3 (nasz test), Sennheiser Momentum Wireless Over-Ear (nasz test), Momentum In-Ear (nasz test)
• Sterowanie/źródła mobilne: iPod Touch, iPhone, iPad
• Okablowanie: Supra DAC, Dual, USB oraz Trico (analog, cyfra), Procab (analog – głośnikowe), Prolink (cyfra), Belkin (cyfra -> USB), Audioquest Evergreen (analog), Melodika (cyfra, interkonekt oraz głośnikowe – system), HiFiMAN HE-Adapter (XLR), okablowanie ProCaba (XLR, TRS)
• Routery audio: Beresford TC-7220 (nasz test), przełącznik źródeł ProJect Switch Box (nasz test), przełącznik źródeł BT-31
• Zasilanie: Tomanek ULPS dla rDAC & SB Touch (nasz test), listwa APC (SA PF-8), listwa Tomanek TAP6 (test), listwa TAP8 z DC blockerem (test) oraz TAP4 (test), kable Supra LoRad
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.